Forum SquareZone
Forum ogólne => Warhammer Online => Gry i zabawy => Offtopic => Warhammer Team E => Wątek zaczęty przez: Tantalus w Listopada 14, 2006, 10:15:32 pm
-
Trwa narada w sprawie następnego posunięcia. Zagadkowa sprawa z sobowtórem czeka na rozwiązanie, a posesja w Delberz czeka na właściciela. Czy się doczekają?
Co robicie?
Lokalizacja drużyny:
(http://img115.imageshack.us/img115/89/e1mk7.jpg)
-
"A więc co zrobimy z tą zabawą w Sobowtóra??" Zwracam się do kumpli
-
- Jak już mówiłem. Nie jest to jednak dobry pomysł. Szczególnie z moim mocnym akcentem...- odpowiadam.
-
mówię, ze mi naprawde wisi co zrobimy z zabawą sobowtóra. jedyne co moge od siebie dopowiedziec, to to, że mozemy na siebie sciągnąć kłopoty.... ktoś sie Hansa pozbył celowo.
-
"Mi tam to obojętne chociarz przez ten drugi dyliżans i ludzi na dole sprawa sie juz nie podoba "- mowie (pssst mapa tanta sssie ;/)
-
"Więc co teraz robimy??"
-
- Może zróbmy tak - chodźmy do tego Delberz, zobaczmy co to jest za chata. Jak nas spotkają tamci kolesie powiemy im grzecznie, że ich koledzy zostali zabici, a przypadkowo jeden z nich był moim sobowtórem. Pozbędziemy się jednego problemu. -
-
Hmmm. Myślisz, ze nic nam nie zrobią i nam uwierzą??
-
w sumie każdy pomysł nie jest zły, pod warunkiem, ze nie siedzimy w miejscu. mozemy sie tam przejsc
-
- A co nam mają zrobić ? Jeśli nam nie uwierzą to wtedy zgarniemy chatę. Chyba nas nie zabiją. Nie mają powodu.
-
" Ja to zle widze lepiej udajmy sie w przeciwną strone "- mowie - "Swoją droga co to było te 2 potworki na drodze paranoid?"
-
"No to zawsze można sprubować" Wstaję i idę w kierunku karczmy "Ale najpierw muszę się piwa napić."
-
- Ja pozostawiam decyzję wam...jeśli będzie jakieś głosowanie na temat sobowtóra to liczcie mnie na "nie" Jedynie co powiem to żeby sie wybrać do tego Delberz i zobaczyć o co chodzi...a teraz panie i panowie...Do svedania... - odpowiadam drużynie i idę spać
-
"Dobra pogadacie sobie jutro a teraz wynocha z mojego pokoju bo pospac chce!"- mowie i wyganiam druzyne
-
Boris - Ułożyłeś się na słomie i przewróciłeś na bok. Starasz się zasnąć.
Nimoren - Opóściłaś stodołe i udałaś się do swojego pokoju. Zamknęłaś za sobą drzwi i padłaś na łóżko, zmęczona długim dniem.
Paranoid - Kontynuowałeś leżenie na słomie i wpatrywanie się w przestrzeń.
Tyrol - wyszedłeś ze stodoły i po chwili znalazłeś się w głównym pomieszczeniu karczmy. Zabawa dalej trwa.
-
mysląc o miło albo i nie miło spędzonym dniu ide spac
-
Zamawiam piwo. Po jego wypiciu wracam do stodoły spać.
-
Chwilę przed zaśnięciem rozmyślam o tym co się dzisiaj zdarzyło. Wkrótce zasypiam.
-
Tyrol - Zamówiłeś piwo i wypiłeś je w karczmie, patrząc na bawiących się ludzi. Po kilkunastu minutach wróciłeś do karczmy i poszedłeś spać, tak jak towarzysze.
Reszta - Zasnęliście, zmęczeni ciężkim dniem...
<Czarny ekran i lecący w tle dowolna muzyczka, którą w jRPG słyszeliśmy po zostanieu w Inn'ie>
Boris - Obudziłeś się pierwszy. Czujesz, że zaschło ci w gardle, a słome jeszcze przez pare dni znajdować będziesz w różnych miejscach swojego odzienia.
-
Próbuję pozbyć się najbardziej denerwujących kłosów siana, po czym wyjmuję piersiówkę i pociągam z niej łyk wódki.
-
przeciągam sie leniwie, gdy już sie rozbudze rozglądam sie dokoła by ocenic co sie dookoła mnie dzieje. gdzy juz wstane i oprzytomnieje strzepuje z siebie słome, stwierdzam, ze wypadałoby cos zjesc i ide w kierunku karczmy na sniadanie
-
Boris - wypiłeś łyk z piersiówki. Gardło przyjemnie zapiekło. Zauważyłeś, że przy najbliższej okazji będziesz ją musiał napełnić, bo została troche mniej niż połowa zawartości.
Tyrol, Paranoid - Budzicie się po chwili. Jest koło 10ej.
-
Zieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeew. Idę do karczmy na jakieś śniadanie.
