Ujmę to tak. FFXIII jest w moim odczuciu nieco jak film.
Kiedy oglądasz jakąś pozycję, nie możesz przerwać w danym momencie i liczyć na to, że historia się zmieni i zostanie poprowadzona w takim kierunku jak ty chcesz. Jesteś wyłącznie odbiorcą wizji reżysera.
FFXIII jest w moim odczuciu czymś w rodzaju takiego właśnie filmu, zadaniem gracza jest jego poznanie. A żeby to zrobić, nie potrzebujesz dodatkowych misji, czy rozbudowanych poziomów. Musisz stoczyć walki, by nabrać doświadczenia i móc stawić czoła przeciwnościom. By popchnąć historię do przodu.
I pod takim względem, przy takim nastawieniu, ta gra jest wręcz idealna. Oferuje świetną zabawę, czasami wręcz upierdliwych przeciwników, sympatyczne postacie i historie... Wszystko we wspaniałej oprawie.
Natomiast nie ma szans na to, żeby gra przypadła do gustu osobom oczekującym, że tak powiem, modelu tolkienowskiego.
Albo oczekującym rzeczy nie należących do przyjętego modelu, bądź obcych dla jrpegów. Takich jak możliwości wyboru misji, dostępu do wielu lokacji, czy innych takich rzeczy.