Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Pokaż wątki - Solidus

Strony: [1] 2
1
HELP / Final Fantasy XIII HELP
« dnia: Lipca 06, 2011, 10:36:50 pm  »
Założony na prośbę użytkownika. Wszelkie pytania dotyczące gameplay'u FFXIII kierować tutaj.

2
MMORPG / World of Tanks
« dnia: Września 05, 2010, 07:33:46 pm  »
Wiem, że zainteresowanie będzie żadne, ale...eh.

http://www.worldoftanks.com/

Jest to dosyć nietypowa strzelanka. W grze gramy czołgami z okresu II Wojny Światowej. Rozrywka polega na meczach, w których walczą przeciwko sobie dwie drużyny. Wygrywa ta, która zniszczy wszystkie maszyny przeciwnika bądź przejmie ich bazę. Nie jest to jednak gra w stylu Run-and-Gun. Na czołgi wpływa wiele czynników - pancerz przedni, boczny i tylny, siła naszego działa, kąt nachylenia pancerza i odległość od przeciwnika. W grze jest dobrze ponad 40 czołgów do wyboru. Prawie każdy z nich można (a raczej trzeba) przerobić wymieniając mu gąsienice, wieżyczki, działa, silniki bądź radia. Za każdą walkę dostajemy doświadczenie i pieniądze. Za doświadczenie odblokowujemy nowe części do czołgu oraz same czołgi, za pieniądze owe części kupujemy, naprawiamy i zaopatrujemy w amunicję swoje maszyny bądź kupujemy nowe. Razem z nami doświadczenie zdobywa także załoga, co wpływa na np. celność strzelca bądź prędkość ładowniczego w ładowaniu nam nowego pocisku. Do wyboru jest także kilka klas czołgów - mamy artylerię, lekkie, średnie i ciężkie czołgi, oraz niszczyciele czołgów, czyli przeciętnie opancerzone jednostki ale z bardzo silnymi działami. Z kolegą gram już w tą grę ponad miesiąc i muszę powiedzieć, że jest to jedna z najciekawszych gier MMO w jakie grałem. Gracze zazwyczaj są bardzo przyjaźni, w czacie zawsze każdy chętnie pomaga, nikt nie skarży się na jakiegokolwiek "kill stealing" (głównie dlatego, że więcej doświadczenia dostaniesz za odebranie przeciwnikowi 80% życia samemu niż dobicie kogoś, kto ma 20%). Jest to gra typowo zespołowa i jest to w niej bardzo widoczne. Aż tak wielkich wymagań też nie ma:
    * CPU: 2GHz
    * RAM: 1GB
    * Video: GeForce 6800GT (128 MB) / ATI analog
    * HDD: 2GB

Gra jest bardzo świeża, jest jeszcze w fazie zamkniętych betatestów, ale klucz mogę bez problemu zdobyć dla zainteresowanych, na Googlach też można je bez problemu znaleźć.

3
Przygodowe / Monster Hunter
« dnia: Stycznia 07, 2010, 07:24:44 pm  »
Ponieważ jestem nieco podjarany tą serią to zachciało założyć mi się temat.
Czym jest Monster Hunter ?
W skrócie - walczysz z różnego rodzaju potworami, głównie smokami.
Dogłębniej - Jezu Chryste, przeczytaj tytuł.

Do wyboru mamy dość szeroki asortyment broni - mamy typowy miecz z tarczą, podwójne sztylety, wielkie miecze dwuręczne, jeszcze większe lance z tak samo wielkimi tarczami, longswordy, Gunlance - czyli połączenie broni palnej z lancą, młoty bojowe, 'rogi myśliwskie' czyli młoty, które służą też jako instrument do grania (daje różne buffy tobie i drużynie, jeśli masz jakąś), lekkie i cieżkie kusze oraz łuki. Czyli dla każdego coś się znajdzie.
Każdy typ broni ma ok. 100 różnych wersji. Zbroi też jest od jasnej cholery, każda ma dodatkowo wersję Blademaster/Gunner. Jest w czym wybierać, choć wygląd i defensywa to nie wszystko, możemy sobie zrobić fajny set, a nawet nie zauważymy, że np. mamy 30% szans na zadanie słabszego ataku.
Pierwsze dwie-trzy godziny są raczej nudne (w pierwszym MH na PS2 nawet dłużej). Cała zabawa zaczyna się, kiedy pojawi się nasz pierwszy wyvern (zazwyczaj jest to Kut-Ku).
Mimo, że nie mamy żadnej super listy kombosów dla naszych broni, to oferowane 3 ataki w zupełności wystarczą. Jedynie Dual Blades mają jakieś kombosy i Hunting Horn ze swoimi melodiami.
Monster Hunter nie należy też do prostych gier. Wszystko zależy od naszych umiejętności. Co z tego, że mamy potężną broń i pancerz prawie jak z czołgu na sobie, skoro nie potrafimy uniknąć żadnego ataku ? W walkach możemy też używać pułapek bądź przedmiotów typu bomby błyskowe czy dźwiękowe, które pomogą nam w polowaniu.
W Monster Hunter Freedom Unite na PSP możemy dodatkowo wynająć sobie istoty zwane Felyne (coś dla aysnela). Niektóre siedzą u nas w kuchni i szykują nam przed wyprawami posiłki, które mogą podnieść (lub obniżyć) nasze statystyki, inne zaś możemy brać ze sobą na misje w postaci pomocników. Nie są za silne, ale sprawdzają się jako support i świetnie odwracają uwagę potworów od nas (choć czasem to nie jest dobra rzecz).
Niektórzy piszą, że minusem jest konieczność grindowania/farmowania potworów na przedmioty. Możliwe, choć mi ciągłe walki i szlifowanie swoich umiejętności się podoba. Zresztą nie jest to tak nudne jak oglądanie jak dwie postacie stoją naprzeciw siebie i atakują się na zmianę.
Ogólnie seria jest świetna. Oferuje wiele godzin rozrywki, całą masę misji i wiele satysfakcji, kiedy pokonamy tego jednego potwora, który był naszą ścianą przez tydzień.

4
Granie a gadanie / Indie Games
« dnia: Września 20, 2008, 07:38:12 pm  »
OK. Dla tych, którzy nie wiedzą o czym mówię - Indie Games = Independent Games, czyli gry robione przez zazwyczaj jedną osobę lub niewielką grupkę ludzi, często darmowe. Tutaj można się ponapinać w jaką to grę kto grał. Zacznę więc :

Noitu Love - platformówka zrobiona w bardzo NES'owym stylu. Gramy chłopakiem o imieniu Noitu Love, naszym zadaniem jest pokonanie armii Darnacus'a Damnation. Jest to dość prosta platformówka z ciekawymi rozwiązaniami jak np. zamianą w małpę, żeby wyżej skakać czy zamiana w inteligenta, żeby operować komputery. Najciekawsze są tam jednak walki z boss'ami, które wymagają nieco więcej wysiłku niż "uderzaj go dopóki nie padnie". Ogólnie gra jest bardzo dobra.

Noitu Love 2 - sequel pierwszej części. W niej wcielamy się w rolę żeńskiego cyborga o imieniu Xoda Rap. Akcja dzieje się 100 lat po poprzednich wydarzeniach. Gameplay jest bardzo zmieniony. Chodzimy normalnie kursorami, ale naprowadzamy naszą postać i atakujemy nią przeciwników za pomocą myszki. Grafika przeszła mocny facelifting, ale na szczęście jest dalej w 2D. Jest trochę rzeczy do odblokowania, bossowie są świetnie przemyślani, ale gra jest krótka i raczej nie warta swej ceny (20$ bodajże było na początku, nie wiem ile teraz). Jednakże jest bardzo dynamiczna i przyjemna.

Cave Story - oh god...mam nadzieję, że nie ma tu żadnych fanbojów, którzy mnie zjedzą jak przy Shadow of the Colossus...Wszyscy traktują tą grę jak kolejne przyjście Jezusa. Dla mnie była strasznie rozczarowująca. Fabuła była słaba, postacie płytkie, żadne zwroty akcji nie pojawiły się, bossowe płytcy (cierpią na syndrom "strzelaj aż nie padnie"), a zakończenia pozostawiały straszny niedosyt. Gameplay jest za to bardzo dobry, choć śmierdzi Metroidvanią (cholera, nawet muzyka przy zbieraniu upgrade'u do życia brzmi jak z Metroida). Muzyka nawet ciekawa, ale nic genialnego. Fabuła ? Jesteś robotem i imieniu Quote i za bardzo sam nie wiesz co ze sobą zrobić. Trafiasz do wioski pełnej futrzastych istot (oh god...) i musisz powstrzymać jakiegoś doktorka, który chce im wepchnąć jakieś czerwone kwiaty, żeby zamieniły się w maszyny do zabijania (koleś był chyba sam na paru "czerwonych kwiatkach" jak pisał tą fabułę).

Iji - dość świeży platformer. Stylem graficznym bardzo przypomina Another World. Fabuła jest taka - młoda dziewczyna o imieniu Iji jest na wycieczce ze swoją rodziną w laboratorium, gdzie pracuje jej ojciec. Nagle UFO atakuje planetę obracając niemalże wszystko na niej w proch. Iji budzi się ze śpiączki, kiedy jej brat mówi jej, że została zamieniona w cyborga. Naszym zadaniem jest pozbyć się owych obcych z naszej planety. Gameplay bardzo przypomina kolejną Metroidvanię, ale lepszą niż CS. Zabijając przeciwników zbieramy ich "Nanofield", czyli poprostu doświadczenie. Kiedy zdobywamy wyższy poziom możemy ulepszyć jedną z umiejętności Iji - Strength (niszczenie drzwi i ufoków silnymi kopniakami), Attack (siła broni), Health (wiadomo) itd. Gra jest silnie fabularna i ma wiele rozwiązań. Przez całą grę możemy nawet nikogo nie zabijać, poza dwoma bossami. Muzyka jest świetna, nawet jest tam 8-mio bitowy remix Hero od Machinae Supremacy. Jest też sporo do odblokowywania. Bossowie są podobni jak w Noitu Love. Na każdego jest inny sposób. Póki co jest to jedna z moich ulubionych niezależnych gier.

Muslim Massacre - haha...Oh wow !

Synaesthete - połączcie Beatmanię ze strzelanką na kwasie. Otrzymacie Synaesthete. Chodzimy białym ludzikiem strzelając do różnych stworków w rytmie muzyki elektronicznej. Miejscami trochę zajeżdża techniawą, ale jest kilka przyjemnych fragmentów. Całkiem prosta gra, choć trzeba się przyzwyczaić.

5
Granie a gadanie / Zombie Survival the Game
« dnia: Stycznia 01, 2008, 09:21:56 pm  »
Ponieważ ostatnio trochę wieje nudą na forum postanowiłem rozpocząć kolejną grę na forum. Jest to dwuosobowy projekt - mój i Tantalusa. Gra jest narazie w fazie bardzo wczesnej produkcji, ale chcę sprawdzić czy będą jacyś ludzie zainteresowani. Będzie brało w niej udział 5 osób. Ogólnie gra wydaje się prosta - miasto opanował wirus, który zamienia ludzi w zombie. Waszym zadaniem jest przeżyć w owym mieście i uciec z niego. Jednakże w grze bardzo liczy się realizm. Nie jesteście nadludźmi. Musicie jeść, pić, spać, zapewniać sobie jakąś rozrywkę, macie ograniczony udźwig - zupełnie jak prawdziwi ludzie. Jest 7 (lub więcej, może jakieś inne dojdą) profesji. Każda z nich ma indywidualne umiejętności i wady. Wielokrotnie staniecie przed wyborem - "Zabić tego zombiaka czy może zaoszczędzić amunicję/wysiłek i wyminąć go ?", "Czy uniosę to ?" itp. Pamiętajcie - jesteście człowiekiem.

