Forum SquareZone
Forum ogólne => Warhammer Online => Gry i zabawy => Offtopic => Warhammer Team E => Wątek zaczęty przez: Tantalus w Października 24, 2006, 09:20:23 pm
-
Słońce zachodzi właśnie za horyzont, a nieboskłon zapada się w coraz głębsze odcienie granatu. Zmęczeni po walce, postanowiliście jaki będzie wasz następny krok, kiedy nagle usłyszeliście stukanie kół u wozu. To dyliżans jedzie drogą, którą tu przyszliście, najwyraźniej nie bacząc na zwierzoludzi.
Co robicie?
-
Patrzę na płonące ciało "Najlepiej chłopaki, by przy tym nas nikt nie widział" Ukrywam się w krzakach.
-
- Ech...ok. - odpowiadam po czym chowam się w krzakach.
-
"No ładnie ladnieę - mowie i takze chowam sie w krzakach
-
nie bede zbytnio oryginalny - widząc, ze inni kierują się w strone krzaków podnosze się ze swojego kamienia i tez sie chowam (oby te krzaki były wystarczająco duże)
-
Przerwaliście to co robiliście i szybkim krokiem ruszyliście w stronę lasu, aby ukryć się przed dyliżansem. Kiedy pokonaliście odcinek dzielący was od pierwszych, nadających się na schronienie krzaków, woźnica był niecałe 50 metrów od pobojowiska - nie jesteście pewni, czy nie widział jak uciekacie.
Woźnica wstrzymał dyliżans, krzycząc na konie i podnosząc się na siedzeniu. Na prawym boku pojazdu widnieje znak przewoźników "Armatniej Kuli", a wykonanie wskazuje na to, że zniszczony pojazd również był własnością tej firmy. Mężczyzna zaczął coś mówić pod nosem. Rozejrzał się bacznie dookoła, dłuższą chwile poświęcając na kontemplacje lasu, jakby nie będąc pewnym co widzi patrząc w waszym kierunku. Schowaliście się dobrze, nie powinniście być przez niego zauważeni z tej odległości. Po chwili zszedł z siedziska i zniknął przez moment za wozem, najwyraźniej rozmawiając z pasażerami. Drzwi z prawej strony otworzyły się i wyszedł z nich mężczyzna słusznego wzrostu. Ma na sobie skórzane odzienie, a w ręcę trzyma miecz, również rozglając się dookoła. Woźnica wyłonił się trzymając w rękach pochodnię i oboje zbliżyli się do zniszczonego wozu.
-
pytanie - jakie macie genialne pomysły drużyno?
-
Szeptem mówię do grupy :
- Dobrym pomysłem było by się stąd całkowicie usunąć...
Rozglądam się czy nie ma jakiejś dobrej drogi, aby uciec bezszelestnie.
-
"Jestem tez zatym " - mowie szeptem
-
siedzę cicho w krzakach i obserwuję, co robi woźnica i ten drugi.
-
z racji braku genialniejszych propozycji jestem za propozycją Borisa - dostosowuje sie i dołączam do szukania drogi "ucieczki"
-
Boris - Rozejrzałeś się dookoła, licząc na znalezienie jakiejś drogi ucieczki. Las ciągnie się na prawo, dalej schodząc niżej i robiąc się rzadszy. Kilkadziesiąt metrów za wami znajduje się jeden z dopływów rzeki Reik, pokryty małymi, białymi kamyczkami, głęboki nie więcej niż na metr. Rzeka schodzi w dół dziwną serpentyną równolegle do lasu (czyli płynie w prawo względem was). Wydaje ci się, że idąc lasem, bądź przy brzegu rzeki, będziecie mogli zatoczyć okrąg i wyjśc na drogę kilkaset metrów przed zniszczony wóz. Droga przez bezdroża na tym odcinku jest łatwa i jak najbardziej możliwa, ale twoja wiedza geograficzna mówi ci, że za region na południowym zachodzie Nuln jest bardzo nieregularny, pełen uskoków i gęstych lasów rosnących przy zdradliwych dopływach Reik. Każdy kto tu żyje powie wam, że najbezpieczniej jest podróżować wydeptanym szlakiem.