-
przy sniadaniu proponuje by drużyna odjęła ostateczną decycje co do kierunku naszej podróży, po czym gdy już zjemy - płacę za siebie, wychodzę przed karczmę i czekam, az wreszcie gdzieś ruszymy (to takie plany na najbliższe kilka chwil )
-
Też idę do karczmy na śniadanie, płacę za nie po czym dołączam do Paranoida.
-
Po zjedzonym posiłku idę za resztą.
-
Nimoren w końcu zeszła do was, kiedy siedzieliście w opustoszałej o poranku karczmie. Na śniadanie zjedliście jajecznice z chlebem żytnim. Po ok. 30 minutach od przebudzenia, wszyscy staliście na zewnątrz karczmy, gotowi do drogi. Dzień zapowiadał się bardzo ładnie, na niebie nie widać ani jednej chmurki.
-
- To dokąd idziemy ? Delberz ?
-
mając już dość tej mieściny mowię do towarzyszy i towrzyski - Chodzicie, zostawmy tą wiochę za sobą, ruszajmy już do tego całego Delberz i niech sie dzieje wola niebios. jak zrobi sie gorąco to po prostu znikniemy
-
"Więc idziemy do Delbez. nie mamy zresztą nic innego do roboty." Mówię "A wie chociarz ktoś, gdzie to jest??"
-
Wracam do karczmy po czym pytam się barmana :
- Przepraszam...którędy do Delberz ?
-
Boris - Karczmarz przestaje na chwile czyścić podłoge i spogląda na ciebie, drapiąc siępo głowie.
- 2 dni drogi stąd na południowy wschód - powiedział - Wpierw musicie ruszyć na południe, w stronę Wissenburg, potem przejść na drugą stronę rzeki. Delberz jest pare mil na wschód od tego miasta.
-
Wracam do reszty grupy i nie zatrzymując się mówię :
- Na południe do Wissenburg, przejść na drugą stronę rzeki i iść na wschód. -
Po czym idę w wyznaczonym kierunku.
-
"Więc w drogę." Idę za Borisem
-
zarzucam swoje rzeczy, czy co tam mam w tobołek na plecy i gwizdząc jakąś ludową melodię ruszam za moimi towarzyszami
-
Ruszyliście w drogę. Początkowo poruszaliście się tą samą trasą, która wcześniej trafiliście do zniszczonego dyliżansu, jednak droga zakręcała w końcu na południe. Szliście równolegle do oddalonej o kilkadziesiąt metrów rzeki, najwyraźniej jednego z miejscowych dopływów Reik, którego nie widzieliście na mapie. Na horyzoncie po prawej stronie widzieliście odległe stoki górskie. Wzgórza, pokryte z rzadka drzewami, wyrastały po obu stronach, czasem mijaliście wiejskie chaty i małe mieściny, w których stanowiliście atrakcie dla wiejskich dzieci. Mieszkańcy patrzyli na was zazwyczaj wrogo lub nie patrzyli wcale.
Po 4 godzinach marszu, zobaczyliście pierwsze zabudowania miasteczka Wissenburg. Pierwszy raz od dawna poczuliście zapach cywilizacji. Wissenburg okazał się średniej wielkości miasteczkiem z kilkoma tysiącami mieszkańców. Przeszliście przez drewnianą brame, mijając dwóch brodatych strażników miejskich i weszliście pomiędzy domostwa. Droga nie była brukowana, a domy w większości drewniane, ale to i tak było największe miasto w tym regionie.
-
- Hm...dobrym pomysłem było by nie wchodzić do karczmy i iść dalej zanim będziemy mieli jakiś problem...
Odpowiadam drużynie po czym idę dalej przez miasto trochę przyspieszając.
-
Idę za Borisem, rozglądając się wokoło.
-
w sumie 4 godziny marszu to nic wielkiego, ale zawsze mozna zrobic sobie małą przerwę, przejść do karczmy i popytać troszkę o nasze miasteczko docelowe - moze ktoś bedzie umiał nam cis ciekawego powiedziec. po za tym siedząc w karczmie mozna zawsze podsłuchac kilka rozmów i dowiedzieć sie - moze ludzie plotkują o naszej wczorajszej akcji z dyliżansem. warto by miec uszy dookoła głowy i wyłapac wszystko, co sie nam moze przydac. mozna by tez zapytac o tego całego Hansa - kim oon był i takie tam - pod pretekstem np, ze podobno szuka kogoś do pracy i badamy grunt czy jakoś tak.
-
- Tch...proszę bardzo...Ale to ty nas wydostaniesz z ewentualnej zadymy. - odpowiadam Paranoidowi po czym rozglądam się za karczmą.
-
-Er... jakiej zadymy? Nic sie nie stanie dopóki Nimoren bedzie trzymała jezyk za zębami - mowie i ide z drużyną do karczmy
-
Ruszyliście główną ulicą, po chwili dostrzegając szyld karczmy. Po krotkiej naradzie, ruszyliście do drzwi.
TO BE CONTINUED
Boris - 25 EXP (175 EXP)
Paranoid - 25 EXP (165 EXP)
Tyrol - 25 EXP (170 EXP)
Nimoren - 15 EXP (140 EXP)