no coment
Rozdział IX
Rok 2589, Garmant, 26 czerwca
W dormitorium, chłopacy rozpakowali się, a później rozdzielili się i spotkali dopiero pod koniec dnia.
Wszyscy smacznie spali.
Gdy następnego dnia obudzili się, zeszli do sali jadalnej.
Sala była przestronna i ładnie udekorowana skórami, obrazami, dywanami. Naprzeciw drzwi wejściowych, było wielkie okno, a pod oknem duży stół dla króla i ważniejszych osób. Na środku stały trzy stoły dla rycerzy i mieszkańców. Przy kominku po prawej stronie od drzwi stał jeden mniejszy stół, za nim obok kominka były drzwi, niechybnie prowadzące do kuchni. Przy stole stał służący rozkładając jedzenie. Co jakiś czas obok stołu przechodził rycerz, lub jakaś inna osoba i brała pożywienie.
Chłopacy weszli do sali. Mieli na sobie stroje szlachty. Koszule z jedwabiu, spodnie z miękkiej, pomalowanej na czarno, skóry, skórzane rękawice i buty z skóry.
Gdy chłopacy się rozglądali, nie dostrzegli żadnej straży.
Widocznie tutaj nie jest potrzebna. – Pomyślał Daler.
Każdy z trzech stołów był zajęty po brzegi.
- Nie ma miejsca. – Oznajmił Larens z zrezygnowaną miną.
- Król San was przywołuje. – Powiedział służący.
- Dziękujemy. – Odpowiedział Daler.
Chłopacy poszli w stronę króla.
- Witajcie chłopcy! Jak się spało?
- Świetnie dziękujemy.
- Usiądźcie.
Chłopcy zajęli miejsca. Daler po prawicy króla, Lee za nim. Larens z lewej strony.
Król przywołał jakiegoś lokaja i zamówił jedzenie dla chłopaków.
Gdy oni jedli, król rozpoczął rozmowę.
- Musicie się pośpieszyć z tym postarzaniem się. Te ubrania są na was za duże, myślę, że chcielibyście się napić wina, lecz nie mogę was tym poczęstować. Tymczasem dostaniecie mleko.
Chłopacy pokiwali głowami nie przestając jeść.
- Krąg jest już gotowy. Chcieliśmy po prostu coś zjeść przed zmianą. Z resztą Lee nie wytrzyma długo. On chce kilka dziewczyn chędożyć, a nie może. – Powiedział Daler kończąc jeść.
- To miło. Nie długo znów zobaczę was w odpowiednim wieku. Daler… wiesz, że w zamku jest Yune?
Daler spojrzał na Sana. Przełknął ślinkę.
- Yune? – Zapytał. – Myślałem, że nie mieszka w tym mieście.
- Ależ mieszka. Od czasu gdy opuściłeś ten świat dwa lata temu zatrzymała się tu. W czasie wojny leczy rannych, a w czasie pokoju szkoli lekarzy, magów, wojowników. Gdy nas opuściłeś porzuciła drogę magii i zaczęła walczyć używając tych pistoletów, które dostała od ciebie. Obiecałeś jej, że nauczysz ją ich używać. A musiała się sama nauczyć.
- Przecież wiesz, San, że nic nie mogłem na to poradzić. Jak już zacząłem odchodzić to nic nie mogło tego zatrzymać. – Daler mówił smutnym tonem, ze spuszczoną głową.
- Masz szczęście, że przyszliście jak ona już zjadła. Nie musisz jej jeszcze niczego tłumaczyć. Ale przecież wiesz, że to nie może trwać w nieskończoność.
- Wiem.
- Kto to jest Yune? – Zapytał Lee, który uważnie słuchał całej rozmowy.
- Yune… Nie chce teraz o tym rozmawiać. Później i tak się dowiecie.