Woźnica i uzbrojony mężczyzna podeszli do wozu, przez chwile w milczeniu patrząc na ciała i szczętki pojazdu. Wymienili kilka słów, usłyszeliście kilka przekleńst rzuconych przez przewoźnika. Po chwili zbliżyli się do ubitej bestii, przypominającej troche niedźwiedzia. Wojownik kucnął przy niej i powiedział coś do woźnicy wstając nagle. Dosłyszeliście słowa: "jeszcze świeże". Miecznik zabrał mu pochodnie i skierował ją w stronę lasu, starając się najwyraźniej wypatrzyć czegoś z tego kierunku.
-
Myślę "Cóż...ucieczka teraz nic nie da...". Zdaję się na odrobinę szczęścia i siedzę dalej w krzakach. Może miecznik sobie pójdzie, albo nas nie zauważy.
-
jednym słowiem i tak żle, i tak nie dobrze - mruczę do siebie
najrozsądniej jest sie teraz nie ruszac - kłade sie najbardziej płasko jak się da i czekam na rozwój sytuacji
-
Dalej siedzę w ukryciu. ucieczka teraz nic nie da.
-
Takze siedze w ukryciu starajac sie nie poruszac
-
Mężczyzna z mieczem w prawej dłoni i pochodnią w lewej zaczął iśc w waszą stronę z determinacją na twarzy. Stanął w końcu na linii pierwszych drzew, niecałe 15 metrów od waszej kryjówki, świecąc pochodnią na lewo i prawo, roglądając się bacznie. To dorosły człowiek, po 30tce z krótkim zarostem na twarzy i brązowymi włosami. Wygląda na typowego najmite, którego przewoźnik wynajął do ochrony dyliżansu. Starszy woźnica, z długimi, sumimi wąsami zbliżył się do wojownika na pare metrów, stając w końcu w połowie drogi pomiędzy nim, a zniszczonym wozem. Obaj stoją narazie w milczeniu.
Nimoren - W zapadającym półmroku zauważyłaś, że z wozu wychodzi trzecia osoba. Stanęła ona jednak tuż przy wejściu, obserwując co robią wojownik i przewoźnik. Nie jesteś w stanie dobrze ocenić, ale to chyba kobieta.
-
Nie pozostaje mi nic innego jak dalej czekać w ukryciu.
-
leze w ukryciu i zaczynam w głowie szykować jakąś dobrą wymówkę - w razie czego
-
Siedze w ukryciu nic nie mowiac
-
Siedzę dalej w ukryciu mają cichą nadzieję, że sobie pójdą.
-
"Ruszajmy stąd, panie, zanim jakie licho tu bogowie przyniesą" krzyknął woźnica do wojownika "Nie kuśmy losu i ruszajmy z tego przeklętego miejsca, zanim podzielimy los tych biedaków". Mężczyzna z pochodnią jeszcze przez pare momentów wpatrywał się w krzaki. Wydaje wam się, że przez chwile jego wzrok skupia się na leżącym najbardziej z boku Tyrolu. Bez słowa odwrócił się powoli i ruszył w stronę wozu, razem z woźnicą. Po chwili oboje wsiedli do środka (Nimoren - trzecia osoba też wsiadła), po czym wóz zaczął jechać, z początku powoli, starając się wyminąć pobojowisko. Najmita usiadł obok woźnicy, dalej trzymając zapaloną pochodnie w ręce i patrząc się w waszą stronę.
-
Czekam dalej w krzakach, aż wóz odjedzie dalej "żaden mi się tu nie wychyla" szeptam do reszty.
-
Biorę głęboki oddech. Czekam aż dyliżans zniknie z pola widzenia.