System gry - 1 dzień w rzeczywistości=3 godziny w grze. Codziennie opisywał co dany gracz robi. Walka z zombie będzie na podobnych zasadach jak Warhammer.

Oczywiście wiele może się jeszcze zmienić, gra jest w bardzo wczesnej fazie rozwoju, więc napewno parę tygodni jeszcze będzie tworzona. Chciałbym jednakże wiedzieć, czy będą jacyś chętni i czy jest jakiś sens robienia tej gry.

6
Faza pucharowa / Walka II: Ansem VS Serge
« dnia: Czerwca 04, 2007, 03:20:06 pm  »
Świat nie zawsze wyglądał tak jak teraz, dzieci...Kiedyś ten ląd był cały zielony. Góry wznosiły się ponad błękitne niebo, codziennie budziła mnie pieśń ptaków za oknem...Do dziś pamiętam jak chodziłem z moimi przyjaciółmi nad morze puszczać kaczki i bawić się. Wszystko było piękne dopóki nie zjawił się on. Pewnego pojawił się  znikąd w Terminie. Razem z nim przybyły ciemne istoty znane wam dzisiaj jako Heartless. Pokonał całą armię stacjonującą w mieście w zaledwie 2 dni. Jego oddziały zdawały mnożyć się z każdą sekundą. Mężczyzna ten jest znany wam dzisiaj jako Ansem. On sam był wspaniałym wojownikiem. Własnoręcznie zabił Generała Vipera i połowę jego straży. Tak przynajmniej głoszą plotki. To, co wam dzisiaj jednak opowiem nie jest plotką. Sam byłem świadkiem tej okrutnej rzezi. Rzezi, w której zginął mój najdroższy przyjaciel. Byłem wtedy żołnierzem w armii Terminy.
Jednostki wroga szybko zajęły wszystkie ziemie. Wszystkie oprócz wioski Arni. Zdawało się jakby robili to specjalnie, aby otoczyć tą wioskę. Wywabić pewną osobę i zabić ją.
- Nadchodzą ! - krzyczał łysy generał - Pamiętajcie ! To jest nasza ostatnia linia obrony ! 24-ty pluton ciężkiej kawalerii poniósł klęskę ! Wszystko zależy od nas ! Albo wygramy tą bitwę, albo cały świat czeka potępienie ! Pokażmy wrogowi, że nie powinien był zadzierać z nami !
Generałowi odpowiedział potężny okrzyk bojowy kilkudziesięciotysięcznej armii. To była tylko garstka tego, co kiedyś ta armia stanowiła. Z oddali można było słyszeć odgłosy nadciągających czarnych bestii.
- Artyleria ! ...OGNIA ! - wrzasnął generał. 40 dział huknęło niemalże w jednej chwili. Kule poszybowały prosto w pierwsze linie wroga niszcząc je totalnie. Poszarpane kawałki Heartless'ów szybko rozpłynęły się.
- Łucznicy ! Ognia ! - ponownie krzyknął generał. Tysiące strzał poszybowały prosto w przeciwników. To było za mało. Wróg dalej naciągał.
- Przygotować tarcze ! - wydał rozkaz wąsaty kapitan. Armia Heartless'ów uderzyła w tarcze jak rozpędzony byk w mur. Część cienistych potworów dosłownie zapadła się pod ziemię aby wyjść za plecami przeciwnika. Ściana tarcz szybko padła. W błyskawicznie dotarli do samej wioski. Nie było już strony wroga i strony przyjaciół. Rozpoczął się kompletny chaos. Nagle z jednego z domów wyskoczył młody chłopak. Dzierżył dziwną broń. Na obu końcach metalowego kija znajdowały się ostrza. Był świetnym wojownikiem. Nawet 10 Heartless'ów na raz nie dało sobie z nim rady.
- Brawo...- chłopak usłyszał za sobą głos - Twoje umiejętności są bardzo imponujące. - chłopak odwrócił się i zobaczył za sobą ciemnoskórego mężczyznę - Ty musisz być...Serge, prawda ? - zapytał się.
- Czego chcesz ? Jestem zajęty ! - odpowiedział mu.
- Hahaha ! Pozwól, że się przedstawię. Jestem Ansem. Dowódca tej pięknej armii. - oczy młodego chłopaka otworzyły się szeroko.
- Ty bestio ! - krzyknął Serge i rzucił się na mężczyznę. Ansem bezproblemowo zablokował atak wielkim kluczem i kopnął Serge'a w klatkę piersiową odsyłając go w tył.
- Gdybyś tylko pojawił się wcześniej ta cała masakra nie musiała by mieć miejsca. - powiedział mężczyzna.
- O czym ty mówisz ? - odparł chłopak.
- Moim zadaniem jest zgładzenie ciebie. To była moja jedyna misja. Chciałem cię wywabić z wioski i zabić sam-na-sam. Miałem nadzieję, że jak zacznę zabijać twoich przyjaciół to wkońcu się ujawnisz. Żaden nie chciał łatwo się poddać. Szczególnie taka jedna dziewczyna z niewyparzonym językiem. Z jej śmierci miałem największą radość. Ale wystarczy tej gadaniny. Broń się ! - krzyknął Ansem i rzucił się na Serge'a, który nie potrafił otrząsnąć się z szoku po tym, co właśnie usłyszał. Oprzytomniał w ostatniej chwili, kiedy wystrzeliło jedno z dział. Cudem udało mu się uniknąć ataku. Po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy. Nie wiem czy były to łzy smutku czy może gniewu. Wiem, że po chwili Serge wydał głośny ryk i uniósł się w powietrze. Wyglądało to jakby anioł unosił go i dał mu zastrzyk nadludzkiej siły. W jego dłoni zmaterializowała się wielka wiązka białej energii wyglądająca jak strzała. Chłopak cisnał ją z całej siły we wroga. Okolicą targnęła eksplozja. Mi udało się ukryć w piwnicy domu, z którego obserwowałem walkę. Kiedy spojrzałem ponownie na pole walki Ansem stał nienaruszony. U jego stóp leżała sterta Heartless'ów, która jak zawsze rozpłynęła się w nicość. Serge natomiast klęczał na ziemi dysząc.
- Widzisz, chłopcze. Ja nie mam przyjaciół. Nie targają mną żadne sprzeczne emocje. - to mówiąc koło Ansema zaczęły ponownie materializować się czarne kreatury. Szybko ruszyły na przeciwnika. Serge na szczęście miał w sobie jeszcze sporo siły i zgładził wszystkie potwory.
- Hm...interesujące...Po tak silnym ataku masz w sobie jeszcze tyle siły. - Ansem nie krył swojego zaskoczenia. Postanowił osobiście sprawdzić jego zapasy energii. Zaatakował klęczącego Serge'a. Temu udało sie odskoczyć przed wielkim kluczem przeciwnika. Sam postanowił zaatakować jego lewy bok. Szybka garda zablokowała jednak atak. Postanowił więc szybko zaatakować prawy bok. Bezskutecznie. Ansem zaatakował go od góry. Serge także zablokował atak. Walka była spektakularna. Dwóch wspaniałych wojowników walczy z wyrównanymi siłami. Żaden nie wyglądał na silniejszego ani na słabszego. Każdy atak spotykał się z obroną. Aż żal ściskał za serce wiedząc, że jeden z nich będzie musiał zginąć.
- Jesteś wspaniałym wojownikiem. Myliłem się co do ciebie. - powiedział Ansem wykonując kolejny blok - Może jednak...zechcesz się przyłączyć do mojej armii ? -
- Zabiłeś moich przyjaciół, urządziłeś rzeź w mojej wiosce, zniszczyłeś tyle istnień... - mówił Serge atakując wroga - A teraz chcesz...żebym się do ciebie...przyłączył ? Po moim trupie ! - krzyknął wykonując kolejny atak. Tym razem celny. Na klatce piersiowej Ansema pojawiła się czerwona linia, z której powoli ciekła krew. Atak jednak był za słaby żeby wyrządzić przeciwnikowi większą krzywdę.
- Szkoda... - powiedział Ansem nie zwracając większej uwagi na ranę. Ansem ponownie zaatakował Serge'a. Chłopak jak zwykle zablokował atak, jednak zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Jego broń pękła na wpół. Ponoć niezniszczalna broń znajdowała się teraz w dwóch częściach. Ansem zaatakował ponownie. Serge próbował się obronić, ale przeciwnik z łatwością wytrącił obie połowy broni z jego rąk. Serge upadł na ziemię. W drugiej dłoni Ansema zaczęło materializować się ostrze. Jego przeciwnik zdołał się jeszcze podnieść. Spojrzał na swojego przeciwnika po czym czarne ostrze przebiło jego klatkę piersiową. Ansem celował prosto w serce. Po chwili ciało chłopaka przestało się ruszać. Jego ręce i głowa swobodnie opadły. Bitwa się skończyła. Jednostki Ansema kończyły się rozprawiać z naszą armią. Przegraliśmy bitwę, ja jako jeden z niewielu przeżyłem tą masakrę. Pamiętam też słowa Ansema. Kiedy odwrócił się w moją stronę myślałem, że to mój koniec.
- Żyj. - powiedział - Żyj i opowiedz tą historię swoim dzieciom i wnukom. Niech wiedzą jak ich świat się zmienił. - to mówiąc odszedł. Wojna dobiegła końca. Serge był jednym z moich najlepszych przyjaciół. Arni była moim domem. Teraz pozostały po nim ruiny. Ludzie, którzy przeżyli zaczęli tworzyć ruch oporu. Ansem opuścił ten ląd pozostawiając za sobą jedynie czarne potwory. Teraz udało się nam stworzyć armię silniejszą niż tą sprzed czterdziestu lat. Dzisiaj idziecie na wojnę, prawda ? Kiedy będziecie mijać Arni zwróćcie uwagę na dwa ostrza wbite w ziemię tam pochowałem mojego przyjaciela.

