SOAD - Holy Mountains
ozesz cholera... jak ja moglem ocenic tak nisko ten utwor w topicu o soadzie? po kilkudziesieciu przesluchaniach plytki hypnotize zdecydowanie sie zaczal wybijac... nawet chyba bardziej go lubie od soldier side'a heh... zwrotka (chodzi mi o fragment od 0:55 do 1:20) to po prostu geniusz, taki hm... mroczny akcent? najpierw cudowny glos serja przy akompaniamencie perkusji i co jakis czas dzwiekami basu, a potem wejscie do tego wszystkiego genialnej gitary i skrzypiec... ehhh.... moge tego sluchac bez konca... dalszy moment kiedy sie wydziera jest tez calkiem niezly ze swietnym przejsciem miedzy wydzieraniami, a potem refren... jak to ma soad w zwyczaju, wolne refreny przewaznie mu zajebiscie wychodza, tym razem od tej reguly wyjatku nie zrobili heh... a to, co serj zaczyna wyprawiac od 3:38 do konca kawalka to juz poezja... dammit... 12/10 jak nic, jedna z najlepszych piosenek soadu... jesli ktos nie przesluchal jeszcze hypnotize, to polecam chociazby dla tego kawalka