1
Inne gry Square Enix / The Last Remnant
« dnia: Grudnia 12, 2011, 05:01:38 pm »
No, lepiej ten temat założyć późno niż wcale.
Kupiłem tą grę na Steamie kilka miesięcy temu i grałem do niedawna. Wiedziałem czego się spodziewać, bo grałem w wersję demo jakiś rok wcześniej i miałem dobre wspomnienia związane z tą kontrowersyjną pozycję (pomijając te związane z naszym konkursem Remnanta, który zakończył się wielką klapą). Teraz już ją prawie przeszedłem (został tylko ostatni boss), nieźle rozkminiłem, podbiłem wysoki level, zabiłem mnóstwo bossów dodatkowych etc., czyli mam dosyć dobrze ten tytuł ogarnięty. Jakie opinie?
To jest SaGa. Ta gra ma wszelkie znamiona bardzo kontrowersyjnej serii SaGa ze SNES/PSX/PS2. System rozwoju postaci nie oparty o rozwój, tylko drobny wzrost statystyk prawie po każdej walce. Techniki specjalne związane z danymi brońmi i odkrywane przez losowe atakowanie. Przeciwnicy widoczni na mapie, których możemy atakować kilku jednocześnie. Chodzenie po lokacjach i wiercenie w kopanie/zbieranie/wiercenie różnych miejscówek po itemy. Seria SaGa wszystkie te elementy miała we wszystkich lub w kilku odsłonach i nic dziwnego, że są one i tu, bo za tą grą też stali ludzie od SaGi. Czy to dobrze, czy źle, to już każdy będzie musiał sam ocenić.
Co mi się w grze podobało? Przede wszystkim olśniewająca grafika, chociaż zbudowana na tym cholernym UE3 i tym jego kilkusekundowym wczytywaniem tekstur. No ale nie tyle technologiczne rozwiązanie grafiki mi się podobało, co jej rozmach i praca rysowników i grafików. Stylistycznie świat TLR podobny jest do tego z FF12, ale wszystkiego jest tu więcej. Więcej tajemniczych ruin, wyższe misternie rzeźbione budynki, więcej pięknych pejzaży. Tryb walki prezentuje się równie ładnie, chociaż wkurzać potrafią niesamowicie przekłamania silnika fizycznego (po śmierci potwory i postacie zmieniają się w szmaciane kukiełki z paraliżem), co widać poza walką w postaci dziwnie zachowującego się ubrania głównego bohatera. Muzyka jest wyjątkowo dobra, ciężka i doskonale pasująca do tego całego rozmachu, z jakim twórcy do gry podeszli. Doceniam też wyjątkowo oryginalne rozwiązania systemowe, związane z bardzo ograniczonym wpływem na ekwipunek i zachowanie naszych bohaterów dodatkowych. Ja już jestem na tyle przejedzony jRPG'ami, że każda nowość jest dla mnie zaletą. No i system jest potwornie złożony, samo rozkminianie jakie składy będą optymalne zajęło mi tu wieczność, a i tak nie zrobiłem tego jak należy. Gra ponadto ma dobrze wyważony poziom trudności, jest wystarczająco trudna, aby nawet doświadczeni gracze mieli problem z różnymi dodatkowymi bossami. Jest tu więc mnóstwo wyzwań dla doświadczonego gracza.
Co mi w tej grze przeszkadzało? Przede wszystkim chujowa kreacja bohaterów. W roli głównego bohatera mamy znowu Tidusa, a jego siostra to może nie Yuna, ale niewiele jej brakuje. Fabuła jest taka sobie, ale wkurzało mnie potwornie beznadziejne jej poprowadzenie. Nie ma jakiegokolwiek prologu, w zasadzie od razu wrzucają nas w wir wydarzeń bez jakiegokolwiek wstępu. Wiele razy postacie mówiły nam o jakichś wydarzeniach, które zasługiwały na oddzielne cutscenki - po cholerę nam to mówił w takim razie? Rozumiałbym, gdyby fabuła była wyłącznie pierwszoosobowa, gdyby upierali się, żeby wszystko pokazać z perspektywy głównego bohatera. Ale tak nie jest, często przeskakujemy między różnymi postaciami, a tu nagle witalna część fabuły jest przekazana przez słowną relację świadka. W pewnym momencie gry przeskok czasowy, który streszcza nam jeden z głównych bohaterów. I kiedy to robi, my widzimy czarny ekran. Nic się nie wyświetla, przez bite pół minuty, a przecież mogliby te istotne dla fabuły wydarzenia zilustrować jakimiś cutscenkami. Inną rzeczą, która mi wyjątkowo działała na nerwy to fakt, że absolutnie nic nie jest w tej grze wyjaśnione. Konkretne zalety i wady danych formacji, jak działają zarzucane statusy, jak robić konkretne ataki, co dają wskazówki, jakie dajemy kompanom, czy co dają bonusy, które im rozwijamy. Nic nie wiadomo, a boli to w szczególności w grze, w której zbudowanie optymalnego składu zajmować może długie godziny. Zamiast tego skupili się na opisywaniu zdolności tego naszego nieszczęsnego pokemona-górnika Mr. Diggsa, który z samego design'u jest fajny, ale jeżeli chodzi o mechanikę, to wkurza mnie potwornie, bo cały jego "rozwój" można było rozwiązać jednym suwakiem albo olać w całości. A tak ten bonusowy stworek dostał oddzielną kategorię w menu.
