Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Tokage-sama

Strony: [1]
1
Final Fantasy VII-IX / Co was poruszyło?
« dnia: Października 12, 2004, 08:18:14 pm  »
A co, nie ma momentu, kiedy Caith Sith poświęca swoje pierwsze ciało ? Bo mi się ten moment tak strasznie podobał..... i gdyby nie to, że chwilkę potem Sephiroth odbiera nam  naszą ciężko zdobytą materię, to by była taka piękna scena...

2
Final Fantasy VII-IX / Sephiroth prekursorem :D ?
« dnia: Października 12, 2004, 08:09:40 pm  »

Cytuj
I po trzecie - wyróżnia się tym, przynajmniej jako Final Fantasy, że jako pierwsza posiadała coś takiego jak "Główny bohater"
Tak mi się przynajmniej wydawało... Bo w sumie Cloud jest teoretycznie postacią, która towarzyszy nam przez całą grę - z małymi przerwami. Za kontrprzykład mogę podać chociażby FFVI, gdzie można przejść prawie przez całą grę i nie posiadać w składzie Terry (wokół której w sumie skupia się cała akcja) - oprócz paru niezbędnych do dalszego rozwoju akcji sytuacji.
 

3
Final Fantasy VII-IX / Sephiroth prekursorem :D ?
« dnia: Października 02, 2004, 10:20:58 pm  »
Cytuj
czym ff7 sie wyroznia sposrod wczesniejszych oprocz wejscia w 3d?


Po pierwsze -  jako jedna z pierwszych jRPG zabłysnęła na PCie.  Nie wszyscy mają znajomych z PSX-ami.

A po drugie ... no właśnie,  fabuła i bohaterowie.  Niestety trzeba z takim argumentem wyjechać,  bo to właśnie one stanowią trzon FF7. Nie zgadzam się tylko co do stwierdzenia " inne RPGi powtarzają schemat FF7".  FF7 była świetna, PONIEWAŻ zebrała to co najlepsze z wczesniejszych RPG-ów. Mamy więc wszystko - Protagonistę z mroczną przeszłością, Antagonistę Który-nie-był-do-końca-taki-zły, Zdrajcę, który się nawrócił, Damę W Opresji Która-ostatecznie-się-poświęca,  trójkąty miłosne, zerwane przyjaźnie, problemy rodzinne.... Każdy znajdzie coś dla siebie :). W poprzednich grach też to było, ale czy aż tak rozbudowane ?  Tak dla zabawy, prześledźcie kiedyś ilość wątków w FF7.
Więc jak tu nie porównywać innych gier do tego, co jest kwintesencją tego co najbardziej RPG-owskie ? I najpiękniejsze jest to, że w FF7 nie jest to ani trochę pretensjonalne - wszystko łyka się niessamowitą gładkością i wciąż wzrastającym apetytem.

I po trzecie - wyróżnia się tym, przynajmniej jako Final Fantasy, że jako pierwsza posiadała coś takiego jak "Główny bohater".  Przedtem można było dowolnie kombinować z członkami drużyny, a teraz to nie ma siły  - tak czy tak skończymy z Cloudem w składzie.  Przyjmujemy też jego punkt widzenia ( w końcu to jego myśli latają nam wciąż po ekranie... <_<   ), więc ciężko się z nim nie identyfikować. No a  końcu od tego RPeG jest RPGiem - by wcielić się w jakąs role ( Role Playing Game... )

4
Final Fantasy VII-IX / Sephiroth prekursorem :D ?
« dnia: Września 28, 2004, 10:27:29 pm  »
Cytuj
Co to znaczy angst? tak mniej więcej?


Angielski "angst" to jest takie cudowne słowo-klucz, które można użyć za każdym razem w dowolnej ilości, m.in kiedy mamy do czynienia z bardzo kiepskimi fanficami, z Mary-Sue i <tu wstaw nazwę wybranego przez siebie bishonena> w roli głównej .  
Samo " angst" dosłownie znaczy cierpienie. Ale ja najczęściej spotykałam je właśnie na określenie sytuacji, zachodzących w takich crapowatych fanficach - jak bohater ma traumatyczne przeżycia z dzieciństwa - to jest " angsty".  Wszelkie odmiany niechęci wobec niego też są  "angsty".  Szczytem angstu jest moment w którym biednego, niechcianego odszczepieńca, nie zważając na protesty czytelników, pokocha piękna rumianolica, wrażliwa niewiasta z jadem na zębach i móżdżkiem rozmiaru...*KHEM* , tego, Mary Sue, znaczy się.

