Wykwitają te fiki humorystyczne, to co ja mam być gorszy. Jak dzisiaj zobaczyłem, że Chief z nudów coś stworzył, to stwierdziłem, że czemu nie, też zawsze chciałem coś takiego napisać. Traktujcie ten projekt jako coś bardzo niepoważnego, a kolejne odcinki będą wychodzić nieregularnie i pewnie nie często, jako, że głównym projektem pisarskim dla mnie ciągle pozostaje "In search of glory". Ale może coś z tego kiedyś będzie, kto wie... tak samo jak w fanfikach konkurentów, znaczną rolę odgrywać tu będą postacie z SZ, ale..... ale narazie ich nie będzie, póki co mamy prolog... przeczytajcie i wczujcie się w mroczny klimat tej psychologicznej tragikomedii, osadzonej w jednej z polskich placówek oświatowych...
PROLOG
Wiatrak u sufitu kręcił się z wolna, a słońce za żaluzjami chyliło się już ku zachodowi. Łysy dyrektor poprawił okulary połówki i strącił popiół z papierosa. Ciągle wpatrywał wzrok w niespecjalnie gęsto zapisaną kartkę, będącą CV siedzącego na przeciwko mężczyzny. Kowalski nie był typem, który bardzo znał się na życiu. Sam fakt, że postanowił zostać nauczycielem, był na to niezłym dowodem. Nie znał za dobrze żadnego języka, od matematyki kręciło mu się w głowie, postanowił więc wykształcić się na historyka. Na postanowieniach niestety stanęło, bo nie skończył studiów. Nie mając nawet wyższego wykształcenia wiedział, że jego szanse na zdobycie posady w jakiejkolwiek szkole były mizerne. Tego dnia odmówiono mu już w 14tu różnych gimnazjach i szkołach, a każda kolejna wizyta pogrążała go coraz bardziej. Czuł się jak życiowy nieudacznik... czuł, że jego świadomość, i tak już mocno zfatygowana, zaczyna się rozpadać, sypać jak domek z kart.
- Tak więc chciałby pan posade w naszej szkole, tak? - dyrektor zapytał nagle, powoli wypuszczając dym z ust.
- T-tt-tak, prosze pana - wyjąkał Kowalski - Chciałem nauczać historii.
- Pańskie CV nie jest najleszym jakie widziałem - powiedział powoli - Rzekłbym nawet, że jest jednym z gorszych.
- W-wiem, prosze pana.
- I wie pan pewnie, że w znacznej mierze jednostki wybitne, nad których pieczy nie możemy powierzyć byle komu - dyrektor wstał i podszedł do okna. Spojrzał na widniejące po drugiej stronie ulicy blokowisko - Ich mentorzy winni być świetnie wykształceni i swą postawą stanowić wzór. Pan nie jest chyba w stanie takiego wzoru zapewnić.
Kowalski milczał. Ręcę mu drżały, czuł, że już nie będzie w stanie znieść więcej takich słów.
- W tych okolicznościach, z przykrością będę musiał...
- Panie dyrektorze!! - do pokoju wbiegła nagle niska kobieta. Sugerując się strojem i trzymanym w ręcę mopem, była to jedna ze sprzątaczek.
- Co sie stało pani Heleno?
- W składziku znalazłam przed chwilą profesora Nowaka! - powiedziała powoli Helena z grozą w głosie. Jej twarz była blada - Powiesił się na lampie. Na podłodze leżał list pożegnalny. Napisał, że nie może dłużej tu pracować.
- Niech to szlag - dyrektor usiadł na swoi krześle i wziął kilka głębokich oddechów, w tym conajmniej dwa z papierosem w ustach - To już szósty nauczyciel w tym semestrze.
- Wiem pan czyim on był wychowawcą? - spytała przerażona sprzątaczka - ICH!! Tej bandy piekielnych demonów!! Musi pan coś zrobić!!
- Niech się pani uspokoi, zajmę się wszystkim - powiedział, powoli się uspokajając dyrektor. W całym tym zamieszaniu, nikt już nie zwracał uwagi na Kowalskiego.
- Ale...
- Niech pani idzie do domu, pani Heleno - przerwał jej - Wiem co robię.
Sprzątaczka powstrzymała się przed dalszym komentarzem. Zamknęła drzwi, znów zostawiając dyrektora samego z Kowalskim. Powoli podszedł do okna, po drodze gasząc papierosa. Podrapał się po łysej głowie i wpatrywał się w blokowisko długo i nieruchomo.
- Panie Kowalski - powiedział tak nagle, że mężczyzna podskoczył na krześle - Ucieszy się pan pewnie wiedząc, że właśnie zwolniło nam się miejsce jednego z historyków.
- To... to znaczy, że chce mnie pan zatrudnić? - Kowalski nie mógł uwierzyć. Dyrektor uśmiechnął się sam do siebie.
- Nie tylko będzie pan historykiem, ale również wychowacą jednej z naszych klas - powiedział, powoli odwracając się do nowego pracownika - Będzie pan nowym wychowacą klasy 5Z.
Kowalski poczuł się dziwnie. Miał pewność, że gdyby na zewnątrz padał teraz deszcz, na końcu ostatniego zdania dyrektora rozległ by się grzmot pioruna. Niestety sprzyjające warunki meteorologiczne zepsuły dramatyzm tej chwili. Kowalski nie mógł wiedzieć, że klasa, którą ma wychować zmieni jego życie. Na zawsze.