Forum SquareZone
Forum ogólne => FanFik => Wątek zaczęty przez: Siergiej w Listopada 14, 2004, 04:30:23 pm
-
oki. Ja nie cchailem zakladac nowego teamtu ale wogole zapomnaiel ze jest taki topic :P
no donbra to czytajcie i oceniajcie :D
Był piekny, sloneczny dzien. Wazuki siedzial na malym molo w Arni’s Village i uczyk swojego malego syna, Serge’a lowic ryby. Gdy tak bezstrosko plynely im godzina za godzina, na molo wbiegl zdyszany Miguel. Trzymal w reku swój jednoreczny miecz, który caly ociekal krwia. Jego biala koszula i brazowe, skorzane spodnie cale były umazane we krwi. Serge przestraszyl się bo nie poznal od razu przyaciela swego ojca. Wazukiego zamurowalo. Miguel, który nie znosil przemocy, a miecz nsoil tylko na wszelki wypadek umazany był we krwi. Wazuki wiedzial ze Miguel mimo swojej niecheci do przemocy, meiczem walczy znakomicie dla tego wiedzial ze musialo zdarzyc się cos strasznego:
-Wazuki......pomoz...blagam....Leena...porwali-wydyszal Miguel.
-Co? Kto porwal Leene?!
-Porre.....wkroczyli....sa w gorach-po tych slowach Miguel stracil przytomnosc.
-Serge idz do matki po pomoc-powiedzial Wazuki któremu oczy plonely ze zlosci-a ja musze cos zalatwic w gorach.
Takiej wscieklosci Wazuki nigdy nie czul. Przedstawiciele Porre army dopuscili się porwania corki jego najlpszego przyjaciela. Nie wiedzial jeszcze jak, ale wiedizal ze musi isc, w gory i ja odbic, chocby samemu. Ubral się wiec, w swój czrany, zdobiony plaszcz, porwal swoja kose bojowa i biegiem ruszyl na polnoc, prosto w gory. Przy „wejsciu” już spotkal kilku Acacia Dragoons walczacych z przedtsawicielami Porre Military. Zlote zbroje i wielkie halabardy blyszczaly w sloncu, ale Porre uzywali broni palnej wiec gdyby nie Wazuki, raczej zle by się ta potyczka skonczyla. Wazuki w szale bojowym rzucil się na przedstawicieli Porre i przy zyciu zostawil tylko jednego:
-GDIE DZIEWCZYNA?!
-tttt....ttttam-odpowiedizal przerazony mezczyzna pokazujac wzneisienie, na które jedyna droga była drabinka w nienajlepszym stanie.
Wazuki niewiele myslac ruszyl w strone drabinki i w kilka chwil był już na wzniesieniu. Zobaczyl tam kilku dragoonow i około 30 przedstawicieli Porre....i mala Leene. W srod dragonnow zobaczyl slynnych: Vipera, Garaia i Radiusa czyli 3 najlepszych owczesnych wojownikow. Najwyrazniej rowniez chcieli odbic Leene. Ale jakis wysoki mezczyzna o dlugich kruczoczarnych wlosach, zaslanial się dziewczynka. Wazuki z pozornym spokojem, ociekajacy krwia zolniezy Porre Army podszedl blizej i odezwal się:
-Jeśli teraz mi ja oddasz Twoja smierc będzie szybka i bezbolesna-gdy Wazuki mowil te slowa wszystkie oczy zwrocily się w jego strone, a lufy przedstawicieli Porre powedrowaly rowneiz w jego strone.
-Glupcze. Na jendo moje skinienie oni moga cie rozsztrzelac-odparl wyraznie rozbawiony zuchwloscia Wazukeigo, kapitan Porre.
-Poprzedni tez tak mysleli-po tcyh slowach zaczal zblizac się do kapitana.
-Czlowieku suspokoj się odbijemy ja!!!-krzyknal Viper.
-Spokojnie Viper. Znam go, on wie co robi-powiedzial do Vipera zawsze usmiechniety Radius, na którego glowie zaczely pojawiac się pierwsze siwe wlosy.
-ZABIC GO!!!!-ryknal kapitan Porre i gdy wydawalo się ze to koniec dla Wazukiego on krzyknal:
-FOREVER ZEROOOOO!!!!!!!!!!-i uderzyl piescia w ziemie i stal a tak a, wsztsko w okolicy zaczely ogarniac ciemnosci. Po pewnym czasie pojawily się również roznokolorwe swiatla, które uderzaly w czesc zolnierzy Porre bardzo powaznie ich raniac. Garai, Viper i najstarszy wśród nich Radius zaczeli atakowac reszte. Po chwili, ciemnosci znikneli i znow wrocilo slonce, a jedynym zdolnym do wykonywania jakichkolwiek czynnosci zolnierzem Porre był kapitan trzymajacy Leene.
