Wróciłeś na równiny, uciekając od deszczu. Gdy mijałeś ruiny niebo rozpogodziło się na dobre i trafiłeś na równiny po południu, resztę dnia poświęcając na zbadanie tego regionu.
Po kilku godzinach szwendania się po łąkach dotarłeś do ruin jakiegoś bardzo starego, kamiennego budynku. Wszedłeś między pokryte mchem głazy odkrywając, po kształcie murów wnosząc, że musiała to być wieża strażnicza albo obserwacyjna. Twój gnom jednak zasugerował, że może być to coś więcej. Pozwoliłeś mu na chwilę połazić bez łańcucha (przypominając mu, że dużo szybciej od niego biegasz), a ten zaczął szperać między głazami, jakby szukając czegoś konkretnego. Powiedział ci, że glify, jakie widzieliście na kilku kamieniach sugerują, że mogła to być wieża jakiegoś czarodzieja, zrujnowana przez czas lub nieszczęśliwe zaklęcie. Takie miejsca szybko padają łupem szabrowników, ale ci rzadko wiedzą, że gdzieś pod gruzem może być zejście do piwnicy. Gnom odrzucił kilka głazów, odblokowując schodkowe zejście ku podziemiom. Ruszyłeś przodem, jak tylko twój mały niewolnik uporał się ze sforsowanie zamkniętych drzwi na końcu schodów.
Piwnica była w większości pusta, jednak jeden przedmiot rzucał się w oczy w świetle pochodni - wielka, zamknięta księga, leżąca na piedestale umieszczonym w środku jakiegoś magicznego kręgu. Gnom odradził ci ruszanie jej, jednak zdecydowałeś, że gra może być warta ryzyka. Podszedłeś do podestu i otworzyłeś opasły grymuar. Kartki księgi zaczęły same się poruszać, a wypisany na podłodze pentagram zaświecił czerwonym blaskiem. Tomiszcze uniosło się na chwilę po czym eksplodowało oślepiającym światłem, spadając z powrotem na podest i obracając się w pył. Otworzyłeś oczy i odetchnąłeś głęboko. Gnom zmartwił się, że całe te podchody były na nic, ty jednak się nie zgodziłeś mówiąc, że znalazłeś tu dokładnie to, co chciałeś znaleźć.
Otrzymaleś jeden czar!