Najpierw patrzę na twarz - to ona decyduje o atrakcyjności.
Jeśli kogoś urażę, to przepraszam, ale nie mam zamiaru malować szarości życia barwami tęczy.
Jak dziewczyna jest brzydka, nie będzie dla mnie atrakcyjna, choćby miała piękne długie nosi, jędrny, soczysty biust, idealną kształtną DATASS, piękne wypielęgnowane dłonie, zadbaną cerę itp.
Gdy dziewczyna jest ładna, może nawet mieć niedoskonałe ciało, ale będzie atrakcyjna dzięki ładnej buzi. Może mieć nieproporcjonalne nóżki, trochę krzywe, mniejszy lub za duzy biust, cośtam - ale będzie ładna,bo buzia się najbardziej liczy.
Zakładająć, że jest ładna - najpierw nogi - potem sylwetka - biust=brzuszek=tors, a potem jakieś pierdoły,w stylu dłonie, stopy (jak widać) i reszta.
Co do kwestii tkanki tłuszczowej - anoreksja i otyłość odpada. Dziewczyna może być kształtna, może być nieco chuda, byle bez przegięć w jedną czy to w drugą stronę.
A nad pojedynczą cześcią ciała przeważnie się nie rozwodzę, byle te cześci były obecne.
Gdy na ulicy gdzieś przechodzi jakaś pani z wyeksponowanymi niesamowicie długimi nogami, piękną pupą, albo falującym biustem - owszem, zwrócę uwagę. Ale tylko w ładną buzię będę się wgapiał,w tamto niespecjalnie