Autor Wątek: Walka XXX: Zidane VS Magus  (Przeczytany 1597 razy)

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Walka XXX: Zidane VS Magus
« dnia: Marca 18, 2007, 05:59:47 am »
Wszystko wokół wirowało. Czuł jakby jego ciało unosiło się lekko, bezwładnie, niepodlegając żadnym siłom grawitacji. Wszechobecna ciemność stała się jasnością, mocno oślepiając jego oczy, a stan nieważkości przemienił się w uczucie nagłego spadania w dół.
Ocknął się. W uszach nadal słyszał szum. Po chwili nie czuł już mdłości, a głośny szum przeobraził się w ciche, naturalne szepty palonych świec. Rozmieszczone były po całym pomieszczeniu, skutecznie rozświetlając ogromną komnatę, wypchaną wielkimi regałami książek, przy ścianie północnej i wschodniej. Upiorny starszy mężczyzna wstał. Miał długie, siwe włosy, a od głowy w dół okrywała go wielka, fioletowa peleryna. Wiedział dobrze gdzie się znajduje, gdyż była to jego własna komnata, w jego własnej rezydencji.
- Znów to samo - burknął do siebie znudzony, następnie podszedł do półki i sięgnął po jedną z książek.
Przekartkował strony aż do drugiego rozdziału, gdzie widniało nazwisko: Zidane Tribal. Przyjrzał się zdjęciu zamieszczonemu poniżej. Stronę dalej widniała opisana w skrócie cała biografia Zidane'a, zaś jeszcze na następnej, wiele przydatnych informacji na temat jego samego. Na temat charakteru, sposobu walki, nawet wzmianka o rodzaju magii, która zagraża mu najbardziej. Istna charakterystyka postaci w pigułce. Był to kolejny przeciwnik Magusa, o czym starzec dobrze wiedział, czytając wnikliwie treść drugiego rozdziału. Wiedział też, że ów radosny blondyn ze zdjęcia, za kilka chwil stanie w jego drzwiach gotowy do walki na śmierć i życie. Myśl ta wcale go jednak nie przerażała. Wyglądał na opanowanego, dokładnie wiedzącego co robić.
Kilka minut później drzwi trzasnęły z hukiem, a do środka wparował sprorokowany uśmiechnięty młodzieniec z wyciągniętym mieczem, przygotowany do ataku. Mag odwrócił się w jego stronę.
- Schowaj miecz Zidane - odłożył spokojnym ruchem książkę z powrotem na półkę i podszedł do chłopaka.
- Kim jesteś? Skąd znasz moje imię?
- Nazywam się Magus. Jestem właścicielem tej posiadłości. Jesteś moim kolejnym przeciwnikiem w turnieju, o którym wiesz chyba wystarczająco dużo - W tej chwili nastąpiła krótka krępująca cisza, po czym mag ciągnął dalej - Nie jesteś żadnym wyzwaniem, nie ma sensu walczyć. Tym bardziej, że mam inne plany.
- Niby jakie? - zapytał chłopiec, wyraźnie rozluźniony słowami Magusa, nie opuszczając jednak gotowej do użytku broni.
Starzec ponownie sięgnął po książkę, szybko otwierając na wybranej stronie, i przeczytał:
- Riku. To twój przeciwnik w trzeciej rundzie. Lat piętnaście, walczy mieczem.
- Skąd o tym wiesz? Co to za księga?
Ignorując pytanie, mag podjął dalej:
- Poradzisz sobie. To naiwny gówniarz. Popatrz, mam jego miecz - mówiąc to wyciągnął z małej gablotki autentyczny oręż jego przeciwnika poprzedniej rundy.
- Nie ma on nic, czego bym potrzebował, ale wygrana z pewnością ułatwi ci przejście dalej. A potem... Kto wie na kogo trafisz potem, i czego nie będę potrzebował...
- Niby mam zostać twoją marionetką? To jakiś absurd - odparł wyraźnie rozbawiony Zidane - Co za brednie wygadujesz? Zamiast gadać może lepiej załatwmy to szybko.
- Odłóż miecz głupcze! Nic nie rozumiesz...
- Nie chce tego słuchać, walczmy zgodnie z ich wolą! - wraz z tymi słowami, stanowczo ruszył z wyciągniętym ostrzem w kierunku maga. Nim zdążył zrobić zamach, miecz mimowolnie wyrwał się z jego dłoni i zaczął lewitować bezcelowo, wysoko w górze. Mag, niewzruszony, nie poruszył się ani o krok, za to Zidane cofnął się szybko w tył, przerażony tak władczą magią.
