Wiesz, myślałem, że na forum Square/Square-Enix wyraz "kaeru" nie będzie problemem, ale to w sumie nieistotne
Oj tam... Przypomniałeś mi pewną sytuację... Jak kiedyś, pośród gremium ok. 15 osób związanych z kinematografią, wspomniałem coś o filmach z udziałem Johna Wayne'a, i uwierz mi, że nikt z tego całego grona, nie wiedział co to za aktor. Ba, nie wiem kto wtedy czuł się głupiej, ja czy oni?
Ale to w sumie nieistotne... bo twój najnowszy kawałek jest naprawdę "niczego sobie".
Po pierwsze mówisz 80 godzin, to ja naprawdę nie wiedziałem, że to aż tak mozolna praca, przy tego typu przedsięwzięciach. I po drugie efekt końcowy jest naprawdę świetny, tym samym nie był to czas zmarnowany.
Co do samego koweru, to jest on naprawdę wysokich lotów, jednak muszę powiedzieć, że jak dla mnie nie jest on tą idealną aranżacją w jakiej chciałbym usłyszeć "żabią melodię"; jednak to tylko przejaw mojego gustu, więc nie jest to opinia na minus; tak jak wspomniałeś jest to "w necie najczęściej przerabiany, po głównym motywie, utwór" i być może dlatego widziałbym go w zupełnie nowym instrumentarium, tj. wykorzystującym "sztuczki" z pogranicza stylu ragtime i boogie-woogie. Inną opcją jest również "ubranie" tego motywu muzycznego w folkowo-swingową otoczkę, której towarzyszy przygrywanie Mariachi (zwłaszcza trąbki, z którymi u Ciebie, spotykałem się chyba sporadycznie).
Co do samej aranżacji, to już sam jej początek powoduje, że wyłamuje się ona spośród wielu innych. Prostym zabiegiem, tj. marszowym wprowadzeniem udało Ci się uzyskać entuzjastyczny, a zarazem poważny wstęp, po którym następuje już główny motyw muzyczny. W przeciwieństwie do innych, którzy od początku skupiają się na "żabiej melodii", Tobie udało się logicznie uporządkować całą aranżację. Moim zdanie, Twoje wprowadzenie jest jednym z kilku, które naprawdę mi się podobały (ba bije ono nawet pewne OCRemix'owe, wykorzystujące motyw "When Johnny Comes Marching Home").
Kolejno, już głównej linii melodycznej, tradycyjnie towarzyszy "piszczałka", oraz co dało się tutaj dużo łatwiej wyłapać niż w oryginale, doboszowy takt, nadający właśnie marszowego charakteru całej aranżacji, u mnie za ten element na pewno plus leci. Później ponowne "zapętlenie" kawałka poprzedzone żywszym rytmem, które oparłeś o nowy instrument (chyba harmonijkę). Logicznie jest również zakończona całość utworu, którą zamyka bodajże akordeon (
).
Jeśli miałbym, na siłę jakiś minus wyłapać, to względem pierwowzoru, pominięcie wyraźnego przygrywania trąbeczek, ale to już chyba moje widzimisię. Ogólnie cały utwór trzeba koniecznie wysłuchać na lepszym sprzęcie (nie mając zbyt dobrego, ciężko będzie wyłapać te wszystkie "czyste" dźwięki; początkowo osłuchując na laptopie, a później już na lepszym sprzęcie, zauważyłem jak duża to różnica).
P.S. Mógłbyś podać jakie instrumenty zasymulowałeś, bo ja czasem głupi jestem, nierzadko do tego stopnia, że nie udaje mi się rozpoznać nawet gitary.