Autor Wątek: Walka XXV: Quistis VS Jin  (Przeczytany 953 razy)

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Walka XXV: Quistis VS Jin
« dnia: Marca 04, 2007, 07:45:41 pm »
Słońce delikatnie przedzierało się przez szczeliny koron drzew. W oddali dało się słyszeć czyjeś kroki, poruszające sterty liści. Dziewczyna ubrana w czerwoną bluzkę i spódnicę tego samego koloru, właśnie przedzierała się przez pobliskie krzaki. Teraz znajdowała się na niedużej polanie, jednak nie poznawała wcale tego miejsca. Jedyne co pamiętała to kolejny trening, który miał się odbyć w pobliskiej grocie, niestety nie mogła jej znaleźć. Rozejrzała się wokół w poszukiwaniu jakiejś konkretnej drogi, gdy nagle jej oczom ukazała się postać chłopaka stojącego w samym centrum polany. Jego poza wskazywała na to, że jest z nim coś nie tak, trzymał się za głowę stojąc dziwnie przykurczony. Quistis podeszła do niego wolnym krokiem.
- Coś się stało? Coś cię boli? - zapytała niepewnie.
 Chłopak nie odpowiadał, Quistis podeszła bliżej i wyciągnęła rękę w jego kierunku.
- Hej, wszystko w porządku?
W tym momencie japończyk zamachnął się na nią.
- Odejdź z tąd ! - krzyknął nadal trzymając się jedną ręką za głowę.
Wyglądał jakby walczył sam ze sobą.
- Ale... - dziewczyna wahała się.
- Powiedziałem odejdź! - nagle skoczył w jej kierunku uderzając pięścią w ziemię.
Quistis w ostatniej chwili odskoczyła, w miejscu, w którym przed chwilą stała powstała dość głęboka dziura po uderzeniu. Jin powoli wyciągnął rękę z ziemi wstając. Jego brązowe oczy zaczęły emanować czerwoną energią, po ciele przechodziły wyładowania, jakby był naelektryzowany, wyglądem przypominał teraz zombie. Na jego twarzy wykwitł złowieszczy uśmiech, dziewczyna w duchu czuła, że coś z tym chłopakiem jest nie tak. Spróbowała się wycofać w głąb lasu, ale brunet nie pozwolił jej na to, skoczył za nią zagradzając jej tym samym drogę, po czym znów zadał cios. Quistis zgrabnie wyminęła pięść uciekając w głąb polany. Nie pozostało jej nic innego, wyciągnęła swój bicz i podjęła walkę z nieznajomym. Teraz przyszła jej kolej na atak. Jednym płynnym ruchem rozwinęła bat, który dosięgnął celu. Na twarzy Jina pojawiła się mała rana, z której po chwili wypłynęła stróżka krwi. Chłopak odruchowo przetarł twarz i w ułamku sekundy znalazł się przy niej. Był szybki, Quistis nie zdążyła nawet zauważyć kiedy cios ją dosięgnął. Lewy sierpowy trafił w brzuch, a siła odrzutu wyniosła ją aż na pobliskie drzewo. Dziewczyna uderzyła głową o pień, na całe szczęście spinka zamortyzowała uderzenie, teraz leżała obok dziewczyny roztrzaskana w drobiazgi. Długie blond włosy spłynęły jej na ramiona, przysłaniając lekko twarz. Cios był tak silny, że nie miała siły się podnieść, przed oczami krążyły jej mroczki. Czuła, że każdy oddech sprawia jej ból. Spróbowała skupić wzrok, po chwili dostrzegła, że brunet biegnie w jej stronę chcąc wymierzyć kolejny cios. W ostatniej chwili, z wielkim trudem wyszeptała ochronne zaklęcie. Wymierzony cios zatrzymał się na niewidzialnej barierze. Jin uderzał o nią coraz mocniej nie przerywając ani na sekundę serii ciosów. Ochronna kopuła pozwoliła Quistis na chwilę odpoczynku, dziewczyna czuła jak brunet napiera na nią, wiedziała, że bariera nie wytrzyma długo. Widziała jak z każdym ciosem, chłopaka otacza coraz silniejsza czerwona aura, a oczy wyglądają na coraz bardziej opętane żądzą mordu. Quistis zebrała w sobie ostatnie siły, widząc szansę na ucieczkę z pod gradobicia ciosów, odturlała się na bok, zaraz po tym szybko podnosząc się z ziemi. Jin uderzył pięścią w drzewo łamiąc je na pół, dopiero po chwili zauważył, że dziewczyna uciekła. Gdy obrócił się do tyłu było już za późno, Quistis wykorzystała jego moment nieuwagi i posłała mu ognisty pocałunek. Płonąca kula dosięgnęła celu pozostawiając po sobie spaloną ziemię i kłęby dymu. Dziewczyna odetchnęła z ulgą mając nadzieję, że to już koniec walki. Stała trzymając się za wciąż bolący brzuch, łapiąc ciężko oddech i wyczekując aż kłęby dymu opadną. Próbowała dostrzec ciało swojego oponenta, niestety nie mogła niczego dojrzeć. Po chwili jednak przekonała się na własnej skórze, że jej przeciwnik wciąż żyje i ma się dobrze. W jednej chwili Jin wyleciał z dymu na potężnych, pierzastych skrzydłach unosząc się wysoko w powietrze. Spojrzał na stojącą bezradnie Quistis, na jego twarzy znów wykwitł szyderczy uśmiech. Oczy miał przepełnione gniewem i nienawiścią. Quistis nie miała do kąt uciec. Jin z demonicznym okrzykiem zaczął pikować w jej kierunku, dziewczyna stanęła w pozycji obronnej licząc na łud szczęścia, że uda się jej przeżyć ten cios. Demon dolatując do niej zamachnął się na nią prawą ręką, ochronna bariera nie wytrzymała tego uderzenia i pękła rozmywając się całkowicie, cios dosięgnął Quistis. Pięść trafiła w lewy bark wybijając go, dziewczyna tylko wydała z siebie bolesny jęk koziołkując kawałek, gdy udało się jej zatrzymać w ostatniej chwili uderzyła batem w Jina. Trafiła w nogę i kiedy broń zawinęła się wokół kostki, silnie pociągnęła go do siebie, w tym samym momencie podbiegając do oponenta. Z całej siły uderzyła go trzonkiem w brzuch, pozbawiając demona oddechu. Jin padł na kolana, próbował się podnieść, lecz Quistis znów uderzyła go trzonkiem tym razem w kark, ten cios pozbawił go przytomności. Nieprzytomny japończyk leżał teraz bezradnie na ziemi, po chwili jego skrzydła zniknęły, tak samo jak czerwona aura, jego skóra zaczęła nabierać kolorów. Wrócił do poprzedniego stanu. Quistis opadła bez silnie na ziemię, to był koniec walki.