-Oddaj ja, a nie zabije Cie-rzekl z olimpijskim spokojem Wazuki
-Nie ma mowy! Jej ojciec napadl nas bez zadnego uzasadnienia! I uciekl! Teraz musi poniesc kare!-krzyknal kapitan przykladajac Leene bron do glowy.
-LZESZ JAK PIES!!! Miguel nigdy by tego nie zrobil!-Ryknal już wcale nie spokojny Wazuki.
-Widac nie znasz go! Mowie co widzialem-odpowiedzial mu nieco skolowany kapitan Porre.
W tym momencie jakis zolniezr Porre podnisol się z ziemi i zanim Garai podbiegl do niego i go zabil, on zdolal strzelic do Wazukiego i powiedziec „w imie Porre”, a po chwili glowa zoldaka Porre oderwala się od ciala za sprawa ciosu miecza Garaia, a nieprzytomny Wazuki upadl na ziemie.
-Nie ma szans przezycia-powiedzial smutno Radius po krotkim „przebadaniu” Wazukiego-jeszcze zyje, ale już tylko się meczy.
-Ma szanse!-krzykanl kapitan-mogę dac wam potezny element mogacy go uleczyc, jeśli mnie puscicie.
-Nie ma mowy!-padla odpwiedz ze strony Vipera-sam sobie zawinil.
-Alez generale-probowal Radius.
-NIE! Mogl nie rzucac się na 30 zoldakow Porre!
-No coz to wasz wybor, ale dziewczyny i tak nie dostaniecie!-gdy kapitan to mowil na jego twarzy zaczal pojawiac się szyderczy usmiech-Ci zolniezrez, którzy przezyli Forever Zero zabijaw as gdy się obudza a ja odejde z dziewczyna....
To były ostatnie slowa jakie zdazyl pwoiedziec w swoim zyciu kapitan Porre Military. Ponieważ z oddali dalo się slyszec czyjs okrzk brzmiacy „Holy Drag Sword”, a po chwili jakas postac z niewiarygodna szybkoscia podbiegla do kapitana ze swiecacym się mieczem i odciela mu glowe tak ze nawet nei zdazyl nacisnac na spust. Po chwili miecz przestal swiecic, postacia okazal się być Miguel. Przez chwile tulil do siebie mala Leene, ale po chwili zobaczyl lezacego na ziemi Wazukiego i podbiegl do niego. Zdolal rzucic na niego element leczacy, a innym wzmocnil jego odpornosc, ale nie wiedizal czy Wazukie wyzyje. By nie denerwowac rodziny Miguel i Radius postanowili zawiezc go na nalezaca do Radiusa wyse Hermit’s Hideway, gdzie Radius miał domek, w którym znajdowaly się również rozne lekarstwa i sluzka Radiusa.
CDN..........
-
Najpierw przeczytałem Fanfik Sergey'a bo był pierwszy w kolejności a później zabiore się za Anarkiego... a Tanta to pewnie później... ale chłopak tego troche napisał O_o
Co do Sergeykensa to fabuła nawet mnie zacieekawiła, mimo całej swojej "otoczki amerykańskiej", i czekam na kolejną część, ale tekst sam w sobie nie nadaje się na strone jako artykuł tylko własnie musiałby być zrobiony dział "Fanfiki" i tam można by go umieścić.. jesteś jeszcze młody i konstrukcje zdań masz lipną... wogóle to ty ten Fik pisałeś na miejscu z głowy? Czy już go wczęsniej wymyśiłeś... bo patrząc na liste błędów wydaje się jakbyś go robił na żywca... jeśli masz go na kartce to przepisz go do notatnika i popraw te cholerne błędy i lterówki bo się masakrytcznie czyta :/ oprócz tego nie rozumiem kilku zdań i nie wiem o co chodzi... przytocze tylko kilka z nich:
Wazuki z pozornym spokojem, ociekajacy krwia zolniezy Porre Army podszedl blizej i odezwal się:
-FOREVER ZEROOOOO!!!!!!!!!!-i uderzyl piescia w ziemie i stal a tak a, wsztsko w okolicy zaczely ogarniac ciemnosci.
