Forum SquareZone
Forum ogólne => FanFik => Wątek zaczęty przez: Tamiko w Listopada 10, 2006, 02:39:45 pm
-
Zapraszam do przeczytania fika mojego autorstwa. Został on napisany z wykorzystaniem postaci z Final Fantasy VIII jako dorosłych ludzi. Bardzo mile widziane są tu komentarze. Zwłaszcza te negatywne, ponieważ to jest mój pierwszy fik, a gdybym wiedziała co robię źle, starałabym się to poprawić w następnych rozdziałach. Tak więc, życzę miłego (mam nadzieję) czytania.
__________________
Rozdział I.
Była ciemna, pochmurna noc. Na niebie nie świeciła ani jedna gwiazda. Ciemnowłosa kobieta szła szybko ulicą nerwowo rozglądając się na boki i oświetlając sobie drogę Firą. Dochodząc do drzwi swojego domu wyjęła z torebki klucze. Nagle ktoś złapał ją za ramię.
-To mnie szukałaś przez całą drogę?-zapytał drwiącym głosem mężczyzna- Nie martw się, już tu jestem.
-Wybacz, nie mam czasu na przekomarzanie się z Tobą, Seiferze-odparła chłodno i weszła do domu zostawiając go za drzwiami.
-Jeszcze tu wrócę- szepnął do siebie i odszedł.
We wszystkich pomieszczeniach było zgaszone światło. Dom był cichy i nieprzyjemny.
-Pewnie Squall już śpi-pomyślała wchodząc do łazienki. Przy świetle wyglądała zupełnie inaczej niż w ciemności. Na kruczoczarnych włosach miała brązowe pasemka, które idealnie komponowały się z czarno-brązowymi oczyma. Była bardzo blada. Mętnym wzrokiem spojrzała w lustro. Zobaczyła za sobą czyjś cień.
-Co się ze mną dzieje... mamo?-mruknęła, lecz cień nawet nie drgnął, nic nie powiedział.
-Ja, ja już mam dość bycia tą czarownicą. Czuję jakbym zatracała się w samej sobie. Jakby ginęła dawna ja, a pojawiała się inna... gorsza.-po tych słowach ze łzami w oczach uderzyła pięścią w lustro zbijając je. Cień natychmiast zniknął.
Po lekkim uspokojeniu się, Rinoa założyła na siebie koszulę nocną i położyła się spać.
Słońce zawzięcie wdzierające się do pomieszczenia przez okna obudziło śpiącą kobietę.
-Dobrze Ci się spało, nie?-spytał się jej mąż, Squall.
-A długo spałam?-szepnęła siadając i przecierając oczy.
-Nie wiem o której zasnęłaś, ale teraz jest 16:25-odparł uśmiechając się lekko.
-No pięknie, nie poszłam dziś do pracy.-opadła zrezygnowana na łóżko. Była księgową, bardzo dobrą księgową. Zawsze w pracy była przed czasem i sumiennie wywiązywała się ze swoich obowiązków.
-Rinoo... dziś jest sobota. Chyba nie chcesz pracować w soboty...-zaśmiał się.
Zdziwiona dziewczyna uśmiechnęła się, po czym zapadła głucha cisza. Przerwał ją dopiero dzwonek do drzwi.
-Zobaczę kto to-powiedział Squall.
Rinoa leżała nasłuchując głosów dochodzących z korytarza. Chwilę później wszystko nienaturalnie umilkło oraz zrobiło się przeraźliwie zimno. Do sypialni weszła ubrana w szary płaszcz postać. Jej twarz przysłaniał kaptur. Swym mroźnym pocałunkiem uśpił czarownicę.
-Miłych snów, księżniczko-rzekła oschle postać i zaśmiała się złowieszczo.
-
Nie zbyt znam sie na pisaniu, wiec chyba nie mnie oceniać, ale przyjamnie mi się czytało, szkoda że takie krótkie, życzę powodzenia w nastepnych rozdziałach ;)
-
Troche wieje sztampą, ale nie jest zle.
oświetlając sobie drogę Firą.
Chyba Fire'em. Wyszloby bardziej ekonomicznie, bo Fira to wyzszy level -trudniej dostepny jak wiadomo ;p Rownie dobrze mogla Firagą, albo Ifritem ;p
Wybacz, nie mam czasu na przekomarzanie się z Tobą, Seiferze
Zbyt formalne to "Seiferze" na koncu. Moglo by byc "Wybacz Seifer, ale..."
i IMHO byloby lepiej
-
Wybacz, nie mam czasu na przekomarzanie się z Tobą, Seiferze
Zbyt formalne to "Seiferze" na koncu. Moglo by byc "Wybacz Seifer, ale..."
i IMHO byloby lepiej
Tylko, że tutaj oni są już dorośli i specjalnie starałam się używać bardziej formalnych zwrotów.