7
Faza grupowa / Walka XXXI: Sephiroth VS Jowy
« dnia: Marca 25, 2007, 09:50:02 pm  »
Ból w okolicach żołądka był coraz większy. Minęło zaledwie 6 minut od walki Jowy'ego z Tifą. Chłopak miał ciemno przed oczami. Krzyczał w bólu. Nie mógł jednak pozwolić sobie na przegraną. Nagle ból minął. Jowy otworzył oczy i zobaczył, że nie jest już w lesie. Teraz znajdował się na jakimś górzystym pustkowiu. W jego głowie panowała pustka. Nic nie pamiętał. Nie pamiętał walki z Tifą, nic. Jedynie swoje imię. Nie czuł także jakiegokolwiek zmęczenia. Wstał i zobaczył przed sobą postać w czarnym płaszczu. Obraz Jowy'ego był jeszcze zamazany, ale powoli zaczął się wyostrzać. Zaczął zauważać jego długie, siwe włosy i około dwumetrową katanę. Mężczyzna był odwrócony do niego plecami.
- Co się stało ? Kim jesteś ? Gdzie jesteśmy ? - zapytał się Jowy.
- Hmph...- powiedział jedynie mężczyzna po czym zamachnął się swoją kataną. Jowy schylił się i uniknął zimnej stali.
- Co ty robisz ?! - krzyknął chłopak. Sephiroth milczał. Wykonał kolejny atak. Jowy z łatwością zablokował go metalową cześcię swojego kija robiąc szybki kontratak celując w nogi przeciwnika. Sephiroth podskoczył unikając kija. Jowy odskoczył kilka metrów w tył.
- Black Sword Rune ! - krzyknął, ale nic się nie stało. - Co jest ? Moja runa ! - powiedział.
- Żadna magia tutaj nie działa. Najwidoczniej panuje tutaj jakieś silne promieniowanie elektromagnetyczne i miesza nam w umysłach. Zostaniemy tu przez dwie godziny, a nasze mózgi zamienią się w papkę. Kończmy więc to szybko ! - powiedział Sephiroth po czym ruszył w stronę przeciwnika. Chciał pchnąć Jowy'ego mieczem ale trafił jedynie w kamień, który rozpadł się na dwie części. Nagle poczuł silne uderzenie w plecy. Potem w brzuch i następnie w twarz. Poleciał pół metra w tył i upadł na plecy. Podniósł się i otarł krew cieknącą mu z ust.
- Oho...widzę, że mam nie lada przeciwnika. Dobrze więc. Zabawmy się ! - powiedział siwowłosy. Jowy zaczął szarżować w jego stronę. Sephiroth czekał na odpowiednią chwilę, uniknął wrogiego kija odchylając się w bok i podciął chłopaka. Jowy zdążył odepchnąć się reką w bok i uniknąć uderzenia Masamune. Sephiroth szybko doskoczył do modziaka i nadepnął mu na rękę. Chłopak nie mógł uwolnić się.
- Pora sobie trochę ułatwić walkę. - powiedział Sephiroth z niewielkim uśmieszkiem po czym zaczął dźgać lewą rękę Jowy'ego. Chłopak zaczął krzyczeć w bólu. Kolejny cios mieczem oddzielił kończynę chłopaka od reszty ciała. Jowy złapał się za krwawiącego kikuta zwijając się z bólu. Sephiroth był gotowy wymierzyć ostatni cios. Ale w tym momencie Jowy zamachnął się kijem i trafił przeciwnika metalową końcówką w lewe ramie wybijając je i dodatkowo łamiąc mu obojczyk. Teraz mieli równe szanse. Lewa ręka Sephirotha wisiała bezwładnie, a Jowy obficie krwawił. Chłopak podniósł się i odbiegł parę metrów do tyłu kiedy przeciwnik był zdezorientowany. Młodziak rozdarł kawałek koszuli i obwinął nim ranę tamując krwawienie.
- Niedoceniłem cię...jesteś dobrym wojownikiem, to ci trzeba przyznać. - powiedział Sephiroth - Miałbyś duże szanse z "nim". Ale tutaj kończy się twoja przygoda ! - krzyknął i rzucił się na wroga. Jowy zaczął odczuwać zmęczenie. Był słaby i czuł jak zaczyna trząść się z zimna. Stracił sporo krwi. Nie miał szans uniknąć tego ataku. Masamune wbiło się w jego lewą pierś przypierając chłopaka do skalistej ściany.
- Heh heh...To twój koniec, chłoptasiu. - powiedział mężczyzna z tym samym uśmiechem jak przed chwilą. Wyją powoli swój miecz z ciała chłopaka, który zaraz po tym upadł. Oddychanie przychodziło Jowy'emu z trudem, a każdy wdech był bolesny. Najwidoczniej miał przebite lewe płuco.
- Ty...bestio... - powiedział młodzieniec kaszląc krwią.
- Bestio ? - zapytał się Sephiroth powstrzymując swój kolejny atak - O tak...jestem bestią. Tak jak i ty. Dlatego chcę oczyścić tą planetę ze wszystkich pasożytów ! Ty jesteś jedynie malutkim kroczkiem do przodu w tej machinie. - powiedział Sephiroth.
- Pasożytów ? Heh...a kim ty jesteś ? Myślisz, że jesteś jakimś wspaniałym zbawicielem tego świata ? Jesteś poprostu kolejnym fanatykiem zaślepionym chęcią zniszczenia. Nie myśl, że pozwolę ci na to ! - krzyknął chłopak i resztkami sił pchnął swoim kijem trafiając przeciwnika w klatkę piersiową i odsyłając go daleko w tył. Sephiroth uderzył o skały. Z niewielkiego klifu posypały się drobne kamienie. Jowy wstał i kulejąc podszedł do siwowłosego wroga, który siedział teraz oparty o kamienną ścianę i milczał.
- Tutaj kończy się twoja walka ! - krzyknął Jowy i wymierzył kijem w głowę Sephirotha.
- Deus ex machina...- odpowiedział mężczyzna i uderzył ręką w ścianę. Część klifu nad Jowym rozpadła się i zasypała go stertą kamieni. Sephiroth podniósł się i podszedł do przeciwnika. Ze sterty głazów wystawała tylko część tułowiu młodego wojownika. Jowy nie czuł nóg. Miał zmiażdżony kręgosłup. Mężczyzna złapał go za włosy i podniósł jego głowę.
- Widzisz...różnica między tobą, a mną jest taka, że nie rozróżniasz przyjaciela od wroga...W tym wypadku szczęście nie było twoim przyjacielem. - powiedział Sephiroth po czym puścił głowę młodziaka. Jowy chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nagle jego głowa została przybita do ziemi mieczem siwowłosego. Sephiroth wyciągnął swój miecz i odszedł. Odgłosy walki dwóch mężczyzn ucichły i pustkowie powróciło do swojej dawnej, martwej ciszy.

8
FanFik / Squarezone Comic
« dnia: Marca 12, 2007, 10:07:24 am  »
At last. Po długich dniach zmagania się z fochami GMod'a, wkońcu go skończyłem. Nie miałem pomysłu na tytuł, więc dałem taki. Cóż...jak nazwa wskazuje ten komiks jest poświęcony nam. Mam kilka pomysłów jeszcze, a pozowanie w GModzie raczej nudne nie jest. Spokojnie, stopniowo będzie pojawiać się więcej postaci. Zapraszam więc do czytania i mam nadzieję, że mój pomysł przypadnie Wam do gustów.

http://img81.imageshack.us/img81/5083/ep1aki2.jpg
http://img151.imageshack.us/img151/4840/ep1bve8.jpg

Uwagi :
- Nie miałem innych modeli DS'ów, więc są tylko Lite'y. Live with it.
- Komiks miał być dłuższy, ale ponieważ ten zajmuje już ponad 2MB, postanowiłem go jednak (mocno) ograniczyć.
- Modeli z długimi włosami nie mam, więc defeaultowo wszyscy będą mieli krótkie. Też live with it.
- Ten komiks ma na celu parodiować nasze cechy, nie wytykać je i wyśmiewać się z nich, więc nie płaczcie. Większość cech będzie poprostu mocno wyolbrzymiona.
-Photobucket był dziwką i resajzował mi komiks, więc wrzuciłem go podzielonego na 2 części na imageshack (cholerny limit 1,5MB).
- Forum też jest dziwką i nie umieszcza całego obrazu...Cóż...trzeba klikać w linki...

Chciałbym też zadać na koniec drobne pytanie -
Wydłużyć komiksy mocno ograniczając ich jakość, czy zostawić "tak jak jest" ?