- Nie zabije cię. Chcę tylko byś nie lekceważył tego co mówię i zrobił to, o co cię poproszę.
- Ty naprawdę wierzysz w to co wygadujesz... Oszalałeś...
- Chcesz dowodu? - zapytał Magus złowrogo.
Zidane w tym czasie, cały czas skupiał się na swojej broni, lewitującej tuż pod sufitem, niż magu, stojącemu w tym momencie przy olbrzymim oknie, na pierwszy rzut oka wstawionym w miejsce olbrzymiej dziury w ścianie. Może mag za mocno eksperymentuje z czarami? - pomyślał Zidane gdy pierwszy raz na nie spojrzał. Magus spokojnie mówił coś o Bogach i jakichś własnych planach, znów spoglądając przez kamienne okno. Gdy stał przez moment odwrócony zupełnie tyłem, Zidane wykorzystał szansę. Odbijając się od ściany wyskoczył wysoko w górę, złapał miecz, i z ogromnym impetem spadał w kierunku Magusa. W ostatniej chwili miecz przeciął puste powietrze, gdy mag dosłownie rozpłynął się w miejscu. Pojawił się tuż za nim, krzycząc
- Ty durniu! Zachowujesz się zupełnie jak Riku, któremu chciałem dać szansę w poprzedniej rundzie. Czy nie widzisz, że nie masz wyjścia?! Nie pokonasz mnie i tak.
Młodzieniec zwątpił w jednej chwili, patrząc na śmiertelnie poważnego maga.
- Wiesz dlaczego znaleźliśmy się w mojej posiadłości? Bo ja tak chciałem. Gdybym chciał cię spotkać w twoim świecie... - mówiąc to rozstawił szeroko ręce. Z wolna zaczęło wszystko wirować dokoła, a noc za oknem stała się jaśniejsza niż najpogodniejszy dzień - ...to właśnie tam bym sie z tobą spotkał. - Dodał, a wraz z ostatnim słowem, cała otaczająca ich obu rzeczywistość przeobraziła się w ogromne królestwo, z tysiącami wąskich alejek łączącymi się z tymi większymi, z przewijającymi się dziesiątkami zajętych swoimi sprawami ludźmi, zaś na horyzoncie rozbrzmiewał w słońcu niewiarygodnie potężny zamek.
- Lindblum? To niemożliwe... - Zidane był zmieszany i roztrzęsiony. Z niedowierzaniem spoglądał na liczne znajome domostwa, sklepiki i hotele, obok targi i pomniki, a wszystko z królestwa, które było jego królestwem. Był oszołomiony. W międzyczasie zgubił maga z pola widzenia.
- Rozumiesz już? - usłyszał nagle za sobą - Nie chce cię zabić. Chcę ci pomóc, jeśli ty pomożesz mnie.
Zidane obrócił się z wolna, spojrzał na rywala z ogromnym szacunkiem i respektem. Czuł się kretyńsko że od razu nie uwierzył w jego słowa. Gdyby chciał, to starzec już dawno by go przecież zabił... A w samej walce kto mógłby się równać z tak wielkim i doświadczonym magiem? Na pewno nie ja - pomyślał Zidane.
- Pokonam Riku, a potem zrobię dla ciebie co zechcesz - wydobył z siebie pełen pokory.
- Zatem wygrałeś... Przechodzisz do trzeciej rundy - odparł bez większych emocji, choć w głębi mocno z siebie zadowolony, Magus.
- Jak cię potem odnajdę?
- To ja znajdę ciebie... - dodał na koniec rozmowy, triumfując w myślach - ...naiwny głupcze.
Zaraz potem mag zniknął w efektownej spirali kolorów. Zidane dochodził chwilę do siebie, po czym udał się do zamku. Przez najbliższy czas, wykorzystując pozyskaną wiedzę o znajomości przyszłego rywala, zamierza odpowiednio przygotować się do walki. Z Riku, lat piętnaście.
« Ostatnia zmiana: Marca 25, 2007, 09:51:54 pm wysłana przez Musiol »

Offline Vivi The Black Mage

  • Berserker
  • ***
  • Wiadomości: 268
  • Vivi93
    • Zobacz profil
    • http://vivi-the-black-mage.blog.onet.pl/
Odp: Walka XX: Zidane VS Magus
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 18, 2007, 11:20:14 pm »
- I znowu pada deszcz – westchnął Zidane, którego ta pogoda już bardzo denerwowała.- Nic tylko deszcz i deszcz, potrzebuje jakieś prawdziwej akcji – mówił sam do siebie blondyn, patrząc leniwie jak krople deszczu spływały po oknie. Po około minucie Zidane otrząsnął się, wstał i rozciągnął się w swój charakterystyczny sposób.
