Dalsza podróż na południe była deszczowa i nieprzyjemna. Pogoda psuje się coraz bardziej i coraz częściej. Zatrzymałeś się w puszczy, kończąc marsz wcześniej, widząc, że przygotowanie obozowiska zajmie ci więcej czasu. Kiedy tylko wszedłeś między drzewa poczułeś się nieswojo i do końca dnia nie pozbyłeś się wrażenia, jakby ktoś przez cały czas cię obserwował.
Sen przyszedł szybko, ale pełen był koszmarów. Przewracałeś się na boki, walcząc z pojawiającymi się przed oczyma obrazami, powoli uświadamiając sobie, że choć śpisz, to coraz bardziej odzyskujesz świadomość. Wyczułeś coś złego, coś potężnego i nieludzkiego w sobie samym, jakąś prezencję, której jeszcze dzień wcześniej tam nie było. Jak na zawołanie, zjawa pojawiła się w twoim śnie, wielka, pozbawiona twarzy istota, zakryta ciemnym płaszczem i głębokim kapturem. Czymkolwiek jest ten duch, nie jest ci on przyjacielem.
Siłowałeś się przez resztę nocy, starając się wygrać walkę, którą toczyłeś ze zjawą w swoim własnym umyśle. Nigdy nie toczyłeś walki psychicznej tego typu, ale z każdą chwilą przyzwyczajałeś się do nietypowego pojedynku, odzyskując przewagę nad agresorem. Tuż przed świtem obudziłeś się, niewyspany, ale zwycięski. Zjawa została odegnana, a choć sen nie pomógł ci odzyskać sił, to doświadczenie to umocniło cię psychicznie.
Zyskałeś punkt mocy (4->5).