Ojej. Nie ma co się specjalnie czarować - to nie jest dobre opowiadanie. Zastanawiam się od czego zacząć...
Na wstępie, zanim jeszcze przejdę do konkretów, odradzam pisanie fan fiction. Ludzie często podchodzą do takiej twórczości z uprzedzeniem, z resztą nie przez przypadek. Wymyśl coś własnego. Nawet profesjonalni pisarze, tworzący powieści w zbudowanych już światach, na ogół serwują nam literacką szmirę
A teraz do rzeczy. Pierwsze i najważniejsze, do czego bezwzględnie musisz się stosować. Wspomniała o tym już Yuz. MUSISZ przeczytać swoją pracę przed publikacją. Tutaj aż się roi od powtórzeń. "SeeD", "budynki", "łóżka" to padają chyba po sto razy. Trudno przebrnąć przez taki tekst. Poza tym mylisz się w odmianie i w interpunkcji, czasami oczy bolą. Każdemu może zdarzyć się błąd. Nie masz nad sobą redaktora i edytora, który wygładziłby tekst po Tobie, ale przynajmniej się staraj. Szacunek do czytelnika tego wymaga. Tak jak w szkole czy na uczelni nie oddasz pracy na pomiętej, brudnej kartce z kleksem po sosie bolońskim, tak prosząc o ocenę opowiadania powinnaś zdobyć się choć na taki wysiłek, by wychwycić w nim błędy. A te są rażące.
Druga sprawa to logika. Ponownie, jakbyś przeczytała to opowiadanie po napisaniu go, dałoby się uniknąć problemu. Kilka razy sobie zaprzeczasz. Możesz wymyślać konkretny tekst na poczekaniu, ale świat i wydarzenia miej już w głowie, kiedy siadasz do klawiatury. Może zrobienie sobie planu tekstu i jakichś notatek przed pisaniem by Ci pomogło?
Trzecia sprawa to szczegóły. Podajesz ich zdecydowanie za dużo tam, gdzie są kompletnie niepotrzebne. Nie obchodzi mnie, że winda była "zwykła". Nie obchodzi mnie, które okno od lewej strony było tym od pokoju Seifera. Nie obchodzi mnie, że facet miał brązowy pasek. Podawaj albo informacje, które są ciekawe, w jakiś sposób niezwykłe (miał różowy pasek z cekinami i klamrą Hello Kitty) albo które mogą mieć jakieś znaczenie (przy każdym uruchomieniu winda skrzypiała tak, jakby dźwig miał zaraz rozpaść się na kawałki). Na to także zwracała Ci uwagę Yuz. Uważaj też z ilością zaimków. Wpychasz je wszędzie, a czasem da się z nich po prostu zrezygnować. Bardzo zyskuje na tym płynność tekstu.
Czwarta sprawa, w tej chwili najmniej istotna, to treść sama w sobie. Nad konstrukcją fabuły będzie oczywiście czas popracować, ważniejsze jest nauczyć się pisać w sposób, który nie bije po oczach, ale trzeba to wspomnieć. Narracja jest naiwna i infantylna, sprawia wrażenie mało przemyślanej, wymyślnaje na poczekaniu. Najgorsze są jednak postacie. Seifer to jakieś totalne emo, zachowuje się jak 14-latek upijający się na smutno. Dialogi strasznie biją po oczach. Są nienaturalne i źle się je czyta. Nikt nie mówi tak, jak Twoje postacie. Przeczytaj je, a na pewno sama to zauważysz.
A teraz po kolei, wyliczając to co najbardziej rzuciło się w oczy:
Właśnie w nowo otwartej dzielnicy rozrywki, gdzie znajdowały się nocne kluby, bary, kasyna i inne atrakcje...
Właśnie co? "Właśnie" się do niczego nie odnosi.
W stronę stojących przy barze agentów...
Agenci ponoć nie stali przy barze, tylko spacerowali. Dbaj o takie rzeczy, nie może być tak, żeby czytelnik pouczał Cię o tym co się dzieje w Twojej fabule.
Miał na sobie czarną bluzkę bez rękawków, czerwoną kurtkę, czarne rękawiczki bez palców, czarne spodnie, glany i brązowy pasek.