Dwa lata temu, gdy Daler został wysłany na samotną misję na Garmant, spotkał Yune. Yune była białą czarodziejką, czyli osobą zajmującą się leczeniem i podobnymi sprawami. Nigdy nie używała magii bojowej. Gdy Daler po raz pierwszy trafił do króla Sana spotkał dziewczynę. Mieli wtedy po dwadzieścia lat. Yune musiała udać się do pewnych części tego świata, żeby móc pomóc walczyć z potworem zwanym Haldervos. Dziewczyna nie potrafiła wtedy walczyć, więc poprosiła o ochronę. Król przydzielił jej trzech obrońców: Dalera, Zarbana i Mikę. Zarban był tak samo jak Daler J-Soldier. Mika była czarną czarodziejką, czyli osobą używającą magii bitewnej.
Podczas wyprawy dołączyło do obrońców Yuny jeszcze kilka innych osób. Yune razem z obrońcami pokonała Haldervosa. Gdy razem podróżowali, Yune zakochała się w Dalerze. Daler odwzajemnił to uczucie, lecz gdy pokonali Halerdvosa, rozpoczęło się znikanie.
J-Soldier po wykonaniu misji zostają teleportowani do swojego świata, ponieważ ich obecność osłabia Wymiar, w którym się znajdują.
Daler skończył jeść. Podziękował królowi i powiedział, że idzie się przejść.
Gdy Daler wyszedł z jadalni skręcił korytarzem w prawo.
Pięknie. Yune tu jest. Jak na nią wpadnę to będę miał kłopoty. Nawet jej nie wytłumaczyłem, dlaczego znikam… Co ja teraz mam zrobić. Kocham ją, lecz to jest niemożliwe. Nie ma sposobu na zniknięcie.
Daler uderzył pięścią w ścianę.
- Cholera! – Powiedział.
Poszedł dalej.
Skręcił w korytarz prowadzący do ich dormitorium.
Odpocznę trochę. Jeżeli dobrze pamiętam, w pokoju pod materacem leży mój naszyjnik smoka. Nareszcie go odzyskam.
Drzwi do dormitorium były otwarte. Zanim Daler wszedł do środka spojrzał przez szparę w drzwiach. Pokój chłopaków był otwarty. Chłopak podszedł bliżej. Spojrzał do pokoju. W środku stała dziewczyna w wieku dwudziestu dwóch lat. Miała, krótkie, ciemno blond włosy, z długą kitką całą związaną czerwoną wstążką, lewe oko zielone, a prawe piwne. Miała ładną twarz i dziwne ubranie. Miała na sobie białą koszulkę sięgającą do pępka, z przedzieleniem między biustem. Przedziałek był połączony rzadko połączonym, czarnym sznurkiem. Zamiast spodni miała niebieską miniówkę. Z tyłu miała przewiązane sznurkiem dwa pistolety. Daler przyjrzał się jej bliżej. To była Yune!
Dziewczyna obróciła się w stronę chłopca.
- O! Służba. Przepraszam, nie wiesz przypadkiem gdzie jest osoba imieniem Daler?
- Niestety, moja pani. Nigdy o nim nie słyszałem.
- Dobrze. Dziękuję. – Odparła zrezygnowana i wyszła z pokoju.
Daler westchnął. Udało mu się. Chłopak podszedł do swojego łóżka, ściągnął materac i wyciągnął z między desek amulet, przedstawiający głowę smoka z wystawionym językiem. Daler przewiesił wisiorek przez szyję i od razu poczuł lekkie drżenie oraz zwiększoną moc chłopca.
Gdy Daler posprzątał wyszedł z pokoju i skierował się w stronę dużej sali, w której razem z chłopakami narysował krąg wieku.
Po kilku minutach wyczekiwania, do pokoju weszli chłopacy.
Po chwili rozmowy, zamknęli drzwi na klucz, rozebrali się i stanęli w kręgu.
