Autor Wątek: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot  (Przeczytany 2779 razy)

Offline Ignatius Fireblade

  • Berserker
  • ***
  • Wiadomości: 214
  • Ten, który bywa
    • Zobacz profil
Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« dnia: Stycznia 22, 2007, 06:26:39 pm »
Witajcie... pragnę wam przedstawić potworka napisanego na pewne warsztaty... Nie radze podchodzić do niego serio, bo to prawdziy bełkot... jak jest napisane w temacie :] Choć osobiscie je lubię, uzjanę z pocieszne. Jestem ciekaw waszej opinii. Zapraszam do lektury i komentowania :)

------------------------------

Gawędziarze wędrowni, czyli bełkot

   - Tak właśnie było – rzekł Najważniejszy Gawędziarz, popijając dwunaste piwo, oczywiście na rachunek słuchaczy. – Potworzysko podlazło do nasz, a my mu ŁUP! – walnął pięścią w stół, opryskując twarze ludzi pianą. – Łogromne było! Taaaaaaakie! – ryknął, rozkładając ręce, celem podkreślenia wagi słów.
   - I HOPSA na nas, skoczyła bestyja – Drugi-po-Najważniejszym przejął pałeczkę. – A my mu CIUL z bosaka! – zamachnął się pięścią, trafiając w nos jakiegoś staruszka. Tamten, nie chcąc niegrzecznie przerywać opowieści, cichutko zwalił się pod stół.
   Było ich czterech i zwali się Wędrownymi Gawędziarzami. Krążyli po wioskach, racząc naiwnych słuchaczy opowieściami wyssanymi z dużego palca u nogi. Dla podkreślenia imidżu zapuścili brody i mazali sobie węglem cienie pod oczami.
   - On nam wtedy PIZD – roześmiał się Trzeci-nie-tak-ważny. – I zapadliśmy się w fale, prosto do podwodnego królestwa... tych... noooo...
    - Ludzi-ryb-leniwców! – krzyknął Czwarty-który-zawsze-ma-pomysły. – Miały skrzela, nosy          i takie śmieszne futerka.
   - Mieszkały w takich malutkich domkach, wśród podwodnych drzew liściastych – dorzucił Pierwszy. – Trzymały w łapkach kawałki karelo... kore... kola... koralowców! I HUZIA na nas, zaczęli walić gdzie popadnie! – Chwyciwszy widelec, gawędziarz począł wymachiwać dookoła, dźgając ludzi po rękach.
   - Jeden mi go wetknął w tyłek – dorzucił z pełną powagą Trzeci, masując się z nabożeństwem po plecach. Nikt nie zwrócił uwagi na tę drobną nieścisłość.
   - Piwa dla bohaterów! – krzyknął ktoś z tłumu.
   - Nagle podpłynął do nas taki malutki król i poprosił o pomoc. Pewnie zauważył, że na nas nie ma mocnych!
   - Prócz tego łogromniastego potwora – dodał Pierwszy. – Choć nie był tak znowu duży – dorzucił po chwili namysłu.
   - Właściwie, to był malutki, jak wielorybi wypierdek.
   - I wcale nam nie dołożył.
   - Skądże znowu!
   - To my mu dowaliliśmy!
   - HA!
   - Żarcia dla bohaterów!
   - HA!!!
   - Ten król – Drugi podjął brutalnie przerwany wątek. – Chciał nam oddać całe królestwo, jako nagrodę za pokonanie...
   - Wcale-nie-tak-dużego – podpowiedział czwarty.
   - Potworzyska.
   - Taak – Pierwszy po raz kolejny przejął pałeczkę i… widelec. – Traktowali nas, jak bohaterów, więc poprosili o odzyskanie ich…
   - Super Wspaniałego i Niesamowicie Drogiego Skarbu – dodał Trzeci, dumnie wypinając niezwykle wątłą pierś. – W skrócie SWiNDS – dorzucił, w razie, gdyby ktoś miał problemy                     z ogarnięciem tak wspaniałego pomysłu.
   - Który przetrzymywał – ciągnął niezrażony Pierwszy.
   - Zły Czarnoksiężnik z krainy ONZ!
   - Który zatrudnił dwunastu krasnali ogrodowych, jako pomocników!
   - My się ich nie baliśmy. To takie straszne wapniaki były, te z pustych w środku – Po pewnym czasie, numeracja Gawędziarzy się z lekka zacierała.
   - A jeden ciągle pokazywał dupe! – To na pewno był Trzeci.
   - Nagle futerka naszych gospodarzy tak śmiesznie zafalowały i…
   - Nadpłynął rekin, pożeracz małych, futerkowych stworzonek.
   - Ach! – zakrzyknęły dzieci, które dawno powinny już spać, choć nikt sobie nimi teraz nie zawracał głowy.
   - Wyszczerzył zęby, które były taaakie duże – Pierwszy ponownie rozłożył ręce, ale tym razem wiecznie czujni słuchacze wykonali zgrabny unik. – Rozszerzył paszczę na olbrzymią szerokość – Tak, Pierwszy cierpiał na poważne kompleksy.
   - Tylko my nie wpadliśmy w panikę.
   - Co to, to nie!
   - W końcu rekin pożerał jedynie małe, słodkie, futerkowe stworzonka.
   - Wtedy wzięliśmy sieć i skoczyliśmy na bestię, splątując ją w śmiercionośnych splotach śmierci! – Drugi uniósł się z krzesła, markując kilka pchnięć łyżką, co zaowocowało opryskaniem słuchaczy kaszą i skwarkami.
   - Postanowiliśmy, że nadeszła pora, by zająć się złym czarnoksiężnikiem.
   - Nie będzie nam tu gupi dziad pluł w galaretkę!
   - Spadówa dziadu!
   - No więc podążaliśmy po nitce do kłębka, prosto do jego zatęchłej kryjówki – powiedział Pierwszy, który, prócz kompleksów, przejawiał skłonność do dramatyzowania.
   - Właściwie, to całkiem zadbana była... Zasady BHP, ppoż., Hi-Fi, AC, OC, WC... Wszystko  w standardzie – Trzeci oglądał zdecydowanie za dużo reklam.
   - Nieważne. Dziad był wysoki niczym wieża i miał dużego…
   - Ptaka… Czy raczej papugę.
   - No i wtedy przyszedł sztorm! – ryknął trzeci, nieco za mocno odbijając się od stołu, dzięki czemu popisał się pięknym orłem.
   - Czarnoksiężnik zakrzyknął: „to będzie dopiero cholerny sztorm!”, czy coś w tym stylu.
   - Dla mnie, brzmiało to jak „Bul, bul, bul”.
   - Złego maga połknął zielony wir śmiertelnych glonojadów!
   - Właśnie!
   - Taki był cholerny sztorm – podsumował Pierwszy.
   Słuchacze wyczuli, że opowieści nadszedł kres i zaczęli zbierać się do wyjścia. Wędrowni Gawędziarze słyszeli wymieniane szeptem uwagi „Ale bzdury! Tylko gupki coś takiego byli w stanie wydumać. Nie wierzę w to, co gadają!”... Wreszcie Pierwszy odezwał się jako, cóż za niespodzianka, pierwszy.
   - A pamiętacie, jak…?
   Ludzie, jak za dotknięciem magicznej różdżki, zaczęli z zapałem pchać się do środka. Gawędziarze znów będą opowiadać.
Gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Goya