- Blisko było, towarzysze. - odpowiadam szeptem
-
jestem na 90% pewny, ze nas widział. nie idzmy w tamtą stronę co oni pojechali, bo bedzimy mieli przerąbane. proponuje grzecznie zawrócić. tym bardziej, ze musimy pogadac ;/
-
"Uff nareszcie pojechal "-mowie oraz wstaje gdy powozu juz nie widac -"Ciekawe kim byla osoba ktora wyszla z powozu na koncu "-dodaje
-
Wóz, po wyminięciu miejsca walki, wyjechał na prostą i przyspieszył, zmieniając się w niknąc w oddali punkt. Po chwili zniknął całkowicie wchodząc w zakręt. Zapadła noc.. niebo jest czyste i rozgwieżdżone, a księżyc za pare dni wejdzie w pełnie.
-
Wychodzę z krzaków "Nie wiem kto to był, i mnie to nie obchodzi. Ważne jest to czy, bawimy się w sobowtóra, czy puszczamy to bokiem??"
-
Wychodzę z krzaków.
- Sam się zastanawiam...wygląda na to, że mój sobowtór nie miał działać sam...Wróćmy lepiej do miasta i znajdźmy nocleg. Wtedy omówimy całą sprawę.
-
pomysł Borisa mi sie podba. wrócmy do wioski, z której przyszlismy....
-
Dobra tylko troche szybciej bo znowu jakies scierwo moze wyskoczyc" - mowie
-
Pospiesznym krokiem ruszam w stronę wioski, z której przybyliśmy.
-
"Więc rozmowa zostaje do powrotu do wioski, więc lepiej chodźmy" Idę w kierunku wioski.
-
do NImoren raczej nie wyskoczy - takie stworzenia tu nie występuja.... zwierzoludzie nie powinni tu występować - to, co sie dziś tu stało, ta napaść na tą karawanę to nie był przypadek, mówię wam. ktoś sie celowo chciał pozbyć Hansa jak mu tam ;/ - ide razem z resztą drużyny
-
Szybkim krokiem ruszyliście w kierunku z którego przyszliście. Zmrok już zdążył zapaść, kiedy po kilkudziesięciu minutach szybkiego marszu zobaczyliście w końcu zajazd, w którym byliście ostatnio. Światło pali się na parterze, a w środku gra muzyka.
-
nie oglądając się na reszte wchodze do środka i zamawiam piwo. gdy już zamówie rozgląam sie po karczmie - staram sie zwrócić uwagę na wszystko co niezwykłe
-
Wchodzę do karczmy, rozglądam się wokół czy nie ma naszych "starych kolegów", po czym podchodzę do karczmarza i pytam się :
- Za ile są pokoje ?
-
wchodze za paranoidem i zamawiam wino
-
Wchodzę do karczmy i także zamawiam piwo.
-
Wszyscy weszliście do karczmy. Dwóch grajków gra na skrypcach i flecie, bawiąc zebraną licznie gawiedź, w większości miejscową ludność. Troche wiejskich dziewczyn, troch rolników... ot macie zarys ludności wiejskiej z okolic Nuln. W jednym z narożnych stolików dalej siedzi dwóch żołdaków, których widzieliście tam pare godzin wcześniej. Teraz nie patrzą na was i delektują sie piwem w kuflu. Przy stoliku po drugiej stronie (od was na lewo, jakieś 6 metrów) widzicie dwóch innych mężczyzn - jednego dobrze zbudowanego, z mieczem u pasa i dwoje ludzi: kobiete i mężczyznę. Wyglądają na szlachte. Podeszliście do karczmarza, stając przy spitym wieśniaku, który zaległ na blacie baru.
Boris - "Jesteście razem?" spytał się karczmarz "Został mi tylko jeden pokój, z jedym łożkiem... ale mogę was przenocować w stodole, jeżeli bardzo chcecie. Za pokój wezmę szylinga od głowy.