...właściwie to pierwsze już zzrozumiałem... "Wazuki z pozornym spokojem, ociekający krwią żołnieży z Porre Army..." Jak chcesz prezentować kolejne teksty t radze dawać polskie znaki bo naprawde cholernie trudno to się czytało... pierw napisz w notatniku i sprawdzaj czy coś nie tak, apóźniej dopiero wklej
Fik raczej lipny, choć fabuła mnie wqręciła... mimo że żadnych postaci nie lubie, to się wqręciłem... życze aby następne były już tylko lepsze...
-
Serge..... jeszcze długa droga przed tobą. Przeczytałem twojego fanfik'a i od jakimś szczególnym wrażeniem nie jestem. Tak jak mówił Gipsi, gramatykę masz do wymiany i literówkami zmasakrowałeś tego Fika, ale najważniejsze, że ci się chce. Tak. W końcu trzeba od czegoś zacząć. Pomysł jest bardzo dobry. Oczekuję, że następne części będą lepsze... hmm... trzeba jeszcze do tego mojego fanifika wrócić (nie do tego chłamu co go tu wstawiłem, tylko do tego co piszę). Może na Boże Narodzenie bedzie gotowy hjjehjehje...
-
heh no cush moglo byc lepiej. A literufki to wiadomo bo ja zawsze jak na kompie pisze to duzo nleduf mam (a jak ma juz byc gdzies wstawione/przepsiane to wtedy po[prawiam :P. No ale cush
Fik raczej lipny
no ale jakos tzreaba zyc.
Wowo ale wam sie chce pisac dlugie zteczy
(ad fik Tanta)
-
S&S styl ciekawy, ale rzeczywiście strasznie utrudniają czytanie błędy.
-
serdzej - taka sredniafka jak dla mnie ale co ja tam wiem...
-
Hm...zapowiada się w miare dobrze...ale myślę tak jak reszta o tych literówkach...
-
jak na poczatki to calkiem calkiem...podoba mi sie, ale - za to co u Tanta...swiat troche nie twoj, tylko zapozyczony :P
-
jak na poczatki to calkiem calkiem...podoba mi sie, ale - za to co u Tanta...swiat troche nie twoj, tylko zapozyczony :P
Na tym właśnie polegają FanFiki !! !!
Na tworzeniu historii pobocznych,dokończeń;lub "co bybyło gdyby" w świecie pewnej gry,anime etc... właśnie dlatego to się nazywa FanFik jeśli jest to w świecie wymyślonym przez ciebie to wtedy już niejest to FanFik, tylko opowiadanie...
-
ehhhh Gispon pshyshpanowal.
A teraz przed wami Serge fanfiko de kaszano parto duo
Gdy Wazuki otworzył oczy poczuł odurzającą woń leczniczych ziół. Gdy spróbował się podnieść poczuł straszliwy ból między żebrami, który skutecznie uniemożliwił Wazukiemu podniesienie się. Po chwili nieruchomego leżenia i zastanawiania się czy jeszcze żyje czy już jest martwy usłyszał dziecięcy, radosny okrzyk, który brzmiał „Tato, Tato, pan Wazuki się ocknął”. Po tym okrzyku do Wazukiego dotarło, że był to okrzyk radości Leene’y. Nie minęło trzydzieści sekund, a bohater dostrzegł pochylającego się nad nim Miguela. Jego ubranie nie było już całe pokrwawione, ale czyste i schludne. Pod dobrotliwymi oczami Miguela widać było „worki”, dzięki czemu Wazuki zorientował się że Miguel przesiedział przy nim przynajmniej jedną noc czuwając czy się nie obudzi. Na jego twarzy pojawił się, dawno przez Wazukiego nie widziany na twarzy Miguela, zarost. Był uśmiechnięty, ale Wazuki wyraźnie widział jak jest zmęczony ciągłym czuwaniem nad nim:
-Gdzie jesteśmy? - spytał z ogromnym trudem Wazuki, któremu każde słowo sprawiało ból.
-Hermit’s Hideway. To wyspa Radiusa – odparł mu spokojnie Miguel.
-A ile.....UGH!...........już tu leżę? – spytał Wazuki z jeszcze większym trudem i tym razem nie zdołał powstrzymać się od bolesnego stęknięcia.
-4 dni i 4 noce – odpowiedział na to Miguel, a gdy skończył przeciągnął się i ziewnął głośno.