Karvus ina karlados! – Wypowiedział inkantację zaklęcia Daler
Po pomieszczeniu rozszedł się oślepiający błysk, a po chwili zniknął.
Na środku pokoju stało trzech przystojnych mężczyzn w wieku dwudziestu dwóch lat. Poszli się ubrać. Gdy już mieli na sobie wygodne ubranie obejrzeli swoje ciała i rozpoczęli rozmowę. Rozmawiali długo. Omawiali wszystko co teraz mogą robić.
Po zakończeniu rozmowy chłopacy się pożegnali i każdy poszedł w swoją stronę.
Lee poszedł podrywać dziewczyny, Larens poszedł do tawerny wypić trochę alkoholu a Daler przejść się po zamku i mieście.
Wpierw Daler poszedł do Sana poinformować o udanym postarzeniu się.
San przyjął informację z wielkim uśmiechem. Powiedział, że najlepsi płatnerze szykują zbroje dla chłopaków.
San rozmawiał przez dłuższy czas z Dalerem (Daler korzystał z przywileju picia alkoholu, i częstował się miodem pitnym), o wszystkich sprawach jakie mu przyszły na język. Gdy już mężczyźni zakończyli rozmowę, Daler szybko uciekł z sali, ponieważ mignęła mu Yune.
Chyba bezpieczniej będzie iść do miasta… Albo nie. Pójdę do północnej wieży. Nikt w niej nie stacjonuje, więc będę mógł odpocząć. Bardzo wątpię, że Yune mnie znajdzie.
Daler poszedł w stronę północnej wieży. Znajdowała się w starej części zamku. Praktycznie nikt tam nie chodził. Stara część zamku nie była używana od kiedy San został królem. Daler zawsze tam chodził, żeby pozbierać myśli. Raz był tam z Yune. To było po północy. Dzień przed ostateczną walką z Haldervosem. Wspięli się na samą górę i patrzyli w gwiazdy. Nagle Yune zaczęła płakać. Daler chcąc ja pocieszyć położył jej dłoń na ramieniu. Ona spojrzała na niego, i nagle zaczęli się całować.
Daler zaczął wspinać się po schodach. Jego kroki były praktycznie nie słyszalne.
Schody prowadzące na górę były kręcone, wąskie i śliskie. Korytarz był mało przestronny, lecz Daler wiedział, że jest kilka pochodni, które działają jako dźwignie do tajnych przejść.
Daler wchodził już na ostatni stopień, gdy coś usłyszał. To była piosenka. Piosenka, śpiewana przez kobietę. Daler znał tą melodię. Tą piosenkę zaczął nucić Daler, przed ostatnią walką z Haldervosem. Ta melodia, zawsze dodawała mu otuchy. Melodia była smutna, lecz Daler wiedział, że to tylko melodia. Piosenka była skoczniejsza.
Mężczyzna wszedł na ostatni stopień. Zanim weszło się do wieży były jeszcze drzwi. Te były lekko uchylone. Daler wejrzał przez szparę. Widać było tylko małą część pokoju. Od czasu gdy chłopak był tu ostatnio trochę się zmienił wystrój. Na ziemi leżał dywan, a zamiast okna był mały balkonik. Pomieszczenie było ogrzewane kominkiem. Na balkonie przykucnęła Yune. Wyglądała pięknie. Daler wiedziony impulsem bezszelestnie wszedł do komnaty. Yune była odwrócona plecami do drzwi. Chłopak przyjrzał się pokojowi. Wszystko co było w tej komnacie było zbudowane i udekorowane na zamówienie. Wszystko było pięknie zdobione, dywan był ze skóry niedźwiedzia polarnego (druidzi pewno są wściekli). Yune nadal się nie odwracała. Nie wiedziała o obecności Dalera. Dalej nuciła piosenkę. Chłopak uśmiechnął się. Gdy Yune się zamyśli nie sposób jej z tego zamyślenia wyciągnąć. Daler nie wiedział co zrobić. Jeżeli będzie dalej słuchał Yune w końcu się odwróci i będzie wściekła, że nic nie powiedział. Nie sposób było przewidzieć jej zachowania, jeżeli Daler coś powie.
