Bump. Trzeba trochę stare topiki rozruszać, skoro forum takie nowe i lśniące.
Tales of the Abyss został mi polecony przez aysnela, kiedy zapytałem się go o jakieś jRPG'i konsolowe, w które można grać w co-op'ie, na dwa pady. Znałem kilka takich, które to wspierają, jak Star Ocean 3 albo Legend of Mana, ale potrzebowałem czegoś nowego, żeby zagrać z Yuzurihą. Aysnel skierował mnie na serię Tales, o której od zawsze bardzo wiele słyszałem, ale w którą nigdy nie miałem okazji zagrać. Tak więc ściągnąłem Tales of the Abyss i zaczęliśmy grać. Warto zaznaczyć, że od dawna nie grałem już w jRPG, bo rzygać mi się chciało na myśl o tych kartonowych bohaterach i o płytkiej, nudnej fabule, po której idzie się jak po sznurku. Cóż, mogę powiedzieć szczerze, że TotA mnie zaskoczyło.
Ten jRPG jest... dobry. Nawet świetny. Fabuła jest ciekawa i mało przewidywalna, realia świata bardzo interesujące (widać wyraźnie wysiłek włożony w nadanie mu sensu, a to bardzo doceniam w grach), no i bohaterowie, którzy nie kojarzą się od razu z Yuną, czy Tidusem. Nie sądziłem, że Japończycy są w stanie tworzyć jeszcze inteligentnie napisane, wiarygodne postacie - wiadomo, pasują do pewnych archetypów, ale są prawdziwie oryginalne. Nie sądziłem, że polubię jeszcze jakichś japońskich bohaterów.
Ponad to, jest co robić w tej grze. Niezliczona ilość questów pobocznych, rzeczy do kolekcjonowania (przede wszystkim tytułów), sprawiła, że nie nudziliśmy się nawet, jak fabuła akurat zwalniała. Nie psuliśmy sobie zabawy solucją, raczej podpytywałem aysnela, czy jesteśmy na dobrej drodze (głównie się go pytałem, czy dana lokacja jest ostatnią, bo nie chcemy jeszcze gry przechodzić), dlatego mieliśmy sporo kombinowania i poszukiwań przy niektórych z nich, ale to mieściło się w granicy moich oczekiwań co do tej gry. Przeszliśmy ją, jak dobrze pamiętam, w okolicach 80 godzin, a niedługo później zaczęliśmy nową grę, bo chcieliśmy odkryć jeszcze kilka rzeczy.
Poziom trudności jest dobrze wyważony - na tyle niski, żeby nie zrazić przy zwykłych walkach, a na tyle wysoki, że niektórzy bossowie byli dla nas sporym problemem. Graliśmy oczywiście na Hardzie hehe. Walki są dynamiczne, interesujące, choć AI NPC'ków momentami szwankowało. No ale grając na dwa pady mogliśmy w pełni koordynować nasze działania, więc na każdego znalazła się metoda.
Grafika jest ok. Wszystko ładnie, kolorowo, komplementarnie względem mangowych artów postaci, które zmieniają się wraz z wahaniem nastrojów bohaterów. Kolorowo, estetycznie, poprawnie. Co jakiś czas mamy wstawki anime, niektóre lepiej, niektóre gorzej wykonane. Oprawa wizualna nie stoi na poziomie FFX, czy FFXII, ale przynajmniej nie wali po oczach blurami i złożonymi teksturami.
Muzyka istnieje. Nie jest to dla mnie jakaś szczególna zaleta tej gry. Oprócz motywu przewodniego, nie pamiętam żadnego kawałka z gry, a zazwyczaj zwracam na to uwagę. Z drugiej strony, to więcej niż mogę powiedzieć np. o Final Fantasy XII. Nie ma szału, ale ścieżka pasuje do konkretnych elementów gry.
Podsumowując: jest to jeden z najlepszych jRPG'ów, w jakie grałem i zdecydowanie najlepszy na PlayStation 2.