-I cały....ugh..........ten czaUGH...czas....czuwałeś nade....mną? - ponownie zapytał Wazuki. Ale wiedział jaka padnie odpowiedź i z ogromnym trudem podniósł się z łóżka i objął Miguela w podziękowaniu. A w duchu czuł się dumny z siebie bo wiedział, że Miguel również ma za co mu dziękować. W końcu uratował mu córkę. Miguel odwzajemnił „uścisk” i nawet nie zauważył kiedy Wazuki ponownie stracił przytomność ze zmęczenia. Gdy już się zorientował, dalej czuwał nad swoim przyjacielem. Wazuki czuł się coraz lepiej i miał coraz więcej sił. Do pełnej sprawności powrócił po tygodniu leżenia i mimo, iż był osłabiony to powrócił do Arni razem z Miguelem. Ten opowiedział już wcześniej Wazukiemu, że Radius powrócił do Arni by powiedzieć Marge i Sergowi, że musieli jechać na Porre Continent by ratować Leene. Marge zmartwiła się tym bo była jeszcze młoda i bardzo kochała swojego męża. Jednak wiedziała, że Wazuki i Miguel to wielcy przyjaciele i nic, ani nikt nie jest w stanie ich skłócić. Do tego kochała również małą dziewczynkę, która w jej mniemaniu była przecież w strasznym niebezpieczeństwie. Dlatego też jej szczęściu nie było granic, gdy zobaczyła Miguela prowadzącego Leene za ręke i idącego obok nich Wazukiego. Wydawało się, że już wszystko wróciło do normy, jednak to miał być dopiero początek. W dwa dni po powrocie bohaterów do Arni, do wioski przybył Generał Viper, 4. Deva Dragoon Zappa, którego poprzednio nie spotkali, przedstawiciel Porre Military Army oraz 6 Acacia Dragoons. Viper posłał swoich dragoonów po Miguela, lecz on i Wazuki przyszli sami .Miguel znów ubrany był w swoją olśniewająco białą, aksamitną koszulę i skórzane, brązowe spodnie, jednak tym razem na jego nosie pojawiły się również okrągłe okulary, w których odbijało się słońce. Wazuki jednak ubrany był w zupełnie inny strój niż podczas „rzezi”. Miał na sobie ciemne, wyglądające na odświętne, spodnie i zupełnie czarną koszulę, na którą miał założoną granatową kamizelkę. Miguel odgranął swoje brązowe włosy z czoła i rzekł:
-Czego tu?
-Trochę szacunku dla wielkich Deva Dragoons! - krzyknął na niego jeden z Acacia Dragoons.
-Zamknij się-warknął na niego, wyraźnie Zappa nie był w najlepszym humorze, widać było na twarzy wojownika złość, a na twarzy Vipera smutek. W tym momencie kapitan Porre podał Viperowi jakiś zapisany kawałek pergaminu. Czoło Vipera oblał zimny pot, który dostrzegł przedstawiciel Porre i uśmiechnął się szyderczo, a Viper zaczął czytać:
-„Miguelu Kazuro, za bezprawny i bezpodstawny atak na przedstawicieli Porre Military Army, z którym El Nido jest w tymczasowym zawieszeniu broni, w Fossil Valley, jesteś aresztowany. Zostaniesz osadzony w lochach Dragoon Manor do momentu ustalenia wyroku”- Gdy skończył czytać wyrzucił pergamin i dodał łamiącym się głosem – przy.. kkkk.....kro mi.
-Pojmać go – warknął Zappa i bardzo mocno kopnął najbliższy kamień, a 6 Acacianów ruszyło w stronę bezbronnego i nawet nie prubójącego się bronić, Miguela, ale Wazuki wyciągnął „zawinięty”, bardzo ostry sztylet, którym dźgnął najbliższego Acaciana, który nawet nie zdążył wydać agonalnego jęku.
-Nie pozwolę!!!! – ryknął Wazuki tak, że aż mali Serge i Leene zaczęli płakać, a Marge by nie narażać na niepotrzebne nerwy małych dzieci odprowadziła ich do domu by zająć ich czymś.
-Wazuki nie! – krzyknął Miguel - nie ma wyjścia, a w ten sposób tylko niepotrzebnie się narażasz! Zaraz po tych słowach na Wazukiego rzucił się kolejny Acacia Dragoon, lecz Wazuki wbił mu sztylet między czwarte, a piąte żebro i patrzył jak umiera z nożem w sercu. Gdy Acacian zmarł, Wazuki wziął jego halabardę.
-W imię przyjaźni, nie pozwolę! – po wykrzyknięciu tych słów przez Wazukiego, z małego tłumiku wyszedł Radius podpierając się około 80cm laską.
-Spokój-krzyknął, a wszyacy stanęli jak posągi i zaczęli spoglądać w jego stronę – Wazuki, daj spokój, tak sam się narażasz i stwarzasz dodatkowe problemy. Nie martw, wyciągniemy Miguela.