Co zrobić? San, mówił, że gdy zniknąłem Yune znalazła film nagrany na dziwnej świecącej się kuli. Film przedstawiał kogoś bardzo podobnego do Dalera. Od tego czasu Yune szukała kolejnych kul z filmem, który mógłby pokazać gdzie się znajduje ta osoba. Yune wytrwale szukała, lecz gdy znalazła ostatnią kulę okazało się, że ta osoba żyła kilka tysięcy lat temu. Zrezygnowana Yune starała się o mnie zapomnieć. Na każdą wzmiankę o mnie nic nie odpowiadała. Aż do teraz.
Daler podszedł bliżej do dziewczyny. Zaczął nucić tą samą melodię. Yune jakby wyrwana z transu potrząsnęła głową i spojrzała na chłopaka. Daler uśmiechnął się lekko. Yune miała szeroko otwarte oczy.
- D… Daler? – Zapytała jąkając się.
Daler tylko pokiwał głową nie wierząc, że głos będzie posłuszny.
Yune wstała szybko i objęła go mocno. Płakała. Płakała ze szczęścia.
- Daler… Daler, to ty? To naprawdę ty? Czy ja nie śnię? Na pewno nie znikniesz? Och Daler…
- Już spokojnie. Jestem przy tobie. Nie zniknę. – Powiedział Daler spokojnym głosem. Sam był zdziwiony tym, że jego głos nie drżał.
Stali tak jeszcze kilka sekund, a gdy już stanęli naprzeciwko siebie, spojrzeli na siebie. Yune już nie płakała. Była uśmiechnięta. Dalerowi wydawało się, że to najpiękniejszy widok jego życia. Chłopak pociągnął dziewczynę za sobą i usiedli przy kominku. Razem. Rozmawiali o wszystkim o czym mogli. W końcu gdy już nie miel o czym rozmawiać poszli na dół. Poszli na łąkę za zamkiem. Tam biegali jak dzieci. Śmiali się ze wszystkiego. Gdy wrócili do zamku było już sporo po dwudziestej. Gwiazdy pięknie świeciły na bezchmurnym niebie. Księżyc świecił jasno. Była pełnia. Yune chciała spać z Dalerem (jak na razie bez skojarzeń), lecz chłopak odmówił, ponieważ w dormitorium spali również Lee i Larens. Chłopak i dziewczyna rozeszli się do swoich dormitoriów.
W pokoju czekali na Dalera pozostali chłopacy i jakieś dwie dziewczyny. Daler spojrzał na grupę, uśmiechnął się i usiadł na swoim łóżku.
- Tobie nie zaprosiliśmy dziewczyny, ponieważ Yune jest w zamku. – Powiedział Larens uśmiechając się szyderczo.
- To dobrze, ale bez głośnych harców. Mojego łóżka nie oddam, a chcę się wyspać.
- Dobrze. – Powiedział Lee. – Jak chcesz. Ale pewnie i tak nie zaśniesz. Chędożenie niestety nie jest najcichszą formą rozrywki.
- Lee, nic nie mów. Śmierdzisz piwem. A ja wole wino i miód. – Daler uśmiechnął się. – Idę się wykąpać. Jak wrócę, chciałbym jeszcze nie widzieć chędożenia. Prawdę mówiąc, zobaczenie Lee nago przyprawia mnie o mdłości.
Lee prychnął, lecz nic nie odpowiedział. Daler poszedł się wykąpać, a gdy wrócił w pokoju była już dzika zabawa nago. Daler poszedł do łóżka i narzucił na okolicę swojego łóżka, zaklęcie nie dopuszczających, żadnych dźwięków z zewnątrz. Chłopak zasnął szybko.