- Idę do baru, może tam poczuje się lepiej – mruknął sam do siebie.
Ulice były opustoszały,a okna szczelnie zamknięte, nikt nawet nie myślał o tym, żeby wyjść na zewnątrz.
Zidane dotarłszy do powietrznej taksówki wszedł do niej i usiadł tuż przy oknie. Zobaczył, że nie jest sam, w rogu siedział pewien zakapturzony osobnik.
- Kim jesteś? - zapytał grzecznie Zidane.
Nieznajomy nic nie odpowiedział. Blondyn trochę się zdenerwował, lecz złość szybko minęła. Jednakże w tym momencie usłyszał głos wydobywający się spod kaptura:
- Zidane czekałem na Ciebie.
Zidane sie bardzo zdziwił, już chciał zapytać skąd on zna jego imię, ale nagle powietrzna taksówka sie zatrzymała.
Przed nim już nikt nie siedział, lecz stał duży mężczyzna,o czerwonych oczach, szarej cerze i białych,długich włosach z kosą w rekach.
- Kim jesteś? - powtórzył swoje pytanie Zidane
- Nazywam się Magus i jestem tu po to, żeby Cię zabić. - to ostatnie słowo Magus wypowiedział z  dziwną przyjemnością. - Jeżeli nie wiesz – ciągnął białowłosy –  to ja też biorę udział w Turnieju Tytanów.
Zidane przypomniał sobie walkę z jakimś elfem, ale w jego pamięci było sporo luk.
- Źle trafiłeś bratku. – powiedział z uśmieszkiem blondyn – ponieważ tej walki nie wygrasz.. Zidane zacisnął rękę na swoim mieczu.
- Chyba nie chcesz walczyć tutaj. – lekko zaśmiał się Magus i w sekundę przeniósł obojga na pustynie. - Zaczynajmy.
Zidane wyciągnął Ultime Weapon i rzucił się na magika, ten jednak z łatwością omijał każdy cios swojego przeciwnika. Blondyn trochę się zmęczył tym natarciem więc postanowił chwile pomyśleć nad strategią, żeby nie potrzebnie tracić energii. Białowłosy wziął kose do ręki i zaatakował, Zidane bronił się mieczem, lecz ataki Magusa były potężne i zwaliły z nóg blondyna. Ogoniasty zobaczył uśmiech na szarej twarzy przeciwnika.
Zidane wstał i ruszył z impetem na Magusa, ciął od góry, lecz Magus uniknął ciosu i na to czekał blondyn, który kopnął w piasek i malutkie jego ziarenka trafiły do czerwonych oczów magika. Magus instynktownie przetarł oczy, a w tym czasie Zidane zaatakował mieczem z ukosu i przeciął klatkę piersiowa białowłosego. Czerwono-oki bardzo się zdenerwował i skumulował ognistą energię w swojej prawej ręce. Kula ognia poszybowała w stronę ogoniastego i trafiła go w prawy bark. Zidane upadł i plunął krwią, lecz z nim zaczęło się coś dziać, wstał i wokół niego powstała energia o kolorze różowym. Błysnęło i przed białowłosym stał dalej Zidane, lecz inaczej wyglądał. Wyglądem przypominał małpę, był obrośnięty, jego sierść był różowa. Zidane ruszył błyskawicznie na trochę zdziwionego Magusa, zaatakował prawą pięści od boku i lewą od dołu, uderzenia były bardzo silne, lecz nie zwaliły magika na ziemie. Blondyn chciał ciąć mieczem, lecz Magus obronił się kosą i ode pchał przeciwnika do tylu. Ogoniasty wykonał kilka gestów i wokół Magusa pojawiły się dziwne znaki, które ścieśniały się, białowłosy skupił energię i wokół niego pojawiła sie ciemność, siły magiczne dwóch przeciwników zmierzyły się. Nastąpił potężny wybuch i obydwu wojowników wyrzuciło daleko do tyłu. Zidane'owi minął trans i powrócił do normalnego wyglądu, Magus ciężko dyszał, lecz sie podniósł i skupił sie na ostateczny atak. W jego ręce zaiskrzyły błyskawice, który poszybowały wprost na bezbronnego Zidane'a. Przez ciało blondyna przeszło kilka tysięcy voltów i zaczęło je palić. Białowłosy podszedł do ogoniastego i przeciął go kosą ukrócając mu męki.
Podszedł też do jego miecza:
- Hmph, interesujący. - po tych słowach zarzucił kose na barki i teleportował się do swojej rezydencji.

Join The Naruto Online Multiplayer Game Naruto - Arena.com