Sephiroth jest po prostu stworzony dla tego słowa.

Cytuj
..i napewno nie jest to taki "amerykański John" co to zabija wszystkich bo mu się tak poprostu podoba... chociaż czy aby na pewno nie... jakie on miał właściwie powody?


Noo.. parę ich tam miał.  Co tam było.. eksterminacja ludzkości, jako źródło wszlelkiego zła - to raz. Ochrona swojej matki ( tj. Jenovy)  przed Wszelkim Złem - to dwa. Przywrócić panowanie Wszelkiego Dobra ( Cetry ) - to trzy.
Usprawiedliwia go tylko to, że on naprawdę święcie wierzył, że to, w co wierzy, to prawda. No a patrząc na to w ten sposób, prawda, że od razu wydaje się sympatyczniejszy ?
No sam powiedz,  jak takiego gościa można nie lubić ? :)
 

5
Final Fantasy VII-IX / Hero
« dnia: Września 28, 2004, 09:43:39 pm  »
Zdecydowanie Sephiroth. Jest to co prawda pyatnie o "hero", więc miałam  mały dylemat między nim a głównym hero FF7... . ale w końcu czarne, skórzane wdzianko zwyciężyło  :devil:
Więc co tu o nim można jeszcze dopisać ?
Jest szybki
Jest  skuteczny
I ma popaprane dzieciństwo, jako przykładny czarny charakter XXI wieku  ;)

 

6
Final Fantasy VII-IX / Sephiroth prekursorem :D ?
« dnia: Września 28, 2004, 04:55:43 pm  »
> Bo w FFX to raczej nie wiem, czy Seymur ma jakieś inne aspiracje niż zniszczenie
>świata. Ma bardzo inteligentny powód. Chce powstrzymać cierpienie, niszcząc je
>razem ze światem..... on raczej był denerwującym bambusem, niż jakinś super
>bohaterem z przeżycia,mi... fakt, że gościu miał problematyczne dzieciństwo, bo
>matka zamieniła się w faytha, żeby chłopak miał moc.......

No, ale Sqaure nie było by sobą, gdyby temu babmusowi nie stworzyło jeszcze paru dadatkowych problemów m.in na tle rasowym ( tzn. nieakceptowanie przez żadną ze stron mieszańca Guado-człowieka ) :rolleyes:

Faktycznie, Sephiroth  w takim razie nie był prekursorem ale nie zaprzeczycie, że jako niekonwencjonalny czarny charakter, to on zdobył największą sławę. ( Ileż to już razy słyszeliście to wyrażenie -" Sephiroth to majstersztyk Square'u", czy  " Sephiroth to odrycie na miarę kartek samoprzylepnych" ;)) O ile wiem nigdy wczesniej żaden szwarccharakter nie był tak powszechnie opłakiwany, kiedy zginął i którego losem autentycznie przejęły się takie masy fanów ( i fanek.. w szczególności fanek <_<. Aż dreszcze przechodzą jak się słyszy o ich wybrykach... )
Magus oczywiście może być za takowego uznawany, ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z przypadkiem, żeby ktoś powiedział " No taka szkoda, że Magus to tamto, siamto, czy  owamto", albo "Oh my god! NOO! It couldn't have been Magus!".
A nawet taki łoś jak Seymour ma swoich zagorzałych fanów. A fanki za takiego "bambusa" oko zardzewiałą łyżką wydłubują i nadziewają na rożen :blink: ...  