Niepotrzebnie wymieniasz tyle elementów stroju, jeśli nie służą niczemu konkretnemu. Jeśli służą, to zaznacz, że to na przykład nietypowy ubiór w tej dzielnicy. Jeśli nie, odpuść. Wystarczy mi wiedzieć, że facet ma czerwoną kurtkę, rękawiczki i ciemne ciuchy.
...i poszedł do baru przed siebie.
"do baru przed sobą" lub "przed siebie, do baru".
Był on bardzo przystojny, ale sam pan wie.
"Był on bardzo przystojny"? W dialogu? Naprawdę? Kto tak mówi?
Seifer lekko się zdenerwował, jakby wiedział, co to dla niego oznacza, gdy ktoś wymawia jego imię.
Seifer to powtórzenie, ale ja nie o tym. Moim zdaniem jeden zaimek za dużo, wywaliłbym "dla niego".
– POMOCY! W NASZYM BARZE JEST SEIFER ALMASY! SŁUGUS CZAROWNIC! NIECH KTOŚ GO ARESZTUJE!
Po co Caps?
– Hej, panowie – rzekł Seifer, kierując się na prawo i starając się ominąć ich szerokim łukiem.
Stali w drzwiach. Nie mógł ich ominąć szerokim łukiem.
Podniósł obie ręce do góry, ale nie aby się poddać, tylko jakby z irytacją
Zupełnie nie podoba mi się konstrukcja tego zdania. W pierwszej części wyrażasz pewność, że nie chciał się poddać, w drugiej to nieszczęsne "jakby". Zdanie jest brzydkie i niejasne.
Szczerze mówiąc, to nawet nikt nie wiedział, że pod miastem są jacyś ludzie
Dwie sprawy.
1. "Szczerze mówiąc" to nie jest najszczęśliwszy zwrot w narracji. Jak piszesz felieton czy esej, to przejdzie, ale w opowiadaniu? Nie bardzo. Jesteś narratorem. Czytelnik wychodzi z założenia, że nie kłamiesz. Nie musisz mu o tym przypominać.
2. To zdanie jest zwyczajnie głupie - stoi w sprzeczności z wcześniejszymi. Żołnierze tam chodzą, przestępcy tam uciekają, dzieci tam mieszkają, ale nikt nie wie, że tam ktoś żyje? "Kaman".
Nawet sam prezydent Laguna, który sprawował władzę nad miastem, nie wiedział o tym.
Powtórzenie - to raz. Żołnierze wiedzieli (bo tam chodzili!) a prezydent nie? Najs.
Było też tam dosyć zimno. W końcu budynki były metalowe.
Uderzająca logika. Jeden z większych kwiatków w tekście.
Widać było przyczepione płytki to na ścianach, to na dachu, więc o ten hotel dość dbano
Kolejny raz nie widzę związku, ale już mniejsza o to. Wydaje mi się, że zdanie znacznie lepiej wyglądałoby, gdybyś na początku (a nie na końcu jak zrobiłaś) zaznaczyła, że o hotel dbano.
Był nawet w lepszym stanie niż domki mieszkalne koło niego. Właściwie niektóre z nich nie były domkami.
Domki nie był domkami? Najs.
Grupa osób mieszkała w parterowych prostokątnych domkach, lecz i one nie były w dobrym stanie. Niektóre domki nie miały ściany zewnętrznej ani dachów.
To były domki czy nie były? Poza tym, początek akapitu sugeruje, że domki wymagały remontu, potem zdanie o hotelu, ze były w niezłym stanie, a teraz znowu, że w kiepskim. To nie ma sensu.
Teraz nikt w nim nie gotował, czy to zupy, czy to potrawki.
Nikt nie gotował w nim też ziemniaków. Ani gulaszu. Ani pierogów. Wiemy o tym, bo "Teraz nikt w nim nie gotował". Nie musisz wymieniać czego.
Jednak nie można powiedzieć, by nic w nim nie gotowano.
Gryzie się to zdanie z poprzednim, jeśli chcesz napisać o jakimś zwyczaju gotowania w tym kotle, zrób to wprost, bez kombinowania.
