nowi panowie z gier, których bym widział na liście madafakas:
Tommy Angelo - Mafia. w sumie to na koniec niestety ale wymiękł bo poszedł na policję, ale ogólnie rec biorąc to bardzo szybko jako kierowca taryfy polubił strzelaniny, wymuszenia, polowania ze snajperką na polityków i wysadzanie hoteli w powietrze. do prawdziwego tró zabrakło własnie tego, ze na końcu wymiekł i zgłosił się na policje.
Tychus Findlay - Starcraft 2 - prawdziwy kawał sukinsyna. wielki, zły, brzydki, wiecznie cygarem w pysku, z uśmiechem typowego mordercy i gwałciciela, nie wąchający się zdradzić kumpla i strzelić mu w plecy by odzyskać wolność. Do tego doliczyć fakt ile radości sprawia mu sianie śmierci i zniszczenia - co szczególnie widać w misjach, gdy pilotuje Odina. Do tego nie wyłazi z tego kwałka puszki, którym jest niebieskie cmc300. A jeśli ktoś przeczytał przypadkiem Heaven's Devils to wiele dodatkowych ciekawych niusów o mr. Tychusie można tam znaleźć. Naprawdę kawał drania.
Sam Fisher - splinter cell ( komentar zbędny? )
Big Boss Snake - w końcu (sic) przeszedłem MGSa 3go. Co prawda jakiś czas temu. W mgs 4 nie grałem, więc z nie do końca czystym sumieniem napiszę - uwielbiam serię, Solid Snake jest dla mnie jednym z lepiej wykreowanych bohaterów w historii elektronicznej rozrywki, ale przy Big Bossie Solid to taka miękka pyta jest. o, tule