-
A moim zdaniem lepiej nie odmieniać ich imion, bo to dziwnie brzmi (bądź co bądź nie są to polskie imiona),
tak samo np: zamiast Rinoo-Rinoa
Czekam na kolejna część :)
-
Ale dorosli nie sa wcale formalni wzgledem siebie, zwlaszcza ze Seifer i Rinoa to, jakby nie patrzec, zanjomi.
-
Możliwe, że to będzie lepiej brzmiało. Zmienię to w następnym rozdziale... kiedyśtam (jeśli w ogóle będzie, ale dobra)
-
-Pewnie Squall już śpi-pomyślała wchodząc do łazienki. Przy świetle wyglądała zupełnie inaczej niż w ciemności.
IMO przy zdaniu "Przy świetle wyglądała zupełnie inaczej niż w ciemności" powinnaś najpierw dodać wyraz kobieta/dziewczyna, by od razu było wiadomo o kogo chodzi, bo czytając wcześniejsze zdanie ktoś by mógł pomyśleć że chodzi o łazienkę;]
Ciemnowłosa kobieta szła szybko ulicą nerwowo rozglądając się na boki i oświetlając sobie drogę Firą
W tym zdaniu brakuje przecinka pomiędzy ulicą a nerwowo (wiem że czepiam się drobiazgów ale prosiłaś o szczere opinie)
Do sypialni weszła ubrana w szary płaszcz postać. Jej twarz przysłaniał kaptur. Swym mroźnym pocałunkiem uśpił czarownicę.
W tych trzech zdaniach IMO, jest zbyt gwałtowne przejście z wyrazu postać na uśpił, bo najpierw piszesz w rodzaju nijakim a potem nagle przechodzisz w rodzaj męski. Mogłabyś dodać pomiędzy dwoma pierwszymi zdaniami, dodatkowe zdanie typu: "Był to mężczyzna rosłej budowy", a potem zmienić drugie zdanie na: "Jego twarz przysłaniał kaptur".
Zmienię to w następnym rozdziale... kiedyśtam (jeśli w ogóle będzie, ale dobra)
Pisz, pisz, bo fik jest ogólnie spoko (tyle że trochę za krótki). Widać że umiesz całkiem dobrze pisać i chyba robisz to trochę lepiej od niejakiego Yoruno hehe.
-
Za mało opisów, przez to wszystko jest zbyt chaotyczne i zbyt szybkie. Jakbyś wszystko opisała jak należy, to wyszłoby tego 4 razy więcej niż jest teraz. No ale pisz, może dalej będzie to lepiej wyglądać.
-
Tak więc, życzę miłego (mam nadzieję) czytania.
Zaiste miło się czyta. Trochę za krótkie i przy okazji rozbudziłaś moją ciekawość "co będzie w następnym odcinku serialu?"
Wybacz, nie mam czasu na przekomarzanie się z Tobą, Seiferze
Zbyt formalne to "Seiferze" na koncu. Moglo by byc "Wybacz Seifer, ale..."
i IMHO byloby lepiej
Tu się zgadzam. Było by duuużo lepiej.
Czekam na ciąg dalszy. :)
-
Jako tako podtrzymuję opinię Tanta. Za bardzo skupiasz się na postaciach, za mało na otoczeniu. Przez to, że próbujesz uczynić postacie i tekst "dorosłymi", zrobiły się one lakoniczne i płytkie (um. lakoniczne i płytkie? źle dobrałam >_<). Rozwijaj zdania, są raz za krótkie, raz za długie i mało do siebie nawiązują. Opis nowej sytuacji czy wspomnienia czasem lepiej zacząć od nowej linii. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Ale jakoś mnie nie zaciekawiło, może dlatego, że nie cierpię tej trzpiotki...
-
Tak więc, życzę miłego (mam nadzieję) czytania.
A no, czyta się faktycznie miło i szybko<bo krótkie ;)> Momentami zbyt krótkie i chaotycznie "pozlepiane" zdania, no i dość rażące:
Jej twarz przysłaniał kaptur. Swym mroźnym pocałunkiem uśpił czarownicę.