-Za późno Radiusie – powiedział bezbarwnym głosem Generał Viper – zabił bez żadnego powodu dwóch moich ludzi, mam obowiązek go aresztować, chociaż możesz mi wierzyć przyjacielu, że tego nie chcę, a teraz zabrać ich obu – Na te słowa Wazuki zrezygnował z dalszej walki. Wiedział, że ich sytuacja jest beznadziejna i że dalszy bezcelowy opór, może być tragiczny w skutkach. Już po pięciu minutach skuci Miguel i Wazuki prowadzeni przez Acacianów i Zappę, Przedstawiciel Porre z chełpliwym uśmiechem oraz Viper szli w stronę, będącego na północy Central Continent, Dragoon Manor, w którym więźniowie mieli być osadzeni do czasu ogłoszenia wyroku. Po dwóch godzinach męczącej i niebezpiecznej, pieszej wędrówki doszli do posiadłości należącej do Acacia Dragoons, w której to mieli siedzibę. Ku wielkiemu zdziwieniu Vipera w hallu rezydencji nie było żadnego Acaciana, lecz około dwudziestu żołnierzy Porre odzianych w niebieskie uniformy i takież hełmy.
-MWHAHAHAHAH GŁUPCY!!! – zaśmiał się szyderczo przedstawiciel Porre , a żołnierze Porre zaczęli obezwładniać i zakówać w kajdany również Vipera i Zappę.
-Co to ma znaczyć?! – krzyknął zupełnie zdezorientowany całym zajściem Wazuki.
-Niech to szlag!!! To pułapka – odpowiedział, również krzykiem, ale jakby do siebie Zappa. Miguel i Viper załamali się zupełnie i nie byli w stanie wykrztusić nawet słowa. Byli źli na siebie, że dali się wpędzić w pułapkę. Po tej „krótkiej konwersacji” żołnierze Porre ustawili swoich więźniów na dużym okręgu znajdującym się na środku hallu, którego zastosowania nie mieli prawa znać co bardzo zdziwiło Vipera, jednak mimo to milczał. Po chwili marmurowy okrąg otworzył się na styl klapy i czterech pojmanych spadło w dół, do otoczonej grubymi kratami, okrągłej celi.
CDN..........
-
Teraz lepiej czytałam z całkiem dużym zainteresowaniem czekam na dalszy rozwój wypadków.
-
No teraz znacznie lepiej,zrobiło się ciekawie więc czekam na dalszy ciąg^^
-
mi tez sie teraz bardziej podoba :D w takim tempie to MOZE kiedys dogonisz mnie <cfaniak> :P
-
a mnie się ten chyba mniej podobał... choć i tak jest fajny :) fabuła się rozkręca i zobaczymy co będzie dalej, lepiej już robisz zdania i widać że bardziej sięprzyłożyłeś do napisania tej części chooć ofkoz znalazły się zdania które są słabe stylistycznie i brzmią dziwnie.. ale jak już mówiłem wcześniej mnie to mało obchodzi (bom jest chłop i prostak...)
czekam na kolejną część i mam nadzieje że będzie fajna (i mam nadzieje że nie będziesz się nadmierie śpieszył zeby była zrobiona, tylko zrobisz ją wtedy kiedy uważasz... tak żeby nadal była to ciekawa fajna opowieść :) )
tak pozatym to do opowieści wkradły się elementy yaoi i nawet wyraźnie je widać... choć to oczywiście przypadkiem i bez twojej wiedzy bo pewnie nawet nie wiesz co to jest yaoi, bo M&A za bardzo się nie interesujesz :)
-
tak pozatym to do opowieści wkradły się elementy yaoi i nawet wyraźnie je widać... choć to oczywiście przypadkiem i bez twojej wiedzy bo pewnie nawet nie wiesz co to jest yaoi, bo M&A za bardzo się nie interesujesz :)
Hehe Gipsi ja odnoszę to samo wrażenie z tym Yaoi...ale siedziałam cicho ;)
-
eeee a co to jest to yaoi?
EDIT: lol teraz zaczailem ze chodzi o gejostwo :lol:
heh ale tu chodizlo o przestawinie porzyjazni Waazukiego i Miguela. C tam ze nie wyszlo :P
-
hehe nie dokładnie chodzi o gejostwo... to znaczy mniej więcej ale nie dokońca poprzez gejostwo często u nas rozumie się tylko lizanie 2 facetów i seks pomiędzy nimi natomiast yaoi czasami pokazuje poprostu miłość 2 facetów... u ciebie to widać... wazuki ne zważa na to że ma rodzine tylko robi wszystko żeby pomóc Miguelowi mimo iż tak naprawde nie może mu pomóc a mimo to naraża swoją rodzine na strate głowy rodziny... czyli że bardziej kocha jednak Miguela, do tego jeszcze jak go przytulił i stracił przytomność... to było piękne i takie yaoi... ale nie martw się to tylko prorównanie, ofkoz nie tworzyszyaoi więc możesz dalej tworzyć tę piękną przyjaźń :) ...nie martw się my cię onic nie podejżewamy....