Reszta - zamówiliście swoje trunki i odebraliście je po kilku chwilach, uiszczając opłate [którą MG wam zaraz odejmie od kart postaci].
-
- OK. My przenocujemy w stodole, Nimoren w pokoju. - odpowiadam karczmarzowi, opłacam jej pokój i pociągam sobie łyka z piersiówki.
-
No to sie rozumie widac ze potrafisz traktowac kobiety "- mowie i puszczam mu oczko
-
"Żebyś tylko nie płakała w nocy" birę łyk piwka.
-
stodoła... lepsze to niż gołe niebo - póki co delektuje sie trunkiem i słucham co dookoła sie dzieje
-
Opłata za nocleg dla Nimoren zostałą uiszczona. Dwóch minstreli dalej gra na malutkiej scenie w rogu sali, wieśniacy z każdego przedziału wiekowego podskakują, od czasu do czasu trafiając w rytm. Widzicie kilka niewiast, ze 2 o jakiej-takiej urodzie. Co prawda, czujecie że mają słome we włosach, a ich uzębienie może wyglądać różnie, ale przynajmniej jest na czym wzrok zawiesić. Dwóch znanych wam mężczyzn rzuca na was spojrzenie od czasu do czasu, zasłaniani sią jednak roztańczoną gawiedzią. Trójka po drugiej stronie sali rozmawia półszeptem i pije coś z kufli.
-
pije piwo, obserwuję tamta dwójkę, a gdy po raz kolejny spojrzą w naszą stronę podchodzę i próbuję zagadac mówiąc - "co tam?"
-
- OK, dopijcie to i idziemy omówić dalsze posunięcia. - odpowiadam grupie po czym pociągam kolejny łyk wódki.
-
"Trzeba będzie dokładnie omówić całą sprawę" dopijam piwo.
-
Pije z wolna Wino nie przejmujac sie niczym
-
Rozmawiacie i obserwujecie rozwój sytuacji. Widzicie jak Paranoid podchodzi do nieznajomych wojowników.
Paranoid - Mężczyźni patrzą na ciebie złowrogo. Nic nie odpowiadają.
-
Rozmawiacie i obserwujecie rozwój sytuacji. Widzicie jak Paranoid podchodzi do nieznajomych wojowników.
Paranoid - Mężczyźni patrzą na ciebie złowrogo. Nic nie odpowiadają.
- Paranoid ! Nie rób obory ! - wołam do elfa i gestem ręki pokazuję mu żeby wrócił na miejsce.
-
Patrzę co robi Paranoid
-
krzyczę do Borisa - nie robię obory, chce porozmawiac z miłymi panami
zwracam sie do tych dwóch - To co, porozmawiamy sobie o polityce moze? - zwracam sie do ponurej dwójki. jak nic nie odpowiedzą to wybucham smiechem, odwracam sie na pięcie i wracam do baru by zamówic kolejne piwo. oczywiście uważam, i jestem czujny, w razie panowie mieli by ochotę na bijatykę
-
Dopijam wino nie zwracając uwagi na elfa
-
- Dobra, rób co chesz, tylko nas potem w zadymę nie wciągaj. - odpowiadam Paranoidowi po czym odwradam się w stronę lady.
-
Paranoid - Panowie mają kamienne miny. Kiedy roześmiałeś się, ten bliżej chwycił rękę za pas, ale drugi złapał go za dłoń, nie odrywając od ciebie wzroku.
HP: (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg)
Modyfikatory: - 10 do wszystkich testów. Wynik zmęczenia.
Nimoren - Dopijasz wino do końca. Nie było najlepsze jakościowo, ale lepszego w tym regionie nie dostaniesz.