Kaptury zwykle nie usypiają czarownic swymi mroźnymi pocałunkami ;)
Ogólnie całkiem przyzwoicie i czekam na następny rozdział, jeśli tez będzie krótki to pewnie nawet go przeczytam ;)
-
No dobra... ostatnio ma wenę do pisania, więc bardzo szybko pojawił się kolejny rozdział. Dziękuję za rady... mam nadzieję, że pomogły. Ale co się będę rozpisywać, po prostu zapraszam do lektury.
__________________
Rozdział II.
Dziewczyna obudziła się w dość dziwnym, ciemnym miejscu. A przynajmniej tak jej się wydawało w pierwszym momencie. Gdy przetarła oczy, uświadomiła sobie, że jest w jasnym pomieszczeniu bez żadnych mebli. Było tu zupełnie pusto. Wstała i podeszła do drzwi. Niestety... ten kto ją tu przyprowadził zadbało to, aby nie uciekła. W drzwiach nie było klamki. Przeszła na drugą stronę pokoju i wyjrzała przez okno. Przez nie też nie dałaby rady się wydostać, do ziemi było dobre 100m. Usiadła załamana na parapecie chowając twarz w dłoniach. W tym samym momencie przez drzwi weszło dwóch żołnierzy.
-Mistrz chce Cię widzieć-powiedział jeden z nich-pójdziesz z nami.
"Nie idź z nimi, oni zrobią ci krzywdę!", "To jedyna droga ucieczki!", "Może dowiesz się, co tutaj robisz!"- myśli biegały po jej głowie jak opętane. Nie wiedziała co robić.
-No dobrze-powiedziała wstając wreszcie.
Razem z żołnierzami szła długim korytarzem. Na ścianach było pełno dzieł sztuki, a na suficie, piękne kryształowe żyrandole.
-Trzeba przyznać, że "Mistrz" ma dobry gust-pomyślała zachwycona. Kątem oka zauważyła drzwi do wyjścia. Po tym spostrzeżeniu wokół jej dłoni pojawiła się turkusowa poświata.
-Blizzard-szepnęła, zamrażając jednego z żołnierzy od łokci w dół, blokując mu tym samym możliwość ruchu. Drugi, przygotowany na taką okoliczność, odskoczył w bok jednocześnie strzelając w Rinoę. Wydawało się, że nie trafił, jednak dziewczyna złapała się za ramię, a na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
-Nie ładnie strzelać do kobiety-syknęła i przyćmiła oczy mężczyzny czarnym dymem. Korzystając z okazji, że jest on oślepiony, wymknęła się przez upatrzone drzwi.
Żołnierzy zauważyła przechadzająca się korytarzem dziewczyna o brązowych włosach, z fantazyjnie wywiniętymi do zewnątrz końcówkami, oraz niebieskimi oczami.
-Co tu się dzieje?-zapytała zdziwiona patrząc na "ofiary czarownicy" . Nie czekając na odpowiedź odmroziła jednego i zdjęła status z drugiego żołnierza.
-Kto was tak urządził?
-Czarownica o imieniu Rinoa. Niestety zwiała. Przekaż to Mistrzowi, a my pobiegniemy za nią. Może jeszcze ją złapiemy.
-Stać!-krzyknęła Selphie poprawiając czarną marynarkę-ja ją dogonię-rzekła i wybiegła przez drzwi.
-A więc to Rinoę wybrali. Muszę ją dogonić za wszelką cenę-myślała zbiegając z marmurowych schodów. Znalazła zgubę siłującą się z wyjściowymi drzwiami.
-Witaj. Dawno się nie widziałyśmy, gdzie się tak długo podziewałaś?-mówiła zadyszana dziewczyna.
-Nie udawaj takiej słodkiej. Gdyby obchodziła Cię odpowiedź na własne pytanie to nie byłoby Cię tutaj. Co tu robisz? Pracujesz dla "Mistrza"?-odparła chłodno zdejmując wstążkę z ramienia w celu opatrzenia swojej rany.
Selphie zamilkła na chwilę. Zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Tak, pracuję. Przysięgłam, że będę mu wiernie służyć-mówiła chłodno spuszczając głowę i nie zwracając uwagi na Rinoę majstrującą ukradkiem przy zamku.-Dobrze mnie tu traktuje, więc obiecałam, że przyprowadzę do niego czarownicę. I trafiło na Ciebie. Więc chodź grzecznie i nie opieraj się-dokończyła podnosząc głowę by spojrzeć na kobietę, lecz jej już nie było.