Kocioł był jedyną rzeczą dość czystą w tym miejscu i koło kotła stał świeży stos drewna.
Brzydkie powtórzenie. I kolejny bezsens. Ponoć slumsy nie były brudne. A kocioł jest jedyną "dość czystą rzeczą"? To jak z dobrem i złem, jest jakaś strefa szarości, w której są te slumsy?
Byli i biznesmeni, i ludzie zwykli
Biznesmeni są niezwykli? Chyba tylko dlatego, że mieszkają w slumsach.
naprawić jakieś urządzenie itp. drobne roboty.
Bez "itp." w opowiadaniu.
...ale ludzi było tyle w slumsach, że nie starczało dla wszystkich.
"Ludzi w slumsach było tylu, że..." chyba wyglądałoby znacznie zgrabniej.
Ale dzieciom dawano, nawet jak pracowały.
Napisałaś o tym 2 zdania wcześniej. Zapamiętaliśmy.
Oprócz stroju różnili się także wyglądem.
Strój jest elementem wyglądu.
Czasem też mieszkały tam dzieci, ale nie wszystkie ze względu na przestępców.
Uh, jasne. Tylko niektóre dzieci mieszkał tam ze względu na przestępców. Składnia i interpunkcja!
Seifer również mieszkał w tym hotelu, lecz nie płacił za nocleg w nim.
Znów zaimek za dużo. Po co "w nim"? No chyba jasne, że jak nie płacił za nocleg, to chodzi o ten hotel w którym nocuje.
Nikt z najemników nie wiedział, że Seifer może mieszkać
w slumsach. Przestępcy owszem byli tutaj, ale sądzono, że taki wyjątkowy przestępca jak Seifer nie powinien przebywać w takim miejscu.
To jest, czysto fabularnie, zwyczajnie głupie. Czym ten Seifer się martwi, skoro ścigają go idioci, którzy nawet nie zajrzą do miejsca, w którym się zatrzymał na 10 lat? A może oni są z tych, co nie wiedzą, że w ogóle są jakieś slumsy? ;)
Na górze widać było wysokie budynki nad slumsami, a jakby patrzeć dalej, był przepiękny widok na budynki Esthar
A po co "jakby patrzeć"? Jak ktoś nie patrzy, to się ten widok nie rozciąga? Słowo "był" też mi tu raczej nie pasuje.
Podłoga była pokryta zielonym dywanem, w rogu sufitu były rury z wodą; przez to cały hotel był ciepły i można było brać gorący prysznic.
Może się czepiam, ale to brzmi tak, jakby bieżącą wodę zapewniały nie same rury, ale akurat ich umiejscowienie w rogu sufitu.
Na ścianach i suficie były również przyczepione płytki.
CD? O co chodzi z tymi płytkami? Chyba nie chodzi o kafelki?
Naprzeciwko recepcji wisiało duże lustro, żeby można było w nim się przejrzeć.
Lustro to nie gadżet sci-fi. Ludzie wiedzą do czego służy, nie musisz im tłumaczyć.
Koło recepcji była zwykła winda prowadząca na górę.
Gdyby była niezwykła, to mogłabyś o tym wspomnieć. Ale po co mi wiedzieć, że jest zwykła?
Seifer uśmiechnął się do mężczyzny za blatem i, otrzepując się z kawałków szkła, powiedział:
Łaził tak po tych slumsach oblepiony szkłem?
Ostatnio częściej odwiedzają te slumsy.
Te o których nikt nie wie? Poza tym, ponoć SeeD w ogóle nie podejrzewali, że Seifer tam mieszka, a jednak odwiedzali tę dzielnicę? Tak na wszelki wypadek?
Widać było, że jakaś pani zaczynała rozpalać ognisko
"Kobieta" brzmiałoby zdecydowanie lepiej niż "pani".
Gdyby spojrzeć w kierunku hotelu i gdyby Seifer stał przy oknie, to widać by było, że jego pokój jest w piątym oknie, licząc od lewej strony.
Niepotrzebne zdanie, pełnie niepotrzebnych informacji.