Podsumowanie? TLR jest dobrym jRPG'iem, ale nie dla gracza niedoświadczonego w jRPG'ach. Docenić go mogą fani Front Missionów i starszych Finali, no i oczywiście fani serii SaGa, ale takich nie ma wielu. Trzeba podejść do tej gry z cierpliwością i wyrozumiałością, bo inaczej trafi nas szlag. Tak oczywiście być nie powinno i wszelkie te wkurzające czynniki to niedopracowania twórców. To mogła być faktycznie fantastyczna gra, gdyby tylko należycie ją dopracowano. Winę ponosi pewnie fakt, że produkcja była pośpieszana, żeby jak najszybciej wydać tą grę, która była promowana zupełnie tak, jakby była kolejną częścią Final Fantasy. Szkoda.
TL;DR - Last Remnant jest ok.
Jakie są wasze opinie? Jak graliście tyle co ja, to pochwalcie się co zrobiliście, a czego nie zrobiliście. Mnie trafił szlag jak się okazało, że nie mogę zrobić questa z Wyngalem, a drugi szlag mnie trafił jak przeczytałem co ten quest dawał.
Kupiłem tą grę na Steamie kilka miesięcy temu i grałem do niedawna. Wiedziałem czego się spodziewać, bo grałem w wersję demo jakiś rok wcześniej i miałem dobre wspomnienia związane z tą kontrowersyjną pozycję (pomijając te związane z naszym konkursem Remnanta, który zakończył się wielką klapą). Teraz już ją prawie przeszedłem (został tylko ostatni boss), nieźle rozkminiłem, podbiłem wysoki level, zabiłem mnóstwo bossów dodatkowych etc., czyli mam dosyć dobrze ten tytuł ogarnięty. Jakie opinie?
To jest SaGa. Ta gra ma wszelkie znamiona bardzo kontrowersyjnej serii SaGa ze SNES/PSX/PS2. System rozwoju postaci nie oparty o rozwój, tylko drobny wzrost statystyk prawie po każdej walce. Techniki specjalne związane z danymi brońmi i odkrywane przez losowe atakowanie. Przeciwnicy widoczni na mapie, których możemy atakować kilku jednocześnie. Chodzenie po lokacjach i wiercenie w kopanie/zbieranie/wiercenie różnych miejscówek po itemy. Seria SaGa wszystkie te elementy miała we wszystkich lub w kilku odsłonach i nic dziwnego, że są one i tu, bo za tą grą też stali ludzie od SaGi. Czy to dobrze, czy źle, to już każdy będzie musiał sam ocenić.
Co mi się w grze podobało? Przede wszystkim olśniewająca grafika, chociaż zbudowana na tym cholernym UE3 i tym jego kilkusekundowym wczytywaniem tekstur. No ale nie tyle technologiczne rozwiązanie grafiki mi się podobało, co jej rozmach i praca rysowników i grafików. Stylistycznie świat TLR podobny jest do tego z FF12, ale wszystkiego jest tu więcej. Więcej tajemniczych ruin, wyższe misternie rzeźbione budynki, więcej pięknych pejzaży. Tryb walki prezentuje się równie ładnie, chociaż wkurzać potrafią niesamowicie przekłamania silnika fizycznego (po śmierci potwory i postacie zmieniają się w szmaciane kukiełki z paraliżem), co widać poza walką w postaci dziwnie zachowującego się ubrania głównego bohatera. Muzyka jest wyjątkowo dobra, ciężka i doskonale pasująca do tego całego rozmachu, z jakim twórcy do gry podeszli. Doceniam też wyjątkowo oryginalne rozwiązania systemowe, związane z bardzo ograniczonym wpływem na ekwipunek i zachowanie naszych bohaterów dodatkowych. Ja już jestem na tyle przejedzony jRPG'ami, że każda nowość jest dla mnie zaletą. No i system jest potwornie złożony, samo rozkminianie jakie składy będą optymalne zajęło mi tu wieczność, a i tak nie zrobiłem tego jak należy. Gra ponadto ma dobrze wyważony poziom trudności, jest wystarczająco trudna, aby nawet doświadczeni gracze mieli problem z różnymi dodatkowymi bossami. Jest tu więc mnóstwo wyzwań dla doświadczonego gracza.
Co mi w tej grze przeszkadzało? Przede wszystkim chujowa kreacja bohaterów. W roli głównego bohatera mamy znowu Tidusa, a jego siostra to może nie Yuna, ale niewiele jej brakuje. Fabuła jest taka sobie, ale wkurzało mnie potwornie beznadziejne jej poprowadzenie. Nie ma jakiegokolwiek prologu, w zasadzie od razu wrzucają nas w wir wydarzeń bez jakiegokolwiek wstępu. Wiele razy postacie mówiły nam o jakichś wydarzeniach, które zasługiwały na oddzielne cutscenki - po cholerę nam to mówił w takim razie? Rozumiałbym, gdyby fabuła była wyłącznie pierwszoosobowa, gdyby upierali się, żeby wszystko pokazać z perspektywy głównego bohatera. Ale tak nie jest, często przeskakujemy między różnymi postaciami, a tu nagle witalna część fabuły jest przekazana przez słowną relację świadka. W pewnym momencie gry przeskok czasowy, który