Powiadomiony o ucieczce Mistrz w swoim białym płaszczy pojawił się przy zdezorientowanej Selphie.
-Dałaś jej uciec?!-powiedział zdenerwowany-zawiodłaś mnie, bardzo mnie zawiodłaś-dodał.
-Nie martw się, Mistrzu. Ona tu wróci-odpowiedziała dziewczyna i podniosła z podłogi czarną wstążkę.-Ona się bez tego nie obejdzie. Bez ochrony przez zaklęciami statusowymi jest łatwym celem.-uśmiechnęła się złośliwie. Mistrz uczynił to samo.
-
Drugi rozdzial o wiele bardziej mi sie podoba, przyjemnie się czyta; jest więcej opisów. Jednak fachowej oceny Ci nie wystawie bo nie umiem :D Wg mnie jest okay.
Czy Selphie nie miala przypadkiem zielonych oczu?
-
Całkiem sympatycznie się czyta.
-
Fachowa ocena? Nie ja, ale za to mogę wypisac potknięcia itepe :) Zatem przystępuję do dzieła :) N warsztat idzie część druga.
1. A przynajmniej
Nie zaczynaj zdania od "a".
2. że jest w jasnym pomieszczeniu bez żadnych mebli
Brzmi to tak, jakby to ona nie miała mebli, które mogłaby wstawić do pomieszczenia... Lepiej brzmiałoby "pozbawionym (w tamtym pomieszczeniu) jakiegokolwiek umeblowania(...)"
3. Było tu zupełnie pusto
Niepotrzebne powtórzenie (już to napisałaś w poprzednim zdaniu)
4. zadbało to
Literóweczka :]
5. drugą stronę pokoju i wyjrzała przez okno
Tu widać, że opisy nieco kuleją... Przecież pisałaś, ż pomieszczenie jest jasne... Dlaczego nie wstawiłaś tam krótkiego zdania o oknie/lampach/dziurki od klucza-która-daje-światło?
6. 100m
Evul... takie liczby pisz słowami.
7. parapecie chowając twarz w dłoniach
Tam ma być przecinek.
8. -Mistrz chce Cię widzieć-powiedział jeden z nich-pójdziesz z nami
Wiesz, jak poinno wyglądać każde zdanie, zaczynające się myślnikami? Tzn. wypowiedź? Oto masz przykład:
- Mistrz chce cię widzieć (w zapisywaniu mowy nie dajemy formułek grzecznościowych - Ci > ci, itd.) - powiedział jeden z nich. - Pójdziesz z nami.
9. -No dobrze-powiedziała wstając wreszcie
Psecinki :P
10. Po tym spostrzeżeniu wokół jej dłoni pojawiła się turkusowa poświata.
Brzmi to nieco sztucznie. Wytnij to "Po tym spostrzeżeniu".
11. Korzystając z okazji, że jest on oślepiony, wymknęła się przez upatrzone drzwi.
Ponownie powtarzasz informację. Wiadomo, że został oslepiony... Wytnij więc powtórzenie ze środka.
12. końcówkami, oraz niebieskimi oczami
Od zawsze mam z tym problemy, ale przed oraz raczej nie dajemy przecinków... Moge się mylić.
13. Nie czekając na odpowiedź odmroziła jednego i zdjęła status z drugiego żołnierza.
Brak przecinka. Zdaje mi sie, że "status" brzmi nieco zbyt komputerowo... Lepiej byłoby zastąpić ten wyraz jakimś innym, nieco bardziej... hmmm... z fantasy.
14. mówiła chłodno spuszczając
Pseciiineeek!
15. dokończyła podnosząc głowę
Zgaduj - zgadula.
16. swoim białym płaszczy
Słownikowo zakazany zaimek i literówk.
Podsumowanko:
Pizesz cłkiem zgrabnie. Serio. Drugi fragment wyszedł Ci nieco lepiej, acz widać pewne braki. Całe szczęście, praktyka może je zgrabnie i dokładnie wyszlifować. Jedyne, co zupełnie mi sie nie podobało, to forma zapisywania dialogów. Tego się nie robi w taki sposób! Otwórz byle jaką książkę (choćby fantasy) i popatrz, jak autorzy radzą sobie z tym problemem. Spacje po myślnikach (przy wtrąceniach, to i przed nimi), jesli przypis jest związany z mową, to zaczynasz z małej litery, a jak nie (np z ruchem, gestem), to z dużej... Popatrz:
- Kocham cię - powiedział X.