Po prawej stronie okna było drewniane łóżko skierowane głową do okna.
Łóżko nie ma głowy. Może mieć wezgłowie.
Na środku ściany wisiała lampa. Na przeciwnej stronie łóżka nieco na środku ściany był prostokątny brązowy stół drewniany i brązowe krzesło, również drewniane.
Co, co, co? Przede wszystkim, nie na przeciwnej stronie, tylko po przeciwnej stronie. Poza tym, czemu zdanie o lampie rozdziela dwa zdania o łóżku. I, hit tygodnia, co stół robi na ścianie? I właściwie co to znaczy "nieco na środku"? Poza tym za dużo "drewnianości". Mocny kwiatek, całe to zdanie.
Seifer nigdy ciągle nie pił. Pił tylko wtedy, gdy wracał wieczorem do hotelu. Zaczął pić rok po pokonaniu Ultimecji.
Nie wiem jak można by to zmienić, bo nie mam zielonego pojęcia co chciałaś przekazać. W każdym razie, te zdania są tak złe jak tylko mogą być.
W inne nałogi nie popadał. Nie chciał tego.
A w nałóg alkoholowy chciał?
Minęło z parę godzin, bo było już ciemno
Mało atrakcyjne zdanie nawet gdy je zmienić, ale trzeba to wspomnieć. NA ODWRÓT. Było ciemno, bo minęło parę godzin. Słońce zachodzi bo mija czas, a nie czas mija bo zachodzi Słońce.
W pewnym momencie zrobił złą minę
...do dobrej gry? Chyba lepiej prezentowałaby się "rozgniewana" albo "wściekła" mina. A najlepiej przeciwpiechotna.
W tym momencie osoba otworzyła drzwi wszerz.
Osoba? Aha. No bo ja myślałem, że wiatr albo pies. Ale teraz już wiem. Poza tym, jak się otwiera drzwi wszerz, a jak wzdłuż?
Nawet jej manager i ekipa, którzy z nią są, no wiesz.
Po pierwsze, to bez sensu. Po drugie, "menedżer".
Alba Slimase
Szukam mężczyzny z bronią na stanowisko ochroniarza. Przesłuchanie odbędzie się dzisiaj na Stadionie Koncertowym o 20:00 i będzie trwać do północy. Broń będzie konfiskowana przed wejściem do Stadionu ze względu na bezpieczeństwo moje i mojej ekipy.
Świetne ogłoszenie. Przede wszystkim, to chyba nie wizytówka, tylko raczej jakaś ulotka. Poza tym, doskonale zaopatrzona i bogata ta ekipa, skoro nie zapewniają ochroniarzowi nawet broni.
Był to dość niedawno pomysł jednego z wynalazcy, by wyposażyć budynki w specjalne świecące neony.
Co?
Zdjął nogi ze stołu, zatkał butelkę korkiem.
Piwa chyba nie zatyka się korkiem.
– Mam nadzieję, że będę częściej ciebie używać niż tylko co tydzień.
Wypił jedno piwo, a mówi jakby był nawalony jak szpadel.
która przedtem przygotowała ognisko pod kociołkiem.
To był ponoć "ogromny czarny kocioł", a nie kociołek.
Miała na sobie długą aż do ziemi fioletową sukienkę.
Aż do ziemi fioletową, a dalej jaką? Poza tym, tu co prawda nie mam pewności bo się nie znam, ale jak do ziemi, to chyba suknia, a nie sukienka? No ale mniejsza, załóżmy nawet, że masz rację. Jedyna sensowna forma tego zdania to "Miała na sobie fioletową sukienkę, długą aż do ziemi". No chyba, że wstawiłabyś przecinek.
Z biżuterii nosiła wiszące złote kolczyki i łańcuszek na szyi.
Wiemy, że to biżuteria. Nie musisz tego pisać, wystarczy wspomnieć jakie konkretnie ozdoby miała na sobie.
Jak widzisz, błędów jest masa. A nie wyliczałem wszystkich, bo bez specjalnego uporu można by doczepić się do czegoś w każdym zdaniu. Czeka Cię jeszcze dużo pracy, ale nie poddawaj się i działaj :)