Poza tym czy mi się zdaje, ale czy dopiero po Sephirocie nastała era villain-ów o bardzo, bardzo, BARDZO skomplikowanej osobowości? Takiej pełnej..... angst-u ? ( angielskie " angst" to cudowne słowo. Jeśli ktoś wie jaki jest jego polski odpowiednik, niech da mi znać :)))
 Np. "Skies of Arcadia" zna ktoś ? Tam to każdy badass ma jakiś problem i to bynajmniej nie jeden..  <_<.  ( Nie grałam, ale z tego co się słyszy, to człowiekowi aż nie chce się wierzyć, ile problemów i kompleksów może autor takiemu biedakowi namnożyć... :blink:  )
 

7
Final Fantasy VII-IX / Finalki
« dnia: Września 26, 2004, 10:25:03 pm  »
Zdecydowanie - Tifa.  Jedna z nielicznych, która nie jest "damą w opresji" i która potrafi nieźle nakopać, jeśli takowa potrzeba zajdzie ;). Jak dla mnie zarówno Yuna, jak i Rinoa, a już na pewno Selphie, kwalifikują się to tzw. " Postaci Mary Sue".
W sumie Aeris też powinna tam być., no ale.. no qrczę, nie wiem, ale ona jakoś sprawiała, że zarówno jej różowe wdzianko jak i ciągłe bycie damą-w-opresji-czy-ty-piękny-och...mdleję-spiczastowłosy-młodzieńcze-nie-zechcesz-być-moim-gorylem?
było....tego, no znośne  :grin: . Nie wiem , czemu, ale u niej to jakoś nie razi.

I czemu nie ma Lulu? Niech żyją skórzane pasy i pluszowe Mogi   :grin: ( I puszyste Caith-sithy, i miniaturowe Onion Knight-y, i wypchane Cactuar-y.... )

8
Final Fantasy VII-IX / Sephiroth prekursorem :D ?
« dnia: Września 26, 2004, 08:41:00 pm  »
Wpierw , jako młody żółtodziób,  oddaję wam cześć o doświadczeni weterani forum Squarezone'a i pokornie proszę przychylne przyjęcie :).

A teraz do rzeczy ;p

Ostatnio naszły mnie pewne przemyślenia... a dokładnie podczas n-tej próby rozłożenia FF7 na części pierwsze.  
Zastanawialiście się kiedyś nad ewolucją czarnych charakterów w eRPeGach ? Obecnie to już nikogo nie zadowoli byle Ultra-super-badass z kompleksem Napoleona. Teraz to kryteria oceniania obejmują również : traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, traumatyczne przeżycia z wieku średniego, traumatyczne przeżycia z kryzysu wieku średniego, wszelkiej maści niespełnione ambicje i miłoście, tudzież inne duperele.....  co się stało z szwarc-charakterami pokroju Devan'a Shell'a ( Jazz Jackrabbit... ah, łezka się w oku kęci :'-)) czyli " Chcę zniszczyć ciebie/ten świat/tę planetę bez żadnego konretnego powodu/bo mi się tak podoba " ?

Aż w końcu doszłam do olśniewającej obserwacji na miarę krojonego chleba - wszystkiemu winien jest SEPHIROTH!  O ile się nie mylę, to był on pierwszym Naczelnym Złym, stworzonym przez Square, który nadawał się na to, żeby mu autentycznie współczuć ? I to ON, jak sądzę zapoczątkował całą sagę Złych Z Problemami - Kuję, Seymour'a i całą resztę ( no, tylko w FF8 zapomnieli kogoś dodać...nie licząc Seifera,ale kto by się pokurczami zajmował :D)   No ale zawsze mogę się mylić ;p.... czy mam rację ?

Dodam tylko, że nie grałam w poprzednie FF, oprócz VI. Wiem, ze pewnie niektórzy z was mogliby tu wymienić Kefkę... no ale spójrzmy prawdzie w oczy, czy ktokolwiek z was uronił łezkę, gdy Kefka ostatecznie odszedł do krainy wiecznych łowów ? Nie sądzę.... za to zarówno Sephiroth jaki Kuja i Seymour mogliby się poszczycić bardzo ładnymi stronami w stylu " NOOO ! Seephie-chan come back !!! "    :rolleyes:
Co do innych FF-ów... coś niecoś słyszałam o Garlandzie, ale nie wiem, czy to że przedstawiają go jako bardzo..hmm.. emocjonalnego nie jest przypadkiem parodią.

A wy co o tym sądzicie ? A może znacie inne gry, poza FF, w których pokazany jest bagaż emocjonalny & traumatyczne przeżycia Tych Od Czarnej Strony Mocy?  

Strony: [1]