Treno jak zawsze zakrywała wieczna noc, ale miasto nigdy nie śpi. Największym zainteresowaniem w mieście cieszył się dom aukcyjny. Z zewnątrz wyglądał jak średniej wielkości pałac, ze strażnikami co chwilę zmieniającymi wartę przy drzwiach, ale w środku toczyła się prawdziwa bitwa na pieniądze. Wchodząc do środka, na pierwszym planie, w kilku równych rzędach, stały krzesła, których większość była pozajmowana przez bogatą szlachtę. Na dalej było podwyższenie, na którym stał licytator. Przed nim był niewielki stolik, na którym było postawione ozdobione klejnotami lustro.
Licytacja wystawionego skarbu właśnie dobiegła końca, gdy drzwi wejściowe nagle otworzyły się, a do środka wszedł młody chłopak. Kilku jego mościów przez chwilę obserwowało przybysza, który nie wyglądał na szlachcica, a rzadkością jest, by aukcję odwiedzał ktoś z niższych sfer. Był ubrany w prostą zieloną tunikę i zwykłe niebieskie spodnie, a do pasa miał przypiętą katanę. Jego rude, spiczasto uczesane włosy, stały dęba dzięki obwiązanej wokół czoła białej opasce. Patrzące w jego stronę zaciekawione oczy po chwili odwróciły się w kierunku marszanda, a Crono usiadł w ostatnim rzędzie. Na stoliku tym razem stała niewielkich rozmiarów czarna kula.
- Ostatnim w dzisiejszej aukcji przedmiotem – zaczął prowadzący – jest kula Czarnej Materii. Cena wywoławcza, 2000 Gil.
Licytacja nabierała powoli rozpędu. Kilku ludzi próbowało nerwowo przekrzykiwać się nawzajem, rzucając co raz wyższe ceny. Zanim ktoś zdołał zaproponować nową cenę, licytator z pięć razy powiedział wcześniejszą z nieziemsko wielką prędkością. Ale Crono nie przyszedł tu licytować. Rozglądał się po całym pomieszczeniu. Kamienne ściany były ozdobione czerwonymi kotarami, zaś piętro wyżej znajdowały się balkony, z których można było spokojnie obserwować przebieg aukcji. Właśnie tam Crono ujrzał postać, która najwyraźniej obserwuje jego. Z miejsca gdzie się znajdował, trudno było dokładnie obejrzeć tą osobę, ale po twarzy i ubiorze można rzec, iż jest to piękna kobieta. Szybko jednak wrócił do przebiegu aukcji, która wyraźnie zwolniła, zamieniając się w pojedynek dwóch szlachciców.
- 205000 gil – rzucił znajdujący się po lewej stronie w pierwszym rzędzie jego mość. W jego głosie wyraźnie można było wyczuć gniew.
- 206000 gil – rzucił pan siedzący dwa rzędy za swym przeciwnikiem. Był zdecydowanie spokojniejszy od swego nerwowego rywala.
- 220000 gil. Przestałbyś Raktonie podbijać cenę o marny tysiąc i rzuciłbyś jakąś konkretną kwotę.
- Po co, mój drogi lordzie Kiskornie, mam marnować pieniądze, skoro wiem, że i tak wygram. 221000 gil – Wyraźnie akcentował ostatnią cyfrę, co doprowadzało Kiskorna do jeszcze większego szału.
- Na co ci zresztą ta kula. Nikt w twej rodzinie nie jest ani rycerzem, ani magiem. 245000 gil
- Nie musisz być wojownikiem, by posiadać tak rzadki przedmiot jak kulę czarnej materii. 246000 gil.
Kiskorn zaniemówił, zaś prowadzący zaczął powoli odliczać. Nie robił już tego z prędkością, która odbierałaby oddech zwykłemu człowiekowi.
- 246000 po raz pierwszy, 246000 po raz drugi i 246000 po ra...
- 300000 gil – przerwał Kiskorn – moje ostatnie słowo
- ... heh 301000 gil – rzucił Rakton
- AAAAAAAARRRGHHH – Kiskorn wstał, po czym zaczął iść w kierunku wyjścia, po drodze mijając swego przeciwnika. Początkowo Crono, i prawdopodobnie paru innych osób, myślał, że nerwus rzuci się na Raktona, jednak lord w porę się opamiętał. Otwierając drzwi wyjściowe zrobił to tak mocno, iż prawie nie wyrwał je z framugi. Po chwili milczenia licytator zaczął odliczanie, które raczej było już tylko formalnością.
- 301000 po raz pierwszy, 301000 po raz drugi i 301000 po raz trzeci. Sprzedane lordowi Raktonowi. – prowadzący westchnął. Tak zażartej licytacji rzadko miał okazję prowadzić - To wszystko na dzisiaj. Zwycięzców zapraszam za kulisy, zaś resztę państwa zapraszam ponownie jutro.
To powiedziawszy, ukłonił się, po czym udał się za kulisy, biorąc ze sobą Czarną Materię. Także i biorący udział w aukcji zaczęli wstawać z krzeseł. Część poszła się za kulisy, łącznie z lordem Raktonem, zaś większość udała się w kierunku wciąż otwartego wyjścia. Jednak Crono siedział dalej. Gdy wszyscy opuścili pomieszczenie, spojrzał na piętro, gdzie ujrzał kobietę, ale nikogo tam nie było.
- Witam w moim domu aukcyjnym
Crono natychmiast wstał, przewracając za sobą krzesło. Na podwyższeniu stała postać, którą wcześniej widział na balkonie. Nosiła na sobie lekkie ubranie, odsłaniające brzuch. Miała długie, fioletowe włosy. Jednak był to mężczyzna, choć przez jego piękną twarz i ubiór, można łatwo pomylić go z kobietą.
