Jesteś zupełnie obolały i skrajnie wycieńczony działaniem zaklęcia, do tego pozostawiło cię ono nagiego w środku opuszczonego lasu. Po przespaniu się w jakiejś opuszczonej jamie próbowałeś odnaleźć pieniądze, jakie odkryłeś będąc żabą, niestety bezskutecznie. Potem spróbowałeś znaleźć jakąś odzież, tym razem odnosząc sukces - w środku lasu odnalazłeś chatę ludojada, a w niej dość sporo ubrań, które nosiły jego ofiary. Wybrałeś najmniej zniszczone z nich, po czym ruszyłeś na północ, mając nadzieję odzyskać przynajmniej lampę, na którą natrafiłeś wczoraj. Miałeś względem niej dobre przeczucia.
Odnalezienie lampy nie było trudne. Niewielki, miedziane naczynie wydawało się puste w środku, a jednak kiedy je chwyciłeś, z wnętrza zaczął wydobywać się fioletowy dym. Rzuciłeś naczynie na piasek, nie wiedząc czego się spodziewać, a wylatujący z niego dym zatrzymał się na wysokości twojej głowy, rosnąc w pulchną chmurkę. Po chwili obłok ten zaczął nabierać kształtu, resublimując w końcu do postaci umięśnionego, łysego mężczyzny, a przynajmniej jego korpusu. Magiczna istota spojrzała na ciebie pytająco.
- Jestem Ahmed, efendi - przedstawił się dżin - Zabierz ze sobą moją lampę, a będę na każde twoje wezwanie.
- Po co miałbym cię zabierać? - zapytałeś.
- Mam moc, która może przydać ci się w twojej podróży do Korony Władzy - uśmiechnął się duch - Użyczę ci jej za drobną opłatą.
- Opłatą? - zirytowałeś się - Co to za pomoc, skoro mam za nią płacić?
- Weź lampę, efendi, oboje wiemy, że i tak to zrobisz - pokiwał głową dżin - Przecież nie pozwoliłbyś odnaleźć jej komuś innemu. Za wzięcie lampy nic nie zapłacisz, a jak nadejdzie chwila, wtedy zdecydujesz, czy moja pomoc warta jest swej ceny.
Dżin zniknął w swoim naczyniu, a ty chwyciłeś je i schowałeś do kieszeni. Dżin miał rację - lepiej wziąć go ze sobą choćby dlatego, żeby nie pomagał nikomu innemu. A kto wie, może faktycznie będzie przydatny?
Zdobyłeś nowego przyjaciela - Dżina.