HP: (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg)
MP: (http://img115.imageshack.us/img115/7674/mpif6.jpg) (http://img115.imageshack.us/img115/7674/mpif6.jpg) (http://img115.imageshack.us/img115/7674/mpif6.jpg) (http://img115.imageshack.us/img115/7674/mpif6.jpg) (http://img115.imageshack.us/img115/7674/mpif6.jpg) (http://img115.imageshack.us/img115/7674/mpif6.jpg)
Modyfikatory: - 10 do wszystkich testów. Wynik zmęczenia.
Boris - Paranoid bez powodu roześmiał się przy dwóch mężczyznach. Czujesz, że mogą być z tego kłopoty, ale oni najwyraźniej nie są tacy skorzy do bijatyki.
HP: (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg)
Modyfikatory: - 10 do wszystkich testów. Wynik zmęczenia.
Tyrol - Paranoid wraca do was. Muzyka wciaż gra, a wieśniacy nie mają dość tańca.
HP: (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg) (http://img183.imageshack.us/img183/2373/hpth1.jpg)
Modyfikatory: - 10 do wszystkich testów. Wynik zmęczenia.
-
Pochodzę do dwóch kolesi :
- Panowie wybaczą...kolega cierpi na ADHD i czasem gada bzdury.
Po czym zabieram elfa ze sobą. Kiedy już podchodzimy do reszty grupy odpowiadam.
- Dobra...prawię uniknęliśmy bójki, jesteśmy nieco zmęczeni. Moja propozycja - chodźmy do tej stodoły i przemyślmy wszystko co się dzisiaj wydarzyło.
-
"Moze byc ale zara potym wracam sama do pokoju"- odpowiaddam i wstaje od lady
-
(ziew) "nie wiem jak wy ale ja mam dość bójek na dziś" zwracam się do karczmarza "karczmarz, gdzie ta stodoła??"
-
whatever - mówię do Borisa. zamawiam swoje piwo i zaczynam nucic pod nosem jakąś elfią melodię czy cos w tym stylu. gdy wypiję piwo do końca jestem gotów isc do tej całej stodoły i odpoczą przed kolejnym dniem pełnym przygód
-
Tyrol - Karczmarz wskazał wam gdzie jest stodoła w momencie, kiedy Boris i Paranoid wrócili od dwóch nieznajomych.
Boris, Paranoid - Mężczyźni wymienili spojrzenia. Ponure spojrzenia. Czym prędzej wróciliście do siebie, po czym razem poszliście do stodoły.
Nimoren - Ruszyłaś z mężczyznami.
-
Po dojściu na miejsce rzucam się na siano i mówię do swoich, "To robimy jutro tą całą akcję z sobowtórem??"
-
ja tylko przypomne swoj wniosek - zwierzoludzie nie są charakterystycznymi stworzeniami dla tego regionu - ktoś mógł sie celowo pozbyć Hansa jak mu tam... moze sie okazac, ze w razie czego bedzie polował potem na Borisa...
-
- Z tego co zdążyłem wywnioskować to Hans nie działał sam. Ja bym wolał się od tego wstrzymać. Nie wiemy do jakich celów ma służyć owa posiadłość, a wolę nie mieć problemów jeśli zjawią się potem jacyś inni kolesie i zaczną zadawać pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Jeśli jednak chcecie...Nie ma sprawy. Ale wiedzcie jedno. Jeśli coś pójdzie nie tak - siedzimy w tym WSZYSCY. Bez wyjątków. - odpowiadam grupie po czym zaczynam szukać jakiegoś dobrego miejsca na nocleg.
-
Kończycie długi dzień, naradą na temat następnego kroku. Czy podejmiecie ryzyko, związane z majątkiem, czy ruszycie własną drogą, szukajac szczęścia gdzie indziej? Okaże się...
TO BE CONTINUED
Boris - 45 EXP (150 EXP)
Paranoid - 45 EXP (140 EXP) LEVEL UP - HP +1
Tyrol - 50 EXP (145 EXP) LEVEL UP - HP +1
Nimoren - 45 EXP (125 EXP) LEVEL UP - "Płonące światło" i "Otwarcie" Mastered