- Ja ciebie też - mruknęła. - Ruszajmy - Podeszła do drzwi.
Rozumiesz? Jeśli będziesz tego przestrzegać, to będzie super. Mam tylko nadzieję, że nie spłoszyłem Twej weny... ale sama chciałaś wytknięcia błędów :) Nie martw się, na innym forum w tekstach krótszych od Twojego wynajdywałem około 35 błędów :)
-
Jest lepiej niz w rozdziale pierwszym, aczkolwiek nie ustrzeglas sie pewnych bledow :)
-Kto was tak urządził?
-Czarownica o imieniu Rinoa.
Znowu zbyt formalnie. Wystarczyloby samo "Czarownic" i byloby bardziej wiarygodnie.
-Blizzard-szepnęła, zamrażając jednego z żołnierzy od łokci w dół, blokując mu tym samym możliwość ruchu.
IMO dziwna sytuacja, ze droge oswietla sobie Firą, a walczy zakleciem pierwszopoziomowym.
-A więc to Rinoę wybrali. Muszę ją dogonić za wszelką cenę-myślała zbiegając z marmurowych schodów. Znalazła zgubę siłującą się z wyjściowymi drzwiami.
O ile sie nie myle, mysli postaci w takiej sytuacji nie powinny byc czescia dialogu, wiec myslnik do wyrzuceni.
Poza tym popraw odrobine dialogi i popracuj nad opisami, a bedzie swietnie, bo czyta sie szybko i przyjemnie :)
-
Czyta się bardzo miło. Nie będę już wyszukiwał błędów, bo większość/wszystkie zostały już wymienione, pozatym niebardzo się znam na literaturze (j.polski też kuleje XD).
-
Może przez 2 tygodnie te błędy się poprawią. Na razie będzie cisza z fikiem, ponieważ przez te 2 tygodnie (od jutra) mnie tu nie będzie. Po przerwie postaram się coś sensownego napisać.
-
Wreszcie będzie spokój ;)
A tak na serio to owocnego urlopu xD
-
ech.... nie powiem, żeby t była literatura nawyższej klasy. Opowiadanie mogłoby być moim zdaniem całkiem fajne, gdyby nie niesamowite braki stylistyczne. Rozumię ideę przerostu treści nad formą, ale bez przesady.....
-
Bez zbędnego gadania, zapraszam do czytania (głupi rym (albo lepiej nie zapraszam, bo to jest gorsze niż dwa poprzednie IMO)).
Rinoa biegła lasem "na oślep" ciągle bojąc się, że podwładni mistrza ją gonią. Zatrzymała się dopiero na małej polanie otoczonej ze wszystkich stron rozłożystymi drzewami. Dysząc ciężko usiadła na ziemi.
- Dlaczego Selphie jest przeciwko mnie? Jak ten cały "Mistrz" ją traktuje, że zdradziła starą przyjaciółkę? - mówiła ze łzami w oczach - I co oni chcą ze mną zrobić? - dodała spoglądając na ranne ramię.
- Przecież opatrzyłam je wstążką... gdzie ona jest? - zapytała sama siebie - Pewnie zgubiłam ją w pałacu czy co to tam było. Pięknie. Nie mogę tam wrócić - westchnęła i opadła na trawę. Popatrzyła w niebo, gdzie fruwało pełno niebieskich ptaków z dwoma parami skrzydeł każdy. Zaniepokojona tym widokiem szybko wstała i zaczęła myśleć nad miejscem ukrycia. Rozglądając się zauważyła między drzewami mały staw. Rzuciła się biegiem w jego stronę zostawiając ptaki w tyle. Im bliżej stawu się znajdowała, tym wyraźniej widziała sylwetki dwóch postaci. Zwolniła, będąc kilkanaście metrów od nich. Jednak nie podeszła do myśliwych, którymi okazały się być owe postacie, tylko stanęła za jednym z drzew podsłuchując ich rozmowę.
- Wszystkie te mutanty powinni zabić w męczarniach. Nie ma dla nich miejsca wśród normalnych, dobrych ludzi - mówił młody chłopak co chwilę odgarniając brązowe włosy z bladej twarzy. - Jestem poczciwym człowiekiem i nie nie chcę wychodzić z domu z obawą, że jakiś szalony... mag ześle na mnie piorun czy podpali mi chałupę - dodał rozdrażniony.
- Święta racja. Z nimi są tylko problemy. Nie widzę powodu, dla którego te dziwolągi mają żyć wśród nas - odparł drugi i splunął na ziemie. - Wiesz, Matt, w sumie to sami powin... - urwał w połowie zdania.