-
Więźniowie siedzieli w celi, w całkowitym i nieprzyjemnym milczeniu. Viper zastanawiał się co stało się z innymi Dragoonami. Podejrzewał, ze zdrajcy z Porre Military, albo zabili, albo pojmali wszystkich. Zastanawiał się też, skąd Porre znali zastosowanie marmurowego koła. Ktoś musiał go zdradzić, ale Viper nie miał pojęcia kim mógł być zdrajca, obawiał się również o swoją mała córeczkę, Riddel, którą zostawił w swoim gabinecie, na wyższym piętrze Dragoon Manor. Zappa rozmyślał nad sposobem wydostania się z celi i odzyskania swojej broni. Ale wiedział, że bez broni i elementów, z których zostali rozbrojeni, nie mają wielkich szans na ucieczkę. Zappa podobnie jak wielki generał Viper, myślał również o swoim dziecku. Miał on syna, 12 - sto letni Karsh miał wielkie ambicje i równie wielkie możliwości. Zappa chciał by jego syn podobnie jak On zostal jednym z 4 Deva Dragoons, jednak wiedział, ze jeśli Porre Military wymordowali Acacia Dragoonów, to Karsh również nie żyje, ponieważ mieszkał on w rezydencii z innymi kadetam na Acacia Dragoonów. Wazuki natomiast nie był wstanie myśleć o niczym innym niż to, że wsyztsko to, co sie stało to jego wina. Był załamany, czuł że to mogą być ostatnie chwile jego życia. Chociaż zawsze był optymistą, teraz żadna, ale to żadna optymistyczna wizja przyszłości, nie przychodziła mu na myśl. Miguel zaś, starał się nie myśleć o niczym, lecz nie wychodziło mu to. Całego jego życie stawało mu teraz przed oczyma. Miał świadomość tego, że przez jego głupotę, On, jego najlepszy przyjaciel i dwóch wielkich Deva Dragoons może stracić życie. Wsyztskiche te przemyślenia trwały w absolutnym milczeniu, aż do momentu, w którym odezwał się generał Viper:
-Czemu ich zaatakowałeś - zwrócił się do Miguela.
-Byłem z córką na spacerze i gdy zobaczyłem jak nadchodzą schowałem się razem z Leene za skałą. Rozmawaili ze sobą podczas drogi na tyle głośno, że dosłyszałem urywki rozmowy. Te szmaty mówiły coś o pułapce na Ciebie i o zabiciu Acacia Dragoons - odparł Miguel nawet nie patrząc na Viper'a, a Zappa wzdrygnął się na słowa "i o zabiciu Acacia Dragoons " - nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, ale wiedziałem, że muszę ich powstrzymać. Kazałem Leene się schowac i ich zaatakowałem. Jednak Leene się nie schowała i..........porwali ją....a dalszy ciąg znacie.
-Cholerny swiat! Nie mogłeś z tamtąd uciec po NAS - krzyknąl na niego Viper.
-Postaw się w jego sytuacji do cholery! Co ty byś zrobił?! - odpowiedział Wazuki za Miguela, a Viper popatrzył na niego złowieszczym wzrokiem.
-Kłótnie są bez sensu! Jeśli zaczniemy się kłócić nasze szanse na przeżycie, z równych zeru staną się jeszce mniejsze - ironicznym tonem, kłótnie przerwał im Zappa. Po tych słowach ponownie zapadło milczenie. Siedzieli nic nie robiąc około pięciu godzin, aż zapadła noc, choć dla nich to nie miało dużego znaczenia, ponieważ i tak ich cela była na środku pomieszczenia, które było pod ziemią, ale świeciły się w nim liczne pochodnie. Nawet nie starali się usnąć, ponieważ wiedzieli, że i tak im się to nie uda. Jednak w pewnym momencie usłyszeli jakiś dziwny dźwięk i obraz przed oczami zaczął im się rozmazywać, poczuli również, że jakby zapadją się w podłogę celi. Gdy już wszyscy zostali "wchłonięci", poczuli, że uderzają o ziemiię i stracili przytomność. Gdy sie obudzili ujrzeli....
CDN ocencie plz!