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Odp: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« Odpowiedź #1 dnia: Stycznia 22, 2007, 09:37:13 pm »
genialne moim zdaniem. Czysty geniusz i tyle ;] Masz łeb, Ignatius, muszę ci to przyznać bo pokazałeś że pisanie czegoś co nie jest ociekającym wnętrznościami horrorem też ci wychodzi nienajgorzej. Mimo że to bełkot, to jestem do niego nastawiony pozytywnie, bo przynajmniej można się było pośmiać
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« Odpowiedź #2 dnia: Stycznia 22, 2007, 09:50:01 pm »
Splendid... kawał dobrego tekstu, chociaż fakt, mógłby być dłuższy i być elementem składowym jakiejś całości... naprawdę dobry tekst... też będę musiał kiedyś napisać coś tego kalibru...

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« Odpowiedź #3 dnia: Stycznia 22, 2007, 10:07:08 pm »
Kawał dobrego tekstu, co tu mówić. Śmieszny ten bełkot gawędziarzy (po 12 piwach tak jest). Nie lubię horrorów, więc coś takiego raz na jakiś czas jest good.

offtop chłopaki, lepiej zmieńcie avy, bo wygląda to, jak ktoś doubla pisał.
I'm in Space!

Offline RadicalDreamer

  • Yume
  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 835
    • Zobacz profil
Odp: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« Odpowiedź #4 dnia: Stycznia 23, 2007, 07:21:43 pm »
Kapitalne opowiadanko, mimo że krótkie. Zakończenie mnie rozwaliło xD

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« Odpowiedź #5 dnia: Stycznia 24, 2007, 11:05:51 am »
Sympatyczne opowiadanko.

Offline Ignatius Fireblade

  • Berserker
  • ***
  • Wiadomości: 214
  • Ten, który bywa
    • Zobacz profil
Odp: Gawędziarze Wędrowni - czyli bełkot
« Odpowiedź #6 dnia: Stycznia 26, 2007, 12:25:19 pm »
Dzięki, zareagowaliście pozytywniej niż się spodziewałem :] Nie mogło być dłuższe :P Wszystko dlatego, że zostało napisane na warsztaty z ograniczeniem do 5k znaków(prócz tego, miała to być gawęda o temacie "Taki był cholerny sztorm" :D)... Moja autorskie ego zostało mile połechtane XD
Gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Goya