Heh, zanim wyłączę swoją blaszankę, powiem po krótce, jaki mam problem.
Po niedawnej reinstalce rozłożyłam puszkę i wyczyściłam wiatraki, radiatory itepe. Ponieważ u mnie w pokoju jest zimno, dużo to nie dało - temperatura procka spadła o około 3-5 stopni przy długotrwałym użytkowaniu (zwykle ma jakieś 48-52*C), ale nie w tym sęk. Sławek przyniósł ponownie matę do DDR i miał problemy z odpaleniem, jakoś się uporał. Po ponownym odpaleniu kompa (rano), system informuje mnie o nowym urządzeniu w porcie LPT1 (gdzie była podłączona mata, jednak nie w tym momencie - został tylko kabel, mata była w pudełku). Zezwoliłam na przeszukanie "w celu wykrycia oprogramowania", bez skutku. Dobra, musiałam wyjść z domu, wyłączyłam puszkę, wracam, włączam i co... Bios zamiast mojego Seagate wykrywa coś takiego: DSVSCVDR````````````43rf34#$g (przykładowo) i nie jest w stanie zabootować systemu. Robię resa, to samo. I tak kilka razy, póki nie poruszyłam delikatnie kablami od zasilania. Pierwsze co mi na myśl przyszło, to kontroler, czyli "zajebiście, płyta główna siada". Mam starego EpoXa 8K9AI - wymiana płyty pociągałaby za sobą wymianę całej reszty, nie stać mnie na to.
Do końca dnia komp siorbał z torrenta, więc pozostawał włączony. Na noc wyłączam i odłączam od prądu listwę, bo buczenie monitora nie daje mi spać. Na drugi dzień sytuacja się powtarza, więc zarzucam jeszcze chkdsk'a... który się zawiesił przy "dziennikach DNcośtam" na około 15%. Teraz BIOS nie chce w ogóle wykrywać twardziela. Załamka. Nawet z konsoli odzyskiwania nic nie rusza. Co robię?... Znów ruszam kabelkiem i wszystko zaczyna działać. Niewykrywanie dysku zdarza się najczęściej rano, po ponownym podłączeniu kompa do prądu. Czyli pada zasilanie na płycie. A teraz sprawdzę chyba taśmy, poprzełączam napędy i zobaczymy. Trzymajcie kciuki, żebym czegoś nie spaprała >.<