Trafiłeś na zachód, na południową część podgrodzia największego miasta w tej okolicy. Droga była ciężka - z północy znowu wieje zimny wiatr i masz wrażenie, że zbliża się kolejna zamieć. Z każdym dniem pogoda się coraz bardziej pogarsza i kiedy doszedłeś w końcu w pobliże przedmieścia rozpadało się na dobre.
Nie miałeś pieniędzy na nocleg, spędziłeś więc noc rozbijając się w niewielkiej jamie w pobliskim lesie - jak na miejsce znalezione i okryte w pośpiechu, zapewniało świetne warunki noclegowe. Świerkowe gałęzie przyjemnie trzaskały w ognisku, a ty rozgrzewałeś się na zapas, nie wiedząc jaka parszywa pogoda zastanie cię jutro. Pioruny zaczęły walić nad twoją głową. Siedziałeś przed ogniskiem z głową nisko zwieszoną, trwając w półśnie i półgotowości. Trzask pioruna wyrwał cię z płytkiej drzemki. Kolejny trzask i silny, wilgotny wiatr zawiał ci w twarz przygaszając lekko ognisko. Trzeci trzask, a na przeciwko ciebie, po drugiej stronie ogniska znalazła się osoba. Nie wyszła z lasu, nie spadła z niebios, po prostu zmaterializowała się siedząc z założoną nogą na nogę wraz z rozbłyskiem błyskawicy. Wstałeś błyskawicznie i dobyłeś miecz, kierując jego ostrze w nieznajomego. Gość złapał ostrze jedną ręką i wyrzucił kilka metrów na bok tak, jakby łapał za patyk.
- Gdybym chciał cię zabić, to już dawno bym to zrobił - rzekł nieznajomy. Przeraziłeś się widząc, że rogi wyrastają mu z wysokiego czoła - Jestem tu dla ciebie, mój miły. Przyszedłem pomóc ci w tej ciężkiej wędrówce.
Nie odzywałeś się, czując podstęp. Nie odrywałeś wzroku od diabła, czekając tylko na sposobność do wyciągnięcia noża. Obawiasz się jednak, że twoja ręka byłaby za wolna, a stal zbyt tępa na demona tej klasy.
- Wyczuwam w tobie wielką wiarę i wielką życzliwość - kontynuował szatan - Ale głęboko pod tą skorupą praworządności i altruizmy znajdują się pokłady zła, o których istnieniu nawet nie wiesz.
- To bzdura - uciąłeś, wiedząc, że kto jak kto, ale ty nie jesteś złym człowiek.
- Zło jest wpisane w ludzką naturę, mój miły - odpowiedział diabeł przymilnym głosem - Boisz się go jak, za przeproszeniem, diabeł święconej wody. Chciałbyś wymazać z pamięci każdy z twoich drobnych, żałosnych grzeszków, gdyż sama myśl o niegodziwości przyprawia cię o mdłości. Ale życie jest oparte na dualizmie - bez dobra, nie ma zła. Bez zła, nie ma dobra...
Diabeł wstał nagle, a ty wstałeś wraz z nim, sięgając jednocześnie po nóż. Nie mogłeś go jednak wyciągnąć z pochwy, ręką zamarła w połowie ruchu.
- Jestem Mefistofeles, arcyszatan, zwany Niszczycielem Światła - rzekł donośnym głosem - Niniejszym zrzucam z ciebie kajdany twego naiwnego spojrzenia na świat, dziecinnej wizji dobra i zła. In nomine Satani Luciferi, et Antichristi, et Profetus Perfidus. Amen!
Nie poczułeś bólu, tylko jakieś dziwne zimno wypływające z twojego wnętrza, powoli rozchodzące się po ciele. Ręce ci i nogi ci zdrętwiały gdy patrzyłeś na diabła, który uśmiechnął się ostatni raz nim zniknął w kolejnej błyskawicy. Potem straciłeś przytomność.
Kiedy się obudziłeś, coś się zmieniło. Nie wiedziałeś jeszcze co, ale świat wyglądał zupełnie inaczej niż dotąd. Przeraziłeś się kiedy odkryłeś, że masz wielką ochotę kogoś zabić i siać chaos i zniszczenie wśród ludzi...
Mefistofeles zmienił twój charakter. Od teraz jesteś Zły.