9
Faza grupowa / Walka XXVIII: Nightmare VS Fighter
« dnia: Marca 11, 2007, 05:51:38 pm  »
W niewielkim lasku nieopodal królestwa Corneria, czwórka młodych wojowników rozbiła swój mały obóz. Niedawno zaczęło świtać. Z namiotu wyszedł młody chłopak o czerwonych włosach i zbroi tego samego koloru. Przy rozpalonym ognisku siedziały kolejne dwie postacie. Jedną była dziewczyna odziana w białą szatę wykończoną czerwonymi wzorkami w kształcie trójkątów. Drugą z nich był odziany w niebieski płaszcz i żółtą czapkę czarodzieja młodzian.
- Dobry...- powiedział zaspanym głosem wojownik.
- Dzień dobry, Fighter ! - odpowiedziała entuzjastycznie dziewczyna.
- Dzień dobry. - odpowiedział beznamiętnie czarodziej.
- Hm...? White...Black...Gdzie jest Thief ? - zapytał się ospale Fighter
- Powiedział, że pójdzie coś upolować. - odpowiedziała White.
- Że co ?! - jego oczy otworzyły się szeroko - Przecież on wogóle nie umie walczyć, a uderzenie o ścianę może być dla niego śmiertelne ! - powiedział wojownik.
- Ale potrafi uciekać...- odpowiedział Black. Minęła godzina, a Thief nie wracał.
- Szlag by go trafił...czekamy jeszcze 10 minut i idziemy go szukać. - powiedział Fighter. Nagle usłyszeli szelest w pobliskich krzakach. Wyszedł z nich blond-włosy chłopak w zielonej tunice i spodniach. Jego stan jednak zaszokował wszystkich. Strasznie krwawił, brakowało mu prawej ręki, a z jego lewego oka gęsto ciekła posoka.
- Po...móżcie...uciekłem...od niego...ale...- tyle zdążył powiedzieć kiedy jego klatkę piersiową przebiło ogromne ostrze.
- THIEF ! O MÓJ BOŻE ! - krzyknęła White. Zza krzaków wyłoniła się postać. Twarze trojga wojowników stały się białe jak ściana. Stał przed nimi potężny rycerz w lazurowej zbroi. Nie było by w nim nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego zdeformowana prawa ręka była kilka razy większa od normalnej i posiadała jedynie trzy ogromne palce, a z jego hełmu wyglądały dwa pomarańczowe ślepia. Ciało Thief'a drżało jeszcze przez chwilę. Młody złodziej próbował wyciągnąć rękę do swoich towarzyszy, która nagle poprostu opadła. Rycerz zamachnął się mieczem i rzucił zwłoki pod stopy Fighter'a. Nie była to jedyna rzecz jaka zaszokowała trójkę wojowników. Ogromny miecz błękitnej szkarady był porośnięty mięśniami, a jego boki ozdobione były gałkami ocznymi. Jedną na obu bokach broni.
- Cz...czym t...ty jes...s...teś ? - spytał się drżącym głosem Fighter.
- Jestem waszym NAJWIĘKSZYM KOSZMAREM ! - krzyknął Nightmare i rzucił się w stronę trójki przeciwników. Fighter i Black zdołali się odsunąć, jednak White była sparaliżowana zarówno widokiem ciała swojego kompana jak i wyglądem ich przeciwnika.
- White ! Uciekaj ! - krzyczał Fighter. Daremnie. Nightmare chwycił dziewczynę za głowę swoją wielką łapą. Poniósł i przebił ją mieczem po czym zacisnął dłoń swojej zdeformowanej ręki. Można było w tym momencie usłyszeć jedynie krótki pisk i odgłos pękającej czaszki. Biało-czerwony strój White był teraz całkowicie czerwony. Nightmare, trzymając ciało dziewczyny, obrócił głowę w stronę pozostałych postaci. Jego pomarańczowe oczy błysnęły złowrogo.
- WHIIIIIITE ! - krzyknął przeciągle czerwonowłosy wojownik - Black ! Szybko ! Spieprzajmy stąd ! Do zamku ! JUŻ ! - wrzeszczał dalej. Blackowi nie trzeba było powtarzać tego dwa razy. Uciekający Fighter i Black dostali potężny zastrzyk adrenaliny. Nogi zdawały się same biec, a oni nie odczuwali wogóle zmęczenia. Jeszcze tylko chwila...jeszcze 10 sekund. Zatrzymali się przy bramie do miasta. Stało przy niej dwóch wartowników.
- Szybko ! Otwierajcie bramy ! To coś nas goni ! Thief i White nie żyją ! - krzyczał Fighter.
- Fighter ! Black ! - odpowiedział pogodnie jeden z nich - Spokojnie, spokojnie...dobrze wiemy, że znowu zrobiliście sobie niezłą imprezkę i potrzebujecie klina dla reszty. - powiedział wartownik po czym zaśmiał się - Leonhardt, otwórz im bramy. - zwrócił się do drugiego wartownika. Leonhardt pociągnął za dźwignię. Wielkie zębatki stęknęły po czym bramy zaczęły powoli otwierać się.
- Wy nic nie rozumiecie ! On naprawdę...- mag zatrzymał się kiedy z muru zeskoczył nemesis dwójki wojowników. Jego wielki miecz rozpłatał jednego z wartowników na pół.
- O nie ! Już tu jest ! - głos Blacka brzmiał raczej jak przeraźliwy pisk. Wojownik i mag szybko przebiegli przez szczelinę we wrotach bramy. Za sobą usłyszeli potworny wrzask drugiego strażnika i huk rozrywanego drewna. Nightmare z łatwością zniszczył bramy miasta. Rozpętał się kompletny chaos. Ludzie uciekali przed błękitną bestią, która bezpardonowo cięła wszystkich na swojej drodze. Żołnierze czy zwykły plebs. To nie miało dla niego znaczenia. Jego ostrze przebijało się przez każdą tarczę i zbroję. Black zaczął okazywać oznaki zmęczenia.
- Szybko ! W tą uliczkę ! - krzyknął Fighter. Wbiegli w małą, ciemną alejkę. Były tam drewniane pudła, w których mogli się schować. Weszli do nich i zamknęli wieka. Krzyki ludzi ucichły. Jedyne co słyszeli to szczęk zbliżającej się w ich stronę zbroi, który nagle zamilkł. Fighter zaczął powoli tracić przytomność ze strachu. Odgłos wkońcu zaczął się oddalać po czym wogóle zniknął. Po połowie godziny czuli się bezpiecznie. Odsunęli wieka pudeł i wysunęli głowy. Wokół było pusto. Wtem drewniana skrzynia Fightera rozpadła się z hukiem na setki kawałków. Chłopak znajdował się w uścisku Nightmare'a. Koszmar zaszedł ich od tyłu. Poczekał aż wyjdą z ukrycia i zaatakował ich z zaskoczenia.
- Fighter ! - krzyknął Black. - Ty cholero ! FIRE ! - krzyknął mag po czym głowę przeciwnika otoczyly małe iskierki, które po chwili wywołały małą eksplozję. Atak był za słaby żeby zranić kogokolwiek, ale zmusił bestię do puszczenia swojej ofiary.
- Uciekaj ! Jesteś naszą ostatnią szansą ! UCIEKAJ ! JUŻ ! - krzyczał Black. Fighter zaczął powoli wycofywać się patrząc w stronę swojego przyjaciela.
- Ty głupia szmato ! - powiedział nienaruszony potwór po czym chwycił i podrzucił maga w powietrze tnąc go prosto w twarz. Jedyne co Fighter widział to czapka jego przyjaciela, która poleciała wysoko w powietrze. Wojownik zaczął uciekać. Udało mu się wbiec do zamku. Jednak zastał tam same trupy. Do zbrojowni ! Pewnie tam będzie coś, co powstrzyma jego przeciwnika ! Chłopak zbiegł krętymi schodami do podziemi. Pusto...Jedynie kilka ciał i połamane miecze. To nie było możliwe. Lazurowy rycerz zniszczył wojsko całego zamku w zaledwie 40 minut. Wrócił do wejścia, kiedy ujrzał w drzwiach znajomy kształt.
- Czego ty chcesz ?! - krzyknął Fighter ze łzami w oczach - Dlaczego to robisz ?
- Dlaczego ? Heh...gdybyś się dał odrazu zabic MOŻE oszczędził bym te karaluchy. - odpowiedział mu Nightmare. Jego głos zdawał się dla wojownika głosem śmierci we własnej osobie.
- Karaluchy ?! TY GNOJU ! To byli moi przyjaciele ! - powiedział wojownik. Nawet nie zauważył kiedy Nightmare znalazł się tuż przy nim uderzając go swoją wielką łapą. Fighter poleciał parę metrów w tył. Z jego zbroi można było teraz zrobić całkiem ładny odlew pięści Nightmare'a.
- Zamknij się, śmieciu i daj sie zabić. - powiedział potwór. Fighter wstał i rzucił się w jego stronę atakując mieczem. Rycerz bez trudu zablokował atak przeciwnika. Ich bronie zaczęły trzeć o siebie. Nightmare odepchnął napastnika przewracając go na ziemię.
- Hehe...widzę, że nie chcesz się tak łatwo poddać. Jesteś albo bardzo głupi, albo spieszno ci do grobu. - to mówiąc potwór podniósł miecz i z całej siły cisnął nim we wroga. Za wolno. Fighter zdążył uniknąć ataku, a miecz bestii zrobił dość sporą dziurę w podłodze. Młodzian wykonał szarżę w strone przeciwnika. Trafił go przewracając jego cielsko na ziemię. Nightmare się podniósł szybko podcinając wroga. Fighter upadł uderzając głową o posadzkę. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Był teraz zdany na łaskę Koszmaru. Fighter przez chwilę ujrzał jak przeciwnik podnosi swój miecz. Zamknął ponownie oczy i czekał...Nic się nie stało. Osłyszał jedynie głuchy huk. Otworzył oczy i zobaczył swojego wroga na klęczkach.
- S...Siegfried ! Zostaw...mój umysł ! On jest mój ! Wynoś się...STĄD ! - Nightmare stękał w bólu trzymając się za głowę. Fighter podniósł się i podszedł do wroga. Podniósł swój miecz i wycelował ostrzem w jego hełm.
- Nie...proszę...nie rób tego...- głos Nightmare'a zdawał się spokojniejszy. Nie czuło się w nim już zła - Ten miecz...to jego wina...on mnie zniewolił...pomóż mi zniszczyć ten miecz...to on...- kontynuował dysząc. Fighter patrzył teraz w osłupieniu na bestię. Ciężko było nie wierzyć mu. Był przerażony tym, co widzi. Jeden miecz potrafił wykonac takie szkody...Ale...teraz jest jego szansa na pomszczenie swoich poległych przyjaciół. Zabić...czy pomóc. Nagle miecz wyleciał z dłoni Fighter'a. Wojownik wyciągnął dłoń do klęczącego rycerza. Honor nie pozwolił mu zabić bezbronnej osoby.
- Kretyn...- szepnął Nightmare odzyskując kontrolę. Błyskawicznie chwycił rękę chłopaka, podniósł Soul Edge'a i machnął nim w górę odcinając wrogowi całe ramię. Fighter zaczął potwornie krzyczeć. Bestia wstała i rzuciła się na wroga. Chwycił wojownika za gradło przypierając go do drewnianych drzwi.
- Miałeś okazję mnie zabić i zmarnowałeś ją, idioto. Teraz poniesiesz konsekwencje tego czynu ! - powiedział Nightmare - Dusze tych, którzy zostali zgładzeni tym mieczem nigdy nie zaznają spokoju.- kontynuował - Nie martw sie. Zaraz spotkasz swoich przyjaciół. Ciebie też czeka czas wiecznej agonii i chaosu ! - krzyknął.
- Ty du...- nie skończył Fighter, ponieważ jego ciało zostało przebite na wylot Soul Edge'em. Koszmar pchnął miecz mocniej. Drzwi rozleciały się na kawałeczki, a ciało Fightera rozpadło się na dwie części. Nightmare podszedł do korpusu czerwonowłosego trupa i włożył dłoń w okolice szyi. Wyciągnął dziwny naszyjnik. Był to kawałek czarnej stali dający karmazynową poświatę. Otoczony był złotą ramką, do której przyczepiony został srebrny łańcuszek. Ponoć miał chronić Fightera przed wrogimi atakami. Jak widać - nie udało się.
 - Taaak...Teraz jesteśmy kompletni ! - powiedział z zadowoleniem rycerz kiedy zaciskał dłoń trzymającą upragnioną zdobycz. Jego ciało nagle stanęło w purpurowych płomieniach. Można było dojrzeć w nich jedynie powiększającą się sylwetkę czegoś, co kiedys było człowiekiem. Kiedy płomienie ustały przy wyjściu z zamku stało ogromne monstrum. Całe było pokryte jakby chityną o kolorze brązu. Z jego pleców wyrastała para wielkich skrzydeł, a w dłoni trzymał miecz, który teraz caly był porośnięty mięsem, z którego wyglądały liczne gałki oczne. Nightmare przestał istnieć. Narodził się Night Terror. Jego wielkie, żółte oczy były skierowany na pluton tysięcy uzbrojonych wojowników wysłanych z pobliskich zamków.
- Poddaj się, bestio ! Jesteś otoczona ! Nie masz najmniejszych szans na przeżycie ! - krzyczał wąsaty generał stojący na przedzie wojska. Wtem wokół Night Terror'a utworzyła sie bańka fioletowej energii, która zaczęła rozrastać się w błyskawicznym tempie i wkrótce ogarnęła całe miasto. Ciała żołnierzy nie miały nawet czasu spalić się. Poprostu wyparowały razem z budynkami pochłoniętymi przez atak potwora. Kiedy bąbel zniknął, Night Terror stał sam na jałowej ziemi. Bestia wzbiła sie w powietrze i odleciała wydając potworny krzyk. Nastała nowa era zniszczenia. Cały świat został skazany na zagładę.