Troche krótkie, ale w trakcie pisania zupełnie zmieniłem koncepcję na zakończenie :D i nie chcaiłem zdradzac co się stanie po "wchlonieciu"
-
Dopiero skończyłam, a już myślę, co dalej. To chyba pozytywna ocena twojej twórczości. :)
-
No Serdzi tylko tak dalej....faktycznie trochę kródkie,ale mam nadzieję,że kolejna część będzie dłuższa ^_^
-
niop, przeczytałam i bardzo mi siem spodobalo... ;) a co chodzi ze krótki... no może rzeczywiscie troche jest, ale lepiej pisac krótkie opowiadanka z sensem no nie :D
-
niop, przeczytałam i bardzo mi siem spodobalo... ;) a co chodzi ze krótki... no może rzeczywiscie troche jest, ale lepiej pisac krótkie opowiadanka z sensem no nie :D
masz całkowitą racje... tylko że ja niewiem czy tu coś było sensownego :/
właściwie to się nic nie działo, dowiedzieliśmy się tylko co kierowalo Miquelem co nie bardzo cieszy :) (ja podejrzewałem że zaatakował go jakiś Demon i od tego czasu ma jakieś odpały i czasami ma ataki agresji...), raczej nie oceniam teksy pozytywnie bo nic się tam nie działo, ale widać że już jest lepiej pisany niż ten pierwszy kawałek... nie wiem może to przez to że teraz było mało akcji i raczej krótki odcinek napisałeś, ale wszystko to wygląda jakościowo lepiej niż 1 odcinek :)
-
Że leżą na skalnym urwisku, które wisiało jakieś dwadzieścia metrów nad, jak podejrzewali, jakimś ogromnym oceanem lub morzem. Wszystko było by w porządku gdyby nie jeden szczegół, Otoczenie nie miało normalnych kolorów. Na dosłownie wszystkim mogli ujrzeć różnokolorowe plamy i linie. Nie mogli uwierzyć własnym oczom, to, co widzieli było zarazem piękne i straszne. Nie mieli pojęcia jak się tu znaleźli, co to za miejsce i co gorsza, nie wiedzieli jak się można stąd wydostać. Absolutną ciszę przerwał generał Viper:
-Cholera! Co to za miejsce?! – powiedział głośno patrząc wyczekującym głosem na towarzyszy.
-Nie wiem, ale pasowałoby się tu troszkę rozejrzeć – odpowiedział Miguel mrugając, co chwilę oczami, w nadziei, że to wszystko to tylko sen i że za chwilę obudzi się w swoim łóżku w Arni Village. Jednak nic takiego się nie stało.
-O CHOLERA! Patrzcie! – krzyknął Zappa i wskazał na ogromne drzewo, z którego dziupli, właśnie wyszedł niski, zielony stworek w obdartym stroju. Wyglądał na bardzo starego. Zdziwili się jeszcze bardziej, gdy stworek pewnym krokiem, ruszył w ich stronę. Czekali skamieniali, na to, co do nich powie stwór. Gdy stwór stał jakieś cztery metry od bohaterów stanął i zaczął im się bacznie przyglądać. Jego ciemnozielona skóra była niewiarygodnie pomarszczona, a jego ubranie, o ile można to tak nazwać, było to kilka zszytych ze sobą szmat. Siwe włosy dziwnego stworzenia, wystające z pod czapki zrobionej z małego worka, niemal przesłaniały wielkie, zielone oczy stworzenia. W ustach stwór trzymał drewnianą fajkę, z której unosił się żółto – różowo – niebieski dym.
-Witajcie przybysze – wreszcie odezwał się stwór – jestem Sprigg….chyba…
-Chyba? – spytali chórem bohaterowie.
-Tkwię w tym cholernym miejscu od ponad dwustu lat. Przez ten czas zdążyłam już niemal zapomnieć jak mam na imie.
-A nie wiesz może jak tu trafiliśmy? – spytał Wazuki.
-Sama nie wiem jak tu trafiłam! – odpowiedziała z oburzeniem Sprigg
-No to inaczej – zaczął Zappa – jak się stąd do cholery wydostać?!
-I tak wam się nie uda. Widzę, ze nie macie broni.
-Chętnie spróbujemy – odpowiedział za resztę Miguel.
-Mogę wam powiedzieć jeśli aż tak bardzo wam zależy – powiedziała Sprigg.
-Owszem, bardzo nam zależy.
Po tych słowach, wypowiedzianych przez generała Viper’a, Sprigg opowiedziała bohaterom, o dziwnym pomieszczeniu, w którym żyją dziwne, bardzo niebezpieczne stwory, używające najpotężniejszego, z czarnych elementów, Black Hole. Sprigg nazywała te stwory Chaosami. Jednak mimo niebezpieczeństwa czwórka bohaterów zdecydowała się zaryzykować. Mieli Oni świadomość tego, że jeśli nie uda im się wrócić, to nikt nie dowie się o ataku na Dragon Manor, przez co El Nido będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Po krótkiej rozmowie Viper, Zappa, Wazuki, Miguel i Sprigg wyruszyli wąską ścieżką, na szczyt pagórka, który był najwyższym punktem na „kolorowej wyspie”. Po krótkiej wędrówce, oczom bohaterów ukazał się niedużej wielkości, samotny domek, zbudowany z kamienia i otynkowany na biało. Zdziwiło ich, że domek nie ma okien, ale nie przejęli się tym zbytnio i weszli do środka, przez ogromne, dębowe drzwi, które wydały głośny, podobny do jęku dźwięk, podczas otwierania. Znajdowali się teraz w okrągłej sali, do której przez otwarte drzwi wlewały się gorące promienie słońca. Wszędzie wokoło nich znajdowały się drzwi, identyczne jak te, przez które tu weszli. Gdy spojrzeli w górę, ujrzeli podpierany przez kolumny balkon, który okrążał całą salę, a wzdłuż balkonu również było pełno dębowych drzwi. „Teraz musicie wybrać właściwe”, usłyszeli na pożegnanie od Sprigg, która wyszła z domku i zamknęła za sobą drzwi. Ku ich ogromnemu zdziwieniu, po zamknięciu drzwi, światło nie zniknęło. Po chwili Zappa ruszył z impetem na najbliższe drzwi i gdy mocno je popchnął, wpadł w ciemną otchłań znajdującą się za nimi, a drzwi zamknęły się za nim z głośnym hukiem. Pozostała trójka stała w osłupieniu, z którego wyrwał ją trzask otwieranych drzwi na wyższym poziomie i dźwięk ciała uderzającego o ziemię. Po kilku sekundach ujrzeli Zappę, podnoszącego się z balkonu. Dopiero teraz w pełni zrozumieli słowa Sprigg i zaczęli otwierać kolejne drzwi. Po kilku bolesnych upadkach odpowiednie drzwi znalazł Wazuki. Sądzili tak, ponieważ przez około minutę, żadne drzwi go nie „zwróciły”. Widząc to, wszyscy po kolei wchodzili w czarną otchłań znajdującą się za drzwiami. Po chwili znajdowali się na szczycie jakiejś dziwnej konstrukcji, lecz nie mogli się na tym skupić, ponieważ naprzeciwko nich stał stwór, niewiele niższy od Sprigg, który wyglądał jakby był wycięty z tektury. Był bardzo cienki, a na jego twarzy, jeśli można to tak nazwać, widniał obłąkany uśmiech. Domyślili się, że jest to Chaos, o którym opowiadała im Sprigg. Stali w bezruchu, wyczekując tego co zrobi potwór. Nie musieli długo czekać, po chwili, pomiędzy nimi, a Chaosem znajdowała się ogromna, ciemna kula, która uderzyła o ziemię i wszystko stało się czarne, wszystko (łącznie z Chaosem) zniknęło. Została tylko ciemność i ból, który przeszywał ich ciała i dostawał się we wszystkie ich zakątki. Spodziewali się szybkiej śmierci, która już powoli nadchodziła gdy nagle, ciemność i ból zniknęły. Przez chwilę myśleli, że już nie żyją, jednak prawda okazała się zupełnie inna. Gdy otrząsnęli się, zauważyli, że są w Hydra Marshes, czyli największych w El Nido bagnach, a przy okazji jedynym miejscu na świecie, gdzie wciąż można spotkać żywe hydry. Ten fakt nie napawał ich optymizmem, dlatego postanowili, jak najszybciej, ulotnić się z bagien. Jednak okazało się to trudniejsze niż myśleli gdyż po kilku minutach spokojnej wędrówki, z bagien wyłoniła się ogromna, obrzydliwa i co najgorsze, głodna hydra, a bohaterowie nie mieli broni. Spodziewali się, że to już koniec…..CDN
i jak się pdoba?
-
Całkiem szybko i nastrojowo się to czyta jak dla mnie, chociaż musiałam sobie przypominać poprzednie, żeby złapać klimat.
-
No Serdzi tym razem się popisałeś,coraz lepiej się czyta twojego fica^^
-
noooooo jestem na tak (ale brakuje mi troche tego robienia kontynuacji cc to dopiero bylo )
-
sergiej podoba mi sie :D ale zajefajnie :F
-
Supcio.POdoba się.