Obejrzałem dziś rano ostatni odcinek
Trzeciego Oficera (nie tylko ostatni tego sezonu, ale jeśli wierzyć twórcom, ostatni w ogóle ...przynajmniej warto się o to modlić
). I nawet nie wiem jak to opisać... Może zacytuje posta powyżej.
Glinę i Oficera. Ten drugi wypada w/g mnie zdecydowanie gorzej - jakiś taki cukierkowy do bólu,jedyne co mi się w nim podobało to gra aktorska Szyca
Cukierkowy to całkiem dobre słowo.
Dla mnie ten serial... - i tyczy się to tylko trzeciego sezonu, bo pierwszy wielbię głównie z sentymentu, a drugi był zbyt fatalny, żeby w ogóle o nim wspominać - ...był do dupy.
Zaczął się obiecująco, ale bardzo szybko prysły jakiekolwiek nadzieje na utrzymanie poziomu, gdy znać dały o sobie podstawowe oficerowe błędy powtarzane raz za razem. Do tego dochodzi gra aktorska, która nie zachwyca nawet wśród tych, którzy powinni mieć w tym wystarczające doświadczenie (Pazura, Kozłowski...). I same nie wiem, czy to wina aktorów, czy po prostu do dupy psychologii bohaterów i dialogów pisanych przez drugoklasistów (nie obrażając ich). Nawet Szyc się nie popisał, ale to akurat w największym stopniu wina ingerencji w jego postać. Śledzac go od pierwszego sezonu - z oddanego i budzącego sympatie gliniarza, zrobili z niego wielkiego dupka i gbura z angstem, którego nie sposób w ogóle lubić.
Jedyną więc postacią, na której się nie zawiodłem, i w której równocześnie pokładałem największe nadzieje, był Grand, grany przez Małaszyńskiego. Nie wiem co spodobało mi się bardziej... Czy to, że zagrał go w ten sam zajebisty sposób co w pierwszym sezonie, czy może to, że akurat przy losach jego postaci scenarzyści nie dali dupy... fakt jest jeden - jestem usatysfakcjonowany! Wada tylko taka, że nie było go prawie wcale - wszystkie z nim sceny można by zliczyć na palcach dwóch rąk (mowa o całej trzeciej serii, a nie tylko o ostatnim odcinku). No i to ta wada. Ale cóż...
Podsumowując, serial do dupy. Fabuła do dupy, niemal wszystko do dupy. Wyobraźcie sobie, że przez 12 odcinków zanudza (no dobra, kilka pierwszych było akurat wporzo jeśli chodzi o akcje), z odcinka na odcinek coraz bardziej pogrąża widza we frustracji tym swoim idiotyzmem i wspomnianą nudą, aż tu w ostatnim odcinku rozkręca się tak, że chciało by się dodatkowych parę. Z pięć co najmniej. I w tym najważniejszym, "kurczaczek", momencie, gdy powinno pojawić się najciekawsze (przynajmniej dla mnie), czas odcinka dobiega końca, więc naturalnym i zarazem frajerskim sposobem ,akcja zostaje bezczelnie urwana i następuje przeskok w przód, gdy jest już po wszystkim i widzimy tylko finał. Twórcy wyobraźnie to mają, ale nie w tych dziedzinach co trzeba.
Tak więc, serial do dupy, tylko epilog z Grandem zajebisty. Zajebiście zajebisty.
To na tyle z moich frustracji