10
Faza grupowa / Walka XXIV: Vincent VS Celes
« dnia: Lutego 25, 2007, 10:47:01 pm  »
- Celes Chere ! Stój !
- Łapać zdrajcę ! Nie pozwólcie jej uciec ! - przez ciemny las przewijały się liczne krzyki. Była teraz bezpieczna, ale to kwestia kilku chwil zanim ją znajdą. Młoda kobieta, niegdyś wspaniały generał w armii Imperium, została skazana na śmierć. Zdradziła swoich ludzi i była zmuszona ich teraz zabić. Nie mogła się dać złapać. Nie teraz.
- Celes Chere ? - zabrzmiał głos.
- Co...? - zapytała zakłopotana dziewczyna. Znaleźli ją ? Przecież byli zbyt daleko, żeby ją teraz znaleźć. Nagle z drzewa zeskoczyła jakaś postać. Była noc, więc jedyną rzecz jaką dojrzała był poszarpany płaszcz. Chyba czerwony. Oczy Celes szybko przyzwyczaiły się do ciemności i odrazu dojrzała twarz osobnika. Twarz czarnowłosej postaci była blada.
- Znaleźliście mnie...Z którego oddziału jesteś ? - zapytała się Celes.
- Oddziału ? - odpowiedział mężczyzna.
- Hm ? Czyżby Imperium uciekało się do wynajmowania zabójców ? - ponownie zadała pytanie kobieta.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz...- głos mężczyzny był prawie szeptem.
- KŁAMCA ! Dobrze wiem, że chcesz mnie zabić ! - krzyknęła Celes.
- Przynajmniej z tym się zgadzamy...- to mówiąc Vincent wyciągnął swój pistolet i wymierzył w dziewczynę. Nacisnął spust. Celes była szybka. Wykonała unik w chwili, gdy Vincent naciskał na spust i nabój trafił w drzewo. Huk wystrzału musiał zaalarmować wszystkich, którzy jej szukali. Celes wyjęła swój miecz. Vincent podniósł dłoń i wystrzeliła z niej kula ognia. Kobieta podniosła miecz nad swoją głowę i ognisty pocisk trafił w jej broń pochłaniając atak.
- Ty...ty też się poddałeś temu eksperymentowi ? - Celes kompletnie nie wiedziała co się dzieje.
- O czym ty gadasz, kobieto ? - zapytał się Vincent oddawając kolejny strzał. Pudło. Celes z łatwością uniknęła ołowianej kuli i rzuciła się w stronę Vincenta. Podniosla miecz nad głowę i wykonała pionowe cięcie. Vincent odskoczył, ale końcówka miecza uszkodziła jego złotą rękawicę. Nieumarły podskoczył wysoko i wylądował na gałęzi pobliskiego drzewa. Celes nie miała już nic do stracenia. Wszystkie jednostki zostały zaalarmowane wystrzałem. Z jej dłoni wystrzelił mały sopel lodu, który po chwili zamienił się w wielkie lodowe ostrze, które trafiło w pień drzewa rozrywając go na kawałki. Vincent szybko przeskoczył na następne drzewo. Walka zaczęła wyglądać jak zwykła strzelanina. Vincent skakał z drzewa na drzewo co chwilę oddając strzaly w stronę Celes, kiedy ona biegła równolegle z jego pozycją strzelając kulami ognia i soplami lodu na zmianę w Vincenta. Wszystkie strzały były niecelne. Vincentowi po chwili zaczęła się kończyć amunicja, a czary Celes stawały się coraz słabsze.
- Cholera...gdzie są oddziały Imperium ? - pomyślałą Celes. Nie czekałą zbyt długo na odpowiedź. Nagle zobaczyła zniszczoną zbroję Magitek i stosy zwłok. Wszystkie były podziurawione jak sito. Poznała wsród nich swoich byłych kompanów. Pomyśleć, że jej byli przyjaciele zostali zmuszeni by ją teraz zabić. Chwila rozkojarzenia nie pomogła Celes. Vincent zeskoczył z drzewa i kopnął ją w plecy. Dziewczyna odleciała kilka centymetrów upadając na ziemię. Podniosła się i wzięła poziomy zamach. Broń jedynie trafiła w końcówkę lufy pistoletu Vincenta. Dziewczyna była bezbronna w tej pozycji. Mężczyzna podnióśł ponownie swoją broń i wycelował w głowę Celes.
- Ty bestio ! Czego ty chcesz ? KIM TY JESTEŚ ?! Najpierw zabijasz moich byłych kompanów, a teraz chcesz zabić mnie ? Skąd jesteś ? Jesteś jednym z grupy The Returners ? - zapytała się ze zdesperowanym głosem Celes.
- Hmph...Nazywam się Vincent Valentine. Nieważne skąd pochodzę. Poprostu obudziłem się tutaj i jedyną myślą jaką miałem było zabicie ciebie. Nie wiem kim jesteś, skąd jesteś, co tutaj robisz, nie wiem czemu mam cię zabić. Poprostu robię co umysł mi podpowiada. - odpowiedział beznamiętnie - Szkoda... - dodał - tutaj musimy się rozstać.
- Szkoda...że zginiesz ! - krzyknęła Celes chcą wziąć kolejny zamach. W momencie kiedy mężczyzna nacisnął spust jego broń wybuchła raniąc jego rękę. Vincent jęknął boleśnie. Wcześniejszy atak Celes wygiął fragment lufy i wystrzelony pocisk rozsadził całą broń. Prawa ręka Vincenta była nieco zdefromowana. Dłoni brakowało trzech palców, a ręka była pocięta przez fragmenty metalu, które wbiły się w nią. Krwawił dość obficie.
- Odejdź teraz, a oszczędzę twoje życie ! - powiedziała Celes. Znowu nabrała pewności siebie. Wstała i wymierzyła ostrze w czoło Vincenta. Wtem ujrzała jak w lewej ręce mężczyzny materializują się kryształki lodu. Za późno. Nie zdążyła uniknąć desperackiego ataku. Niewielki sopel lodu wbił się w jej lewą nogę. Zdążyła jednak wziąć zamach bronią. Ostrze miecza przeszło przez twarz Vincenta jak gorący nóż przez masło. Mężczyzna zaczął krwawić po czym upadł w bezruchu. Walka Celes skończyła się. Nagle poczuła silny ból w okolicach brzucha. Wszystko zrobiło się przed nią ciemne.
- Ty dziwko ! Zdrady ci się zachciało, co ?! - zabrzmial głos. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła żołnierza imperium, znajomą celę i ból metalowych łancuchów, które trzymały jej ręce i nogi przykute do ściany. To był tylko sen ? Cios w brzuch od wojaka obudził ją.
- Daj jej spokój...- powiedział wartownik
- Przecież i tak jutro ją zetną ! - odpowiedział pierwszy żołnierz po czym zadał jej kolejny cios w brzuch.
- Zostaw ją ! Będziemy mieli kłopoty jak się przekręci, a jeszcze większe jak Kefka się o tym dowie ! - krzyknął stróż.
- Tch...masz szczęście...- powiedział żołnierz po czym odszedł. Wartownik zamknął oczy i zasnął. Wtem z sufitu zeskoczyła jakaś postać. Celes była przygotowana na najgorsze.
- Kto...kim jesteś ? - zapytała się zmęczona bólem dziewczyna.
- Jestem Locke ! - powiedział chłopak wskazując kciukiem na siebie - Przyszedłem cię uratować !

11
Granie a gadanie / Czego nauczyły mnie gry ?
« dnia: Grudnia 26, 2006, 05:09:49 pm  »
Nazwa tematu mówi sama za siebie. Podawajcie jaka gra Was czegoś nauczyła.
Mnie nauczyły, że :

- Nieważne czy zostaniesz postrzelony w ramię, głowę czy w genitalia. I tak zdołasz usunąć nabój nożem/widelcem, zdezynfekować ranę, obwinąć ją bandażem i będziesz jak nowo narodzony. (MGS3)

- Pojazd latający nie musi być aerodynamiczny, żeby latać. Może być to zwykły, drewniany galeon bądź felga z samochodu. Ważne, żeby miało to śmigła, albo silniki odrzutowe, które nie potrzebują paliwa. (głównie Finale)

- Wszystkie rasy mieszkające w lesie (elfy, Viera itp.) są pieprzonymi rasistami. Szczególnie w stosunku do ludzi.

- Jedno antidotum/serum leczy każdy rodzaj trucizny. (jRPGi i MGS3)

- Pianino potrafi brzmieć jak pianino, gitara elektryczna i perkusja w jednym (FFIII DS)

- Każdy mały przeciwnik jest strasznie upierdliwy (głównie jRPGi)

- Jeśli zaczynasz grać jakiś utwór, każda osoba w okolicy zna kroki i zaczyna tańczyć w idealnej synchronizacji (FFIII DS)

- Jeśli walczysz z latającym przeciwnikiem (HIND, Harrier) potrzebujesz ok.10-20 pocisków, żeby go zestrzelić. (MGS)

- Jedna kieszeń potrafi zmieścić w sobie kilka karabinów maszynowych, pistolet, ponad 40 granatów i wyrzutnię rakiet. (MGS, RE, pełno innych strzelanek)

- Headshot nie zabije bossa. Ciebie też nie. (MGS)

12
Offtopic / Squarezone'owy Słownik Ortograficzny
« dnia: Października 02, 2006, 08:43:23 pm  »
Postanowiłem założyć ten temat z myślą o nowych użytkownikach i naszych lokalnych "anal-fabetach" ;]. W owym temacie będę z pełną perfidią zamieszczał Wasze (i możliwe, że moje) błędy ortograficzne (kieruję się myślą, że błędy ortograficzne świadczą o Waszym szacunku do czytającego, czyli, że macie go w dupie ;]), a także oznaczenia, jakimi posługujemy się na tym forum.

Może najpierw zacznę od pewnych określeń, z jakimi możemy się tutaj spotkać

Określenia:
karton - dom/lokum/miejsce zamieszkania/karton, w którym mieszkasz

dałn - pieszczotliwe okreslenie drugiego usera ;)

Mol - Morchol, od niedawna skrót pejoratywny

Mothoplor - Morchol

kadłubek - on/człowiek bez kończyn

Sol - ja - Szef Wojska

Snayk, Smogu, Snejk, Dowgird - _dark_cloud_

Yume - Radical Dreamer

Dżi - G-1

Cziffu/Chieffu/Oceroberts - Chief Roberts


Skróty:
TO - Total Offtopic

WTF - What The Fuck/Who The Fuck (co jest k***a/do cholery)

STFU - Shut The Fuck Up (zamknij k***a morde)

BTW - By The Way (tak swoją drogą)

IMO/IMHO - In My Opinion/In My Humble Opinion (moim zdaniem)

lol/LOL - Laughing Out Loud (śmiac si głośno)

LMAO - Laughing My Ass Off (...)

hińczyk [sic!] - Japończyk

GTFO - Get The Fuck Out (wypierdalaj)

Tits or GTFO ! - Cycki albo wypierdalaj !

SZ - SquareZone, SzukamZone, SerceZłamane, Strona Zoofili

IHNI/IHNIWYATA - I have No Idea/I have No Idea What Are You Talking About (nie mam pojęcia/nie mam pojęcia co ty piszesz/masz na myśli - ściślej: za ch...a was nie rozumiem ;f)


Ortografia:
Nie będę pisał dlaczego tak, a nie inaczej (BO TAK MA, KUR...KA, BYĆ!). Z lewej błędne słowo, z prawej poprawne.

rużny/rórzny/rurzny - różny
sing - sig
morzliwe - możliwe
przecierz/przeciesz/inne błędne odmieńce - przecież
hyba - chyba
ruwnierz - również
hój - c***j
qmpel - kumpel (Czy tak ciężko napisać te DWIE literki zamiast jednej ?!)
morze - może (np. w  "Może pojadę nad morze...")
może - morze (Look above, retard !)
ktury - który
najleprzy - najlepszy (nie mam pojęcia jak tu można walnąć ortografa, ale, jak widać, można)
żygać - rzygać
zajoł - zajął
znaleść - znaleźć
wyobrarzać - wyobrażać
leprzy - lepszy (tutaj też mi ręce czasem opadają)
wskazuwka - wskazówka
makijarz/makijasz/makijash- makijaż
żeczywiście - rzeczywiście
podsumowywując - podsumowując
wkącu - w końcu
stępel - stempel
pomatka- pomadka
z kąt/z kąd - skąd
zniknoł - zniknął
urzalał - użalał

Mam nadzieję, że to pomoże Wam, drodzy użytkownicy, w przyszłych wojażach po tym forum ;] Mam nadzieję, że nie olejecie tego tematu ciepłym moczem. Aby uniknąć jego kompletnego pominięcia przykleję go.
Z czasem pewnie będzie się tu pojawiało więcej Waszych (i możliwe, że moich) byków. Nie piszę tego tematu, żeby Wam zrobić na złość, ale żeby się nam łatwiej czytało (i żeby zaliczać mniej gleb widząc takie...kwiatki). Dostałem poza tym "błogosławieństwo" Marva, który chce dokleić ten temat do Regulaminu.