- Nazywam się Kuja i jestem właścicielem tego domu. Nie sądzę, żebyś przybył tu w celu postawienia czegoś na aukcji, chociaż – Kuja spojrzał w kierunku przypiętej do pasa Crono katany – ten twój mieczyk można by wycenić na jakieś, hmmm, 10000 gil.
Crono instynktownie wyjął swą broń, przyjmując pozycję do obrony. Ostrze jego katany mieniło się w kolorach tęczy.
- Fiu fiu. Po dokładniejszych oględzinach, cena twej broni z pewnością podskoczyłaby powyżej 100000 gil. Ale jak wcześniej powiedziałem, nie jesteś tutaj by cokolwiek dawać na aukcję. Tak czy siak, czekałem na ciebie Crono. Czekałem żeby cię – na jego prawej dłoni zaczęły pojawiać się pojedyncze iskierki, formując niewielką kulę ognia – ZABIĆ.
Kuja rzucił swój płonącą sferę w kierunku Crono, jednak jej cel zdążył uskoczyć, trafiając w przewrócone krzesło, rozpadło się na części pierwsze. Młodzieniec zaczął biec w kierunku przeciwnika, unikając kolejnych pocisków, które trafiały to raz w ścianę, raz w krzesła. W końcu wbiegł na podwyższenie, gdzie stał jego przeciwnik, jednak zanim zdołał zaatakować go, Kuja wyciągnął w kierunku Crono rękę, z której buchnęła lodowata chmura, zamrażająca swój cel. Rudzielec nie mógł się ruszyć.
- Zimno ci? – drwił z przeciwnika mag, celując w niego ognistą kulą – To może się ogrzej.
Uderzenie posłało młodzieńca na jeszcze stojący rząd krzeseł, które rozpadły się pod jego ciężarem. Mógł ponownie się ruszać, by w ostatniej chwili uniknąć wysłanych przez bishonena pocisków. Szybko powrócił na nogi, po czym chwycił najbliższe krzesło, a następnie cisnął je w kierunku przeciwnika. Kuja jednym zaklęciem roztrzaskał je na drzazgi, jednak nie miał czasu na przygotowanie kolejnego czaru, by zatrzymać biegnącego w jego stronę wroga, gotowego zadać cięcie od dołu. W ostatniej chwili mag odskoczył do tyłu, ale koniec ostrza zdołał drasnąć o policzek, pozostawiając płytką, ale lekko krwawiącą ranę. Kuja utworzył w obydwu rękach ogniste kule, które cisnął na przeciwnika. Siła uderzenia posłała Crono w kierunku drzwi, przez które przebił się, tworząc w nich dziurę, po czym uderzył plecami o kamienną drogę, zatrzymując się na skraju przepaści. Niestety przy okazji zgubił swoją katanę. Crono szybko wstał, patrząc w kierunku Kuji, przechodzącego przez utworzoną we wrotach dziurę. Trzymał się za zraniony policzek, po czym spojrzał na swą, pobrudzoną własną krwią, dłoń.
- HAHAHAHAHAHA. Zraniłeś mnie. Nie sądziłem, że jesteś do tego zdolny – Kuja spojrzał na swego przeciwnika, po czym zaczął się rozglądał się po okolicy – ale gdzie twoja broń. Pewnie wpadła do kanałów. Cóż, chyba to koniec walki. – w rękach ponownie pojawiły się ogniste kule – Wolisz być średnio, czy mocno przysmażony?
Ale Crono miał jeszcze jeden as w rękawie. Uniósł swoje ręce nad głową, wypowiadając pod nosem jakieś zaklęcie. Wokół Kuji utworzyła się sfera. Zanim zdążył zorientować, co się dzieje, był zamknięty w okrągłym więzieniu, które uniemożliwiało rzucanie zaklęć, a tym bardziej ucieczkę. Czuł, jak przez niego przechodzi niewielka fala prądu, która, razem z rozrostem kuli, zwiększała swe napięcie. Nie mógł uwierzyć, że zostanie pokonany przez takiego prostaka. Czuł coraz większy ból i jeszcze większy gniew. Nagle jego ciało zostało objęte przez oślepiające światło, które po chwili rozproszyło się, niszcząc piorunową sferę. Pod wpływem tego światła, wygląd Kuji się zmienił. Jego ubranie było potargane, w miejscu, gdzie plecy traciły swą szlachetną nazwę, wyrósł mu czerwony ogon, a jego włosy miały teraz barwę ognia. Jednak wejście w Trans nie zregenerowało jego sił. Lewitował nad ziemią, ciężko dysząc.
- Nie możliwe żebyś był aż tak potężny. Nie pozwolę, żeby taki prostak jak ty mnie tak łatwo pokonał. Jeśli więc mam zginąć, to zginiesz razem ze mną – mag skulił się, gromadząc ostatki swych sił – poczuj mą pełną moc.
Zgromadzona energia wystrzeliła w kierunku nieba, by po chwili eksplodować, zrzucając na Crono i Kuję deszcz pocisków, przybijając obydwu do podłoża. Bombardowanie trwało krótko, ale też wystarczająco długo, by zmienić cokolwiek w polu rażenia w zwłoki. Crono i Kuja, który powrócił do poprzedniego wyglądu, leżeli na ziemi nieprzytomni. Po chwili, pobiegło do nich dwóch ludzi, którzy zaczęli sprawdzać ich funkcje życiowe. W końcu jeden z nich zawołał do znajdującego się nieopodal tłumu gapiów.
- Jeszcze żyją. Niech ktoś sprowadzi białego maga.