- Co się stało, Louis? - spytał kolega.
- Ktoś nas obserwuje - szepnął mężczyzna, sięgając po leżącą na ziemi strzelbę, której Rinoa wcześniej nie zauważyła. - Kimkolwiek jesteś, pokaż się, a nie jak tchórz się chowasz! - krzyknął.
Czarownica wyszła powoli zza drzewa robiąc bezbronną minę.
- Louis, opuść broń. To niewinna kobieta.
- Podsłuchiwała nas, więc chyba nie jest taka niewinna - odpowiedział gniewnie, patrząc podejrzliwie na dziewczynę swymi zielonymi oczyma. - Może nam wszystko ładnie wytłumaczysz? Dlaczego podsłuchiwałaś, kobieto? Może ty lubisz te dziwadła i chciałaś je powiadomić o naszych planach? A może sama jesteś jedną z nich? Odpowiadaj!
- Louis! Opanuj się! To tylko zwykła, ludzka kobieta - uspokajał do Matt.
- Ty też jesteś przeciwko mnie? Chronisz jakiegoś głupiego szpiega? To nic nie warta istota... zresztą jak każda kobieta! - krzyczał Louis celując w Rinoę.
- Przestań! Co w ciebie wstąpiło?! Jesteś inny niż zwykle
- Jestem taki sam jak zawsze. To ty zrobiłeś się za miękki. Czyżby było ci jej żal? Dlaczego nie chcesz jej skrzywdzić? Tak bezgranicznie wierzysz, że to normalna kobieta, która nie "kumpluje się" z czarnoksiężnikami? Może ty też jesteś szpiegiem, a to twoja wspólniczka?! - wykrzykiwał tym razem celując w towarzysza.
- Ech... daj spokój. -westchnął Matt i uderzył Louis'a swoją strzelbą w głowę, chcąc go obezwładnić. Jednak ten upadając na ziemię oddał strzał, dotkliwie raniąc przyjacielowi brzuch. Mężczyzna upadł na kolana i skulił się z bólu.
- Nic panu nie jest? - zapytała Rinoa podbiegając do niego. Nie czekając na odpowiedź utworzyła w rękach zieloną kulę energii.
- Więc ty-ty jednak jesteś czar-czarownicą? - szepnął z trudem chłopak i pomimo ostrego bólu szybko odsunął się od dziewczyny. - Odejdź!
- Niech się pan nie martwi. Chcę pomóc.
- Nie potrzebuję twojej pomocy, wiedźmo! - krzyknął ze strachem w głosie.
- Woli pan zostać tutaj... z tym bólem i wykrwawić się czy zaufać mi? - zapytała. - Poza tym... jeśli chciałabym pana skrzywdzić to już dawno bym to zrobiła, bo potrafię - dodała lekko zirytowana.
Mężczyzna chwilę się zastanawiał. Jego ból był nie do zniesienia.
- No dobra - rzekł w końcu.
Dziewczyna podeszła do niego i kilka razy przejechała ręką nad jego brzuchem, wyjmując kulę i zmniejszając ranę. - Zrobiłam co mogłam. Nic więcej nie uda mi się zdziałać. Z tym trzeba iść do lekarza... ale lepiej się pan czuje? - uśmiechnęła się niepewnie.
- Tak, już jest lepiej... dziękuję ci - odparł. - A, jeszcze coś, jestem Matt. - Podał dziewczynie rękę.
- Ummm... a ja Rinoa - powiedziała, odwzajemniając uścisk mężczyzny. - I co? Jak się okazało nie jestem taka straszna jak myślałeś.
- Eee... tak, przepraszam za to co mówiłem o czarownicach. Przykro mi, że cię uraziłem. - mówił ze spuszczoną głową.
- Nie ma sprawy. Ważne, że już tak nie myślisz.
- I tak jest mi głupio. pochopnie was oceniłem, nie wiedziałem jacy jesteście naprawdę.
Rinoa zaśmiała się, niedługo potem Matt zrobił to samo. Ich dobry humor zakłócił jednak trzepot skrzydeł.
- To te ptaki - mruknęła kobieta. Zabierz swojego przyjaciela i zmykaj. Ja się nimi zajmę - krzyknęła do chłopaka.
- Nie zostawię cię sam na sam z tymi potworami. W końcu przyda ci się pomoc.
- Zapomnij! Nie masz żadnych zdolności magicznych... Powiedziałam: zabieraj kumpla i zmykaj! Ja sobie poradzę. Ważne, że wy będziecie bezpieczni - krzyczała, lecz zauważyła, że nie przekonała Matt'a - Proszę! - dodała.
- No dobrze. Odsunę się, ale nie odejdę. Wkroczę, gdy to będzie konieczne - powiedział zrezygnowany, biorąc nieprzytomnego kolegę na plecy i odchodząc za pobliskie krzewy.
W tym samym czasie dwa Thrustaevis'y zaatakowały Rinoę pazurami.
-Wstrętne ptaszyska! - krzyknęła i rzuciła przed siebie ognistą kulę, która jednak nie trafiła w upatrzony cel. Zrobiła tak jeszcze kilka razy, zawsze chybiając. Jeden z potworów posłał w stronę kobiety falę powitrza odpychając ją na jedno z rozłożystych drzew.
- T-to jeszcze nie kon-koniec - szepnęła z trudem, po czym podeszła do stawu i zaklęciem skierowała jego wodę na jednego z wrogów, unieszkodliwiając go. Drugi z nich obronił się tą samą falą wiatru co poprzednio. Czarownica osunęła się na ziemię tracąc przytomność.
- O nie! Rinoa! - zdenerwowany Matt biegł w stronę ptaka co chwilę strzelając do niego ze swej wiernej strzelby. Nie trafił ani razu i jedno ugryzienie Thrustaevis'a wystarczyło by powalić go na kolana. Jednak potwór nie zakończył tym posunięciem walki. Zaatakował swymi ostrymi jak brzytwa pazurami, rozrywając tym samym kamizelkę i koszulę na myśliwego oraz boleśnie kalecząc plecy. Ten zawył z bólu, gdy zobaczył, że cały oblewa się krwią, lecz w jego oczach nadal było widać gniew.
- Giń! Ty potworze! - krzyknął. Spojrzał jeszcze raz na nieprzytomną czarownicę i posłał w stronę ptaka kolejną serię kul. Rozwścieczony przeciwnik ostatni raz zaatakował mężczyznę szponami, przewracając go i łamiąc strzelbę na kilkanaście małych kawałków.
- Ty... ty skrzywdziłeś osobę, która przekonała mnie, że czarownice wcale nie są złe, że nie są wrogami ludzi. I najważniejsze... obudziła we mnie już dawno zapomniane uczucie. Prawdziwą przyjaźń. - mówił, próbując podnieść się na łokciach do pozycji siedzącej.
Podczas tej przemowy Rinoa lekko otworzył oczy.
- Matt, ty głuptasie - szepnęła bardzo cicho, z trudem łapiąc powietrze. Wyciągnęła przed siebie rękę i w tym samym czasie wokół zrobiło się jasno. wręcz biało. zza drzew wybiegł duży brązowo-biały pies i natarł na wroga z całych sił. Złapał ptaka w zęby, podskoczył i rzucił nim o ziemię po czym sam delikatnie wylądował. Niebieski stwór był już nieszkodliwy, a inne, które przez całą walkę krążyły nad stawem, odleciały. Zwierzę podbiegło do czarownicy i zaskomlało cicho.
- Już w porządku, Angelo, dziękuję. Zawsze przybywasz mi na ratunek - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się do swojego pupila i głaszcząc go po łbie. Na ten znak pies odszedł kilka kroków od właścicielki, skulił się, a wokół niego powoli rósł żółto-zielony płomień, który rozdzielił się na dwie części. Jedna część przybrała kształty Rinoi, a druga Matt'a. Obydwie pofrunęły do osób, do których były podobne i wniknęły w nie. Rinoa wstała.
- Po raz kolejny muszę ci podziękować. Czuję się jak nowo narodzona. - powiedziała do Angelo, przeciągając się. Po tych słowach bohater pomachał ogonem i pobiegł za drzewa.
- Matt. - zwróciła się do mężczyzny - tobie też muszę podziękować. Byłeś bardzo odważny.
- Nie dziękuj mi, byłem ci to dłużny. W końcu ty też mnie uratowałaś - mówił nadal w lekkim szoku. - Mam pytanie... co to był za pies?
- To mój pupil, Angelo. Zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuję. To sympatyczny psiak, nie sądzisz?
- O tak, piękne zwierzę. Takie... magiczne. Jak ty - uśmiechnął się - wiesz, ja już pójdę. Pewnie niedługo Louis się obudzi i nie będzie wiedział co się dzieje. Miło było cię poznać. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - odpowiedziała - mam nadzieję - dodała w myślach i odeszła wgłąb lasu.
___________________________
Jeszcze parę słów od autora:
1. Przepraszam za powtórzenia, nie wiedziałam jak ich uniknąć.
2. Nigdy grając w Final Fantasy VIII nie użyłam Angelo Recover i nie wiem jak wygląda, więc to co zawarłam w tym rozdziale jest całkowicie zmyślone... Nie czytajcie tego posta...
-
Nie jest zle, aczkolwiek momentami az do bolu naiwnie ;/
-
Nareszcie mnie Tamiko dopuściła do kompa i poszła sobie... mogę powiedzieć co myślę o tym opowiadaniu...
Przeczytałam pierwszy rozdział (bo był krótki... gdyby był dłuższy to bym tego nie przeczytała, bo nie cierpię Rinoy). Co to ma być? No sorry, ale to było poniżej średniej. Prawie nie było żadnych opisów, chwilami wszystko traciło sens i działo się zbyt szybko. Oprócz tego zauważyłam mnóstwo błędów w pisowni...
Później pojawił się drugi rozdział, zdecydowałam się na przeczytanie go, bo był niewiele dłuższy od poprzedniego. Ale, wiadomo, im dłuższy tekst tym więcej błędów można znaleźć... zabrakło mnóstwo przecinków, niekiedy nic nie trzymało się kupy, a stylistycznie to też zbyt piękne nie było. Kolejny rozdział był już dłuższy. Pomyślałam sobie, ze skoro jest taki długi to jest coś poprawione... jest więcej opisów itd. Oszukałam się. Np. tu:
- Louis! Opanuj się! To tylko zwykła, ludzka kobieta - uspokajał do Matt.
- Ty też jesteś przeciwko mnie? Chronisz jakiegoś głupiego szpiega? To nic nie warta istota... zresztą jak każda kobieta! - krzyczał Louis celując w Rinoę.
- Przestań! Co w ciebie wstąpiło?! Jesteś inny niż zwykle
- Jestem taki sam jak zawsze. To ty zrobiłeś się za miękki. Czyżby było ci jej żal? Dlaczego nie chcesz jej skrzywdzić? Tak bezgranicznie wierzysz, że to normalna kobieta, która nie "kumpluje się" z czarnoksiężnikami? Może ty też jesteś szpiegiem, a to twoja wspólniczka?! - wykrzykiwał tym razem celując w towarzysza.
Chyba, Tamiko, nie miałaś pomysłu czym zapchać trochę miejsca i chciałaś, żeby było dłuższe. Jakoś to dziwnie wygląda, taka nagła zmiana. W pewnych momentach było znowu zbyt sztucznie, np. tutaj:
- Zrobiłam co mogłam. Nic więcej nie uda mi się zdziałać. Z tym trzeba iść do lekarza... ale lepiej się pan czuje? - uśmiechnęła się niepewnie.
- Tak, już jest lepiej... dziękuję ci - odparł. - A, jeszcze coś, jestem Matt. - Podał dziewczynie rękę.
- Ummm... a ja Rinoa - powiedziała, odwzajemniając uścisk mężczyzny. - I co? Jak się okazało nie jestem taka straszna jak myślałeś.
- Eee... tak, przepraszam za to co mówiłem o czarownicach. Przykro mi, że cię uraziłem. - mówił ze spuszczoną głową.
- Nie ma sprawy. Ważne, że już tak nie myślisz.
- I tak jest mi głupio.
albo tu
- Zapomnij! Nie masz żadnych zdolności magicznych...
----------------
Następnym razem jak będziesz chciała pokazać jakiś tekst ludziom to przeczytaj go parę razy, ok? Bo tu naprawdę mogłoby być o wiele lepiej. Chyba to napisałaś na szybko. Wybacz, ale jak na ciebie to jest stanowczo za mało. Takie teksty mogą pisać dzieci w wieku dziesięciu lat i ich nikt nie będzie się czepiał. Ty masz tych lat trochę więcej, więc nie powinnaś pisać tak potocznym językiem, bo to psuje efekt końcowy. Może trochę zbyt mocno ci pokazałam co myślę o tym opowiadaniu, ale nie mogę tego przekazać inaczej, bo się nie da. Jednym słowem mogę określić to tak: Kiepskie... Mogło być lepiej, bo ciebie stać na więcej...
BTW.
- Louis! Opanuj się! To tylko zwykła, ludzka kobieta - uspokajał do Matt.
Literówka ;)