13
FanFik / The Aces of Squarezone
« dnia: Czerwca 24, 2006, 03:53:46 am  »
Siga już mam, więc wypadało mi napisać także fika. Przy każdym nowym samolocie jest link do obrazka z nim, żeby było wiadomo co i jak. Narazie nie mam zbyt wielu terminów do wyjaśniania. Oto te, które użyłem w pierwszym rozdziale :
AWACS - Airborne Warning And Control System - Powietrzny System Ostrzegania i Kontroli
VTOL - Vertical Take-Off and Landing - pionowy start i lądowanie
HUD - Head-Up Display - wyświetlacz przezierny prezentujący informacje na specjalnej szybie bez zasłaniania widoku.
Stopniowo w fiku będą pojawiać się coraz to nowsze samoloty. Poprostu chciałem dodać taki lekko Ace Combatowy charakter do opowiadania. Nie gwarantuję też, że wszyscy dożyją do końca ;)

To zaczynamy !

The Aces of Squarezone

Rozdział 1

   24 Września 2009 roku udało mi się namówić ekipę ze Squarezone na wyjazd na pokazy lotnicze Moskiewskiej Grupy Akrobatycznej.Zaciekawiło nas stanowisko z modelami...stanowisko, które odmieniło nasze życie.
- Ej, maćki ! Jakiś konkurs chyba tam mają...Może też się zapiszemy ? - zadając to pytanie nawet nie wiedziałem w co się wplątujemy. Tłum ludzi był dość spory, ale wkońcu udało się nam dopchać do listy z zapisami. Nawet nie wiedzieliśmy co podpisujemy. Byliśmy pewni, że to jakieś zawody w sklejaniu modeli, czy coś w tym stylu.
- Dziękuję...to by było na tyle. Wszystkiego się państwo dowiedzą w hangarze nr.5 - oznajmił stary pułkownik.
Udaliśmy się do owego hangaru. Było w nim dość ciemno i nic nie widzieliśmy. Po chwili oślepił nas blask z włączających się jarzeniówek. W hangarze oprócz naszej grupki znajdowało się ok. 7 osób. Na niewysokiej scenie stała trójka żołnierzy wysokich rang.
- Witam państwa - rozpoczął Generał w dość podeszłym wieku - Mają państwo szanse na zaistnienie w kartach historii ! Zasłużyć się dla świata !
- Dobra, dobra... - przerwał mu Tantalus - co z tym konkursem ? Jakie są zasady i nagrody ?
Na chwilę cała sala umilkła, a oczy wszystkich obecnych zwróciły się na naszą grupę.
- Przepraszam bardzo, ale jaki konkurs ?- zapytał się generał
- Noooo...ten na który się zapisaliśmy ? - odpowiedział Musiolik
- Haha...państwo chyba sobie żartują...Zapisaliście się na 4-letnią służbę w lotnictwie grupy najemnej "Two-Side" ! - przez chwilę myśleliśmy, że to jakiś żart, niestety głos generała wydawał się bardzo poważny.
- Ehe-he...To my sobie już pójdziemy... - zadeklarował Gipsi - Nara maćki !
- Niestety kontraktu nie da się złamać...Chyba, że preferujecie zostać ogłoszeni dezerterami teraz i zostać zastrzelonymi ? - odpowiedział nieco młodszy z żołnierzy mierząc w naszą stronę z pistoletu. Zatkało nas wszystkich... Nie wiedzieliśmy co zrobić...
- Panie generale ! Przecież my nawet nie umiemy latać ! - myślałem, że jest jeszcze jakaś iskierka nadziei. Niestety została szybko ugaszona.
- To da się załatwić...- powiedział spokojnym tonem młody dowódca - Wyruszamy za pół godziny. Wszyscy macie się zebrać koło lądowiska dla helikopterów. - dodał po czym wszyscy się rozeszli. Sami nie wiedzieliśmy co robić...Czy płakac, czy śmiać się...Właśnie podpisaliśmy umowe na służbę w lotnictwie...Dla mnie było to jak spełnienie marzeń, ale nie chciałem w to wciągać całej grupy...
- No to k***a zajebiście ! - wrzasnął Ashley.
- Więc co robimy ? - zapytał się Smogu
- A co mamy innego do roboty ?! Jak się nie zjawimy zabiją nas...jak polecimy z nimi to z pewnością zginiemy... - powiedziała Hisoka.
W grobowych nastrojach ruszyliśmy w stronę lądowiska dla helikopterów. Przyleciały po nas dwa CH-47 Chinook. Nie mogliśmy nawet zadzwonić, bo akurat trwał pokaz samolotów zakłócających wszelkie fale. Potem byliśmy poza granicami Polski, a nikt nie miał roamingu. Całą drogę przemilczeliśmy. Lecieliśmy kilka godzin. Wylądowaliśmy na jakiejś tropikalnej wyspie koło Afryki o kryptonimie B7R...Było tam strasznie duszno i wilgotno.
Jakimś cudem każdemu z nas udało się przejść wszelkie testy i treningi. Zniszczyliśmy przy tym 4 Alpha Jet'y i 3 F-4. Ashley Riot dostał najlepszą robotę ze wszystkich...Był naszym AWACSem i obserwował nasze poczynania z E-3 Sentry. My zaś dostaliśmy własne samoloty. Ja, Zell, Chief Roberts i Smogu dostaliśmy F-5E Tiger II, Grzybek, Serdż, Glenn i Gipsi dostali F-4E Phantom II dwuosobowe, White_wizard, Molu, Heti i Marv otrzymali A-4 Skyhawk, Musiolik, który jako jedyny przeszedł testy na VTOL dostał Yak-36M Forger. Tant zadziwił zaś samego Generała Adama Harveya - udało mu się wygrać walkę z F-4E w P-51 Mustang podczas treningu i on jako jedyny pilotował samoloty śmigłowe. Przy odrobinie przeróbki udało się zamontować w nim HUD z całą elektroniką i hardpointy na pociski. Dziewczyny (Hisoka, Goha i Yuzuriha) dostały Mirage F-1. Za pieniądze, które zarobimy z misji i niszczenia wrogów mogliśmy kupić sobie nowe, lepsze samoloty. Nasz instruktor, David Kiz, był bardzo miłym kolesiem i bardzo dobrze rozumiał naszą sytuację. Sam trafił tutaj w ten sam sposób. Nasze "callsigny" były takie same jak nasze ksywy na forum. Nawet utworzyli nam szwadron o nazwie Squarezone. Pech chciał, że zostaliśmy wynajęci do walki ze Zjednoczonym Związkiem Krajów Muzułmańskich, który powstał po tym, jak USA wypowiedziało wojnę Iranowi. Wkrótce oswoiliśmy się z myślą o służbie tutaj. Pierwszy tydzień był spokojny. 4 Lutego 2010 roku dostaliśmy naszą pierwszą odprawę. Tutaj zaczął się prawdziwy koszmar. Mieliśmy za zadanie zestrzelić nadlatujące siły wroga. Musieliśmy...zabić tych ludzi. Leciałem ja, Tant, Glenn i Gipsi. Nie była to zbyt poważna misja, więc AWACS nie był nam potrzebny. Naszym przeciwnikiem było 5 MiG'ów-17 Fresco.
- Nie mogę uwierzyć, że będziemy musieli ich zabić... - powiedział Tant.
- Ech...take są realia wojny... - odpowiedział Glenn.
- Mam cele na radarze. - oznajmiłem grupie. Wziąłem głęboki oddech i szepnąłem do siebie - Zaczęło się...
Przeciwnik nie bawił się z nami. Jak tylko nas zobaczyli rozpoczęli ostrzał z karabinków. Rozbiliśmy naszą formację. Tant fantastyczine radził sobie ze swoim P-51.
- Sol ! Za tobą ! - krzyknął Gipsi przez radio. Szlag...byłem zbyt rozkojarzony...Uniknąłem ostrzału MiG'a robiąc beczkę. Zmniejszyłem ciąg. Przeciwnik znalazł się przede mną... Znajdował się w zasięgu mojego działka. Przez chwilę wahałem się, ale nacisnąłem spust. Moje działko pokładowe wydało przeciągły ryk. Trafiłem go prosto w ogon i silnik. Wkrótce z MiG'a zrobiła się ognista kula, która wybuchła. Zabiłem człowieka...Uszłyszałem za sobą głośny wybuch. To Tant zestrzelił swojego pierwszego przeciwnika. Gipsi i Glenn w swiom F-4 siedzieli następnemu na ogonie, ale nie strzelali.
- Glenn ! Strzelaj ! - krzyknąłem do radia
- Tam jest żywy człowiek do cholery ! - odpowiedział mi Glenn
- Żywy człowiek, przez którego zaraz zginiesz ! - powiedział Gipsi
- Ty siedź cicho ! To ja operuję bronią ! - w głosie Glenna było słychać strach
- To przełącz ją na mnie ! Dłużej go nie utrzymam !...Słyszysz mnie ? Glenn !! - krzyczał Gipsi, ale Glenn chyba nic nie słyszał...
Po chwili z działka F-4 zaczał wydobywać się ogień. Glenn zaczął strzelać do swojego przeciwnika. MiG zaczął płonąć, ale Glenn nie przestawał dopóki Fresco nie zamienił się w spadający wrak. W całym tym zamieszaniu Tant zdążył zniszczyć 4-tego MiGa. Był strasznie spokojny. Bardziej ode mnie. Sam nie wierzyłem, że tak spokojnie zniosę zabicie człowieka. nagle włączył mi się alarm. Przeciwnik mnie namierzył i wystrzelił pocisk. Użyłem flar. Udało się...pocisk zmienił swój tor. Szybko zawróciłem i zacząłem strzelać we wrogi samolot. Leciałem prosto na niego. Moje naboje trafiły w kabinę. Zdawało mi się, że widzę twarz mojego przeciwnika. Chwilę później eksplozja rozsadziła kokpit, a potem resztę samolotu na kawałki. To był ostatni...
- Misja zakończona...- powiedziałem - Glenn...jak się czujesz ?
- ...Dobrze... - odpowiedział, ale można było wyczuć głęboki żal w jego głosie.
- Tant, co u ciebie ? - zapytał Gipsi
- Heh...nie wiedziałem, że tak łatwo to wszystko zniosę. - odpowiedział Tant
- Wieża ! Tu DarkButz. Przeciwnik został zestrzelony. Nie ma ofiar wsród naszych. Odbiór.
- Zrozumiałem, wracajcie do domu. Bez odbioru.
Powrót do bazy przemilczeliśmy...Reszta grupy wiedziała, że nawet nie warto pytać o przebieg misji. Doskonale wiedzieli, że było ciężko. Niestety...wojna dopiero się zaczęła.

14
Inne gry Square Enix / Czy Square-Enix powinno dać już sobie spokój ?
« dnia: Marca 10, 2006, 01:44:23 pm  »
No właśnie...od jakiegoś czasu jesteśmy zasypywani różnego rodzaju shitami ze strony SE, które mają na celu jedynie zdobycie kasy na fanach. Od dłuższego czasu także krążą na SZ komentarze, że SE powinno odejść na (zasłużoną) emeryturę. Jak wszyscy dobrze wiedzą, Square istnieje już od lat 80-tych i całkiem dobrze im szło od czasu wydania Final Fantasy I. Jednakże ostatnio Square-Enix zaczyna sobie (IMO) kpić z fanów. Z jednej strony wychodzi (ponoć) dobry FFXII, a z drugiej bardzo przeciętny Dirge of Cerberus - Final Fantasy VII, czy beznadziejny Before Crisis. Niedawno wyszedł także (ponoć) dobry Dragon Quest VIII i SE widząc jej popyt zaczyna wydawać kolejne badziewne minigierki. Powoli zaczynają wypuszczać minigierki z FFVII na komórki, żeby wyciągnąć kasę...W związku z wyjściem FFXII rozpoczęli kretyńską promocję Od czasów (IMO trochę cienkiego) FFX sinusoida Square zaczęła według mnie ostro spadać na głowę. Nie robią już nic  innowacyjnego. Wszystko już zostało u nich przerobione. Ich czyny stają się nudne i czasem wręcz żałosne (vide promocja nowych gier). Rozumiem...wydać parę figurek i plakatów i na tym skończyć. Ale żeby wydawać Memory Card'y specjalnie pod jedną grę ? Napój Potion jest bardzo ciekawym pomysłem, tylko po co wykorzystywać go do promocji FFXII ? Potion już był w FFI.
Ogólnie to Square-Enix powinno przynajmniej dać na luz i tak jak kiedyś skupić się na wydaniu jednej, a porządnej gry.
Co Wy o tym sądzicie ?

15
FanFik / Final Fantasy VII IRC
« dnia: Marca 02, 2006, 09:20:25 pm  »
Od dawna chodziła za mną myśl utworzenia takiego fika. Nie jest on IDEALNY z fabułą (używam polskiego opisu z gamefaqs, bo swojego FFVII pożyczyłem). Parę zdań postaci będzie dodane tak, aby opowiadanie miało sens. Dla tych co nie wiedzą zbytnio o co chodzi z IRCem to tłumaczę :
+o oznacza nadanie OPa osobie czyli coś w stylu moderatora
kick - wykopanie osoby z kanału
+b - ban (tego raczej nie trzeba tłumaczyć)
k-line - ban na cały serwer (kanały IRCa znajdują się na serwerach)
+v - voice, czyli możliwość rozmawiania gdy na kanale jest zarządzona cisza
Ogólnie to rozdziały nie będą zbyt długie, ponieważ wymagają nie lada wysiłku (nie jest łatwo "przekonwertować" całą fabułę tak, aby trzymała się jakoś standardów IRCa). Także wiele komend zostanie w owym opowiadaniu zmyślone. Na początku opowiadania jest napisane na jakim kanale i serwerze są nasze postacie.

Zaczynamy :

#MakoReactor1  irc.midgar.world

*** Joins: ExSOLDIER (cloudstrife@ExSOLDIER-53.234.865.21.nibelheim1.net)
*** Joins: Biggs (biggs@AVALANCHE-24.245.125.54.sector7.mg)
*** Joins: Wedge (wedge@AVALANCHE-25.245.125.54.sector7.mg)
*** Joins: Jessie (jessie@AVALANCHE-21.245.125.54.sector7.mg)
*** Joins: ???? (barret@AVALANCHE-20.245.125.54.sector7.mg)
*** happybot sets mode: +o Biggs
<happybot> j00 hav been hax0rd by Biggs !!ZOMG!
*** ShnrSldr1 has been kicked by Biggs ( )
*** ShnrSldr2 has been kicked by Biggs ( )
*** Biggs sets mode: +o ExSOLDIER
*** Biggs sets mode: +o Wedge
*** Biggs sets mode: +o Jessie
*** Biggs sets mode: +o ????
*** ExSOLDIER sets mode: +b ShnrSldr3 (Ice1 -400HP)
<Biggs> Widac, ze byles w SOLDIER! Nie zawsze znajdziesz kogos takiego
          w AVALANCHE."
<Jessie> SOLDIER? Przeciez to nasi przeciwnicy!
          Co on z nami robi?"
<Biggs> Spokojnie, on BYL w SOLDIER, ale odszedl od nich i dolaczyl do
          nas. Zapomnialem twoje imie...
*ExSOLDIER is now known as Cloud
<Biggs> Cloud, tak? Jestem...
<Cloud> Nie interesuja mnie wasze imiona. Jak z tym skonczymy, spadam
          stad.
*** ???? is now known as Barret
<Barret> Dobra "nowy" rusz swoja szpiczasta dupe i zrobmy co mamy. Biggs masz ten nowy program do niszczenia kanalow ?
<Biggs> Taa...ale musze jeszcze obejsc parę zabezpieczen.
<Jessie> Nawet nie wiesz ilu ludzi poswiecilo swoje zycie dla tych kodow...
<Barret> Troche po trochu, Reaktory wysysaja życie Internetu. I to
          wszystko...
<Cloud> To nie moj problem.
<Barret> Planeta umiera Cloud!
<Cloud> Moim celem jest skonczyc te robote zanim przyjdzie ochrona
          i roboty.
<Barret> DOSC TEGO ! Od dzis idziesz wszedzie ze mna !
<Biggs> Cloud ! Przeslalem ci ten program. Ja musze jeszcze zlamac pare zabezpieczen. Jesli beda one aktywne nie wydostaniemy sie z tego kanalu !
*** Cloud is uploading program "bomb.exe" ETA 2min.
*** Joins: unknownvoice (t3h@mysterious-00.000.00.000.guess.who)

Na privie u Clouda
<unknownvoice> Uwazaj!
<unknownvoice> To nie tylko Reaktor!!

*** Quits: unknownvoice (t3h@mysterious-00.000.00.000.guess.who)
*** Joins: GuardScorpion (gscorp@reactor1-53.754.113.74.shinra.gov)
*** happybot sets mode: +o GuardScorpion
<Barret> Cholera...teraz nim sie trzeba bedzie zajac...
<Cloud> Musze przeprogramowac BOTa, zeby nie dawal mu OPa...
*** GuardScorpion has been kicked by Cloud (Bolt1 -100HP )
*** Joins: GuardScorpion (gscorp@reactor1-53.754.113.74.shinra.gov)
*** happybot sets mode: +o GuardScorpion
*** Barret has been kicked by GuardScorpion (Hit -20HP )
*** Joins: Barret (barret@AVALANCHE-20.245.125.54.sector7.mg)
*** GuardScorpion has been kicked by Barret (Attack -50HP )
<Cloud> Ok ! Udalo sie !
*** Cloud sets mode: +b GuardScorpion (Braver -700HP)
"bomb.exe" has been uploaded. The channel will blow up in 20 seconds. Have a nice day.
<Jessie> Szlag...nie moge wyjsc !
<Cloud> Chwila...
<Cloud> Sprobuj teraz !
*** Quits: Jessie (jessie@AVALANCHE-21.245.125.54.sector7.mg) (dzieki)
*** Quits: Cloud (cloudstrife@ExSOLDIER-53.234.865.21.nibelheim1.net)
*** Quits: Biggs (biggs@AVALANCHE-24.245.125.54.sector7.mg)
*** Quits: Barret (barret@AVALANCHE-20.245.125.54.sector7.mg)
*** Quits: Wedge (wedge@AVALANCHE-25.245.125.54.sector7.mg)
Server has been terminated ! Have afu097&*)(Hbvoool0(**&%@@

16
Inne / Ace Combat
« dnia: Lutego 07, 2006, 06:20:47 pm  »
Witamy w kolejnym temacie Ciepłego Sola z serii "Co sądzicie o...?" W dzisiejszym wydaniu omawiamy serię "Ace Combat". Ogólnie to uwielbam serię AC. Posiadają genialną fabułę, bardzo dobrą grafikę i świetną muzykę. Jedyne co dobija to lekka monotonność serii. W każdej z nich musi być plansza z eskortą (nienawidzę eskort), plansza w kanionie, gdzie trzeba lecieć nisko, bo cię coś zestrzeli, plansza, gdzie musisz za kimś lecieć i OBOWIĄZKOWA plansza w z tunelem (w AC3 była to raczej dupna hala).

Ace Combat - nie wiem, nie grałem.

Ace Combat 2 - mój pierwszy Ace Combat. Mało z niego pamiętam. Bardzo mało. Jedyne co to to, że uwielbiałem latać tam A-10 i misję w kanionie.

Ace Combat 3 (jp) - bardzo udana odsłona gry. Dziwne było to, że mimo, że gra była po japońsku to i tak zrozumiałem fabułę (za pierwszym razem tylko czyli jakieś 5 lat temu). Chyba pierwszy z Ace Combatów, który zawierał w grze jakieś ważne fabularnie postacie.

Ace Combat 3 (US/EU) - bardzo zawiodłem się na tej części. Jest to nic innego jak bardzo zrzeźniczona wersja japońskiego AC3. Wycięto z niego bardzo dobrą fabułę, wiele misji i samolotów. Jednak z chęcią ją przeszedłem.

Ace Combat 4 - taka-sobie część. Nie posiada raczej żadnych ważnych postaci dla fabuły (Yellow 13 był raczej wypełnieniem, żeby coś tam było). Latamy niejakim Mobius 1, o którym nic nie wiemy. Grafika bardzo ładna, muzyka mi nie przypasowała tutaj. Misje są strasznie łatwe i nie ma żadnych ciekawych zwrotów akcji (ataki Stonehenge są naprawde nieciekawe...wolę ataki Scinfaxi i Hrimfaxi z AC5).

Ace Combat 5/Ace Combat Squadron Leader - cudowna gra, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Fabuła zawiera pełno niespodziewanych i trzymających w napięciu zwrotów akcji, pomysł ze skrzydłowymi jest genialny. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam jak podczas gry postacie rozmawiają. Dodaje to IMO dynamiki do akcji. Samoloty i pojazdy są cudownie zrobione (ziemia trochę kuleje w zbliżeniu). Muzyka - świetna. Symfoniczne kawałki doskonale pasują od gry. Dale mi w głowie siedzą takie utwory jak Dead Ahead, Unsung War, Reprisal czy The Journey Home. W fabule nareszcie pojawiają się postacie odgrywające ważne role w fabule, nareszcie fabuła nie odbywa się cały czas w powietrzu i poraz pierwszy chyba pojawiają się filmiki FMV (wcześniej to były raczej obrazki).

Ace Combat Zero - The Belkan War - ma ona opowiadać o wydarzeniach sprzed AC5, czyli o wojnie między Oseą, Yuktobanią a Belką. Z tego co wiem to nie będziemy latać tam Heartbreak One (choć pewnie go spotkamy) ale jakimś Pixie One czy jakoś tak (trochę cienka nazwa jak na pilota, który stanie się bohaterem)

Jedno co mnie denerwuje jeszcze w serii AC to to, że głównym bohaterem jesteś milczący Ty (główny bohater jest facetem...tylko to zazwyczaj wiemy).

DISCUSS :F

17
Przygodowe / Resident Evil
« dnia: Grudnia 27, 2005, 01:46:07 am  »
Trochę mnie zdziwiło, że nie ma tematu o tej znanej serii. Każdy wie, że chodzi w niej o wirus, który robi z ludzi be i fe zombie. Nie będę więc zalewał z syfem typu "seria, która odmieniła wizję horrów jako gry itp." tylko przejdę do oceniania.

Resident Evil 0 - wyszedł na GameCube'a, więc nie grałem. Opisuje on przeżycia Rebecci z pierwszego Residenta.

Resiedent Evil - Pierwszy Resident Evil jaki się ukazał i mój pierwszy, w jakiego grałem. Do 14-tego roku życia bałem się w niego grać i dochodziłem (bez aluzji, zboczeńcy) tylko do momentu kiedy spotykamy pierwszego zombiaka. Potem pojawił się Action Replay więc i kody i gra poszły w ruch. Dialogi w RE były na skalę pierwszego Silent Hilla. Grafika do dziś mnie trochę przeraża, ale teraz jej archaicznością. Na początku mamy do wyboru dwie postacie : Jill Valentine i Chrisa Redfielda. Ogólnie fabuła była dość ciekawa i nasze działania miały wpływ na zakończenie gry. Na GameCube'a ukazał się on jako Resiedent Evil REmake.

Resident Evil 1.5 - jest tak nazywany przez fanów serii. Tak naprawdę to jest to wersja beta RE2, z którego wycięto kilka motywów, przeciwników i jedną postać, którą zamieniono na Claire Redfield. Ponoć można dostać betę w sieci.

Resident Evil 2 - ogólnie w RE grałem chronologicznie. Grafika od czasów "jedynkie" przeszła niewielkie zmiany kosmetyczne. Dialogi poprawili i nie bije z nich infantylnością już. Pierwszy Resident, w którym możemy śledzić zdarzenia drugiej postaci z jej punktu widzenia(w intrze Leon S. Kennedy i Claire Redfield zostają rozdzieleni podczas ucieczki przez zombiakami). Udało mi się przejść wszytskie cztery scenariusze gry po dwa razy. Ogólnie gra zostawiła mi miłe wspomnienia.

Resident Evil 3 - jeden z moich ulubionych Residentów. Praktycznie nie ma w nim już momentów strachu (jedyne uczucie bycia ściganym). Rekompensuje to jednak świetna fabuła. Kierujemy tu Jill Valentine z RE1 i musimy uciec z Raccoon City. Dodano tu możliwość robienia amunicji i wyboru ścieżki gry w pewnych momentach. Przeszedłem ją z 7 razy.

Resident Evil - Gun Survivor - <brrrrrr...> do dziś mam ciarki z powodu tej gry. I to nie dlatego, że była straszna. Może była straszna, ale jak koszyk szczeniaków. W tej grze graliśmi kolesiem o imieniu Tom...jakiśtam...który cierpi na zanik pamięci. Innowacją było to, że gra była zrobiona w stylu FPP i można było nią grać za pomocą pistoleta. Grafika była zerżnięta z RE2, przez co potwory w zbliżeniu wyglądały tragicznie. Fabuły praktycznie tam nie było. Co gorsza w grze sejwować można dopiero po ukończeniu gry.

Resident Evil - Code Veronica - tylko wiem, że akcja gry dzieje się parę lat po RE2 i gramy w niej Claire. Ściągam ją właśnie na PS2.

Potem wyszły kolejne gry podobne do Gun Survivor, o których nie warto wspominać.

Resident Evil 4 - na początku wyszła na GC. Dopiero od miesiąca/dwóch jest dostępna na PS2. Widząc trailery myślałem "Co to za szit ?! Toż to jakaś gówniata przygodówka !". Ale widząc podnietę graczy na gamefaqs postanowiłem ją sprawdzić. Tak jak z FFIX, myliłem się i oceniłem grę po pudełku. Pierwsza płyta z nią poszła do kosza, bo się źle wypaliła. Wkońcu wypaliłem i włączyłem grę. Akcja dzieje się 6 lat po wydarzeniach w Raccoon City. Umbrella wkońcu zbankrutowała. W RE4 gramy jako Leon Kennedy z RE2. Naszym zadaniem jest uratowanie córki prezydenta. Brzmi nieciekawie, ale w tym szablonie jednak Capcom ukazał parę innowacyjnych chwytów. Miejscem akcji jest jakaś wyspa koło hiszpanii. Nie walczymy tu już z zombiakami tylko z Los Ganados - ludzmi (wieśniakami) opanowanymi przez Las Plagas, dzieki którym ludzie są kontrolowani przez niejakiego Saddlera. Gra przeszła może na część przygodową ale to dobrze. Fabuła prezentuje się bardzo ciekawie (przeszedłem raz na Easy i teraz przechodzę na Normal). Los Ganados nie są teraz tempymi zombiakami, które będą martwe zanim podejdą. Oni umieją używać broni takich jak toporki, widły, dynamit, piły mechaniczne (ładnie obcinają Leonowi głowę) czy karabiny obrotowe. Sterowanie jest ardzo miłe. Nareszcie mamy wydok TPP i kamera idzie za naszymi plecami. Możemy celować we wrogów gdzie chcemy. Headshot np. ma 25% szans na Instant-Kill wroga. Walki z bossami nie są już teraz "zabij zanim podejdzie i ciebie zabije". Przykładem jest walka z Del Lago (tak, przeciwnicy mają tutaj hiszpańskie nazwy i mówią po hiszpańsku, oprócz postaci ważnych dla fabuły, co dodaje klimatu grze) - wielką ludożerną rybą, z którą walczymy za pomocą harpunów na łodce, która jest przyczepiona do Del Lago(przed walką z nim polecam strzelać do ryb pływających w jeziorze [odnawiają nam one energię]). Bronie kupujemy (tak ! Kupujemy !) i upgrade'ujemy od Merchanta. Koniec z darmowym uzbrojeniem. Kasę dostajemy od zabitych przeciwników, lub znajdujemy w różnych miejscach (to samo tyczy się amunicji). Nie ma już bajeru, co mierzy puls. Tutaj nareszcie mamy pasek życia, który dodatkowo pokazuje ile mamy amunicji w magazynku. Życie zwiększamy mieszając (dalej obecne) Green Herb z (nowym) Yellow Herb. Bardzo polecam tą grę. Pierwsze przejście (Z OPISEM !) zajęło mi 17 godzin.

Koniec mojego gadania. Teraz wy coś napiszcie. W sumie to temat powinien nazywać się Resident Evil 4, bo to o nim najwięcej napisałem.

18
Przygodowe / Devil May Cry
« dnia: Sierpnia 25, 2005, 04:29:35 pm  »
Wiem, że seria może mała, jednakże warto poświecić dla niej trochę miejsca na forum.
Co sądzicie o tej serii ? Według mnie jest bardzo ciekawa. Ale może pokolei :

Devil May Cry - jedna z pierszych gier na PS2. Gra, na widok której opadły szczęki wielu graczom. Moja 5-ta gra na PS2. Gra dobra pod każdym względem. Grafika na dość wysokim poziomie, szczegółowa. Muzyka bardzo klimatyczna. Połączenie rocka psychodelicznego z muzyką orkiestralną wspaniale pasuje do klimatu gry (muzyka podczas walki z Nelo Angelo jest piękna). Nigdy bym ine wpadł na pomysł dodania do gry tak wspaniałych bossów jak Phantom - piekielne połączenie pająka ze skorpionem, Gryphon - gigantyczny orłopodobny ptak z 4-roma(5-cioma ?) dziobami czy Nightmare - przerażająca breja z innego wymiaru. Bardzo mi się spodobał system walki w grze. Jest bardzo oryginalny. Fajne było strzelanie do przeciwnika, którego wcześniej wyrzuciliśmy w powierze. Fabuła jest ciekawa, choć nienajwyższych lotów. Gra badziej skupia się na akcji niż na fabule według mnie.

Devil May Cry 2 - strasznie przekombinowana część. Sterowanie w tej grze zostało bardzo zmienione i ciężko jest się dostosować do niego. Gra już nie posiada takich wspaniałych broni jak Alastor, Ifrit czy Sparda i nie trzyma klimatu swego poprzednika. Teraz musimy sobie sami znaleźć bronie)też przekombinowane - 3 dupiate mieczyki, a z broni palnych dostajemy kochane pistolety z pierwszej części, obrzyn, karabinki maszynowe [WTF?] i wyrzutnie rakiet [OMGWTFBBQ ROTLF LOL]) i nie są one wymagane do przejscia gry. Teraz są nam potrzebne różne częci, które po włożeniu do medalionu dają nam jakąś umiejętność podczas Devil Triggera. Przeciwnicy też dziwni. Teraz musimy walczyć z czołgami i helikopterami. Zbyt współczeny ten klimat. Jedynymi ciekawymi dodatkami są nowe ruchy Dantego - bieganie po ścianach, możliwośc strzelania do dwóch wrogów naraz i wstawania z jakimś wyskokiem. Inwentarz też nie jest już taki fany jak w DMC 1. Nie ma żadnych animacji zmiany broni, jest sztywne i niefpyte ;/. Dodatkowo możemy grać na drugiej płycie babką (zapomniałęm jej imienia). Jakaś też taka niefajna jest. Gruba, niska, brzydka i ma głupi Devil Trigger. Bossowie w grze też przekombinowani. Każdy chyba widział skrinszota jak Dante walczył w dupnym wieżowcem ? Walka ciężka i przesadzona (tak jak przedostatnia walka z prawie wszytskimi bossami z serii). Niepotrzebnie przywrócili do życia Phantoma. Ot tak się pojawia, nic nie mówi tylko odrazu z nim walczysz ;/. Grafika niewiele się zmieniła od poprzedniej serii, muzyka pogorszyła. Dante nie ma swojego zajebistego stroju z DMC1(ponoć można zdobyć). Gra jest cienka ale można pograć parę razy.
BTW. Grę sponsorowała firma Diesel, więc ofkoz ukrytymi strojami są ciuchy z Diesel'a.

Devil May Cry 3 - nie wiem, nie grałem, ale z tego co widzę to gra jeszcze bardziej przekombinowana niż DMC2. Może fabuła będzie ciekawsza. Ciekawi mnie tylko, skoro to prequel, to czemu Dante nie ma już tych broni i umiejętności w DMC1 ? :F

That is all. Wasza kolej.

19
Offtopic / Pomysły
« dnia: Maja 30, 2004, 04:36:48 pm  »
Cóż, powstało niedawno parę ciekawych pomysłów (pobicie rekordu w ilości użytkowników online, zmiana avków i podpisów na takie same, zjazd).
Tutaj do woli możecie pisac wszystkie Wasze pomysły, niekoniecznie mądre.
Możliwe, że zrealizujemy je ;)

Skoro ja zacząłem temat to ja podam jeden (głupi) pomysł.

Niech pewnego dnia wszyscy dadzą sobie jako avki swoje zdjęcia z dzieciństwa(jako małe bobasy).

20
Inne gry Square Enix / Before Crisis: Final Fantasy VII
« dnia: Maja 18, 2004, 02:31:26 pm  »
Oto screeny: http://www.the-sugoi.com/compose.php?Ndate=11052004&Nnum=4

Prequel wspaniałej gry na komórkę...heh...
W tej grze kierujemy Turksami...mógł to być nawet dobry pomysł...ale...gra ma być strasznie krótka i co nagorsze krążą plotki że ma być to ...Boże, proszę NIE!!! cRPG Aaaaaaaaaargh!!! Oby to nie była prawda !!!
Osobiście sądzę, że będzie to najgorszy Final jakikolwiek się ukaże. Grafika cieniutka(mimo, że to komórka...)...system jeszcze gorszy...Czemu nie wypuszczą porządnego Finala np. na PSP ??

A jaka jest wasza opinia o "tym czymś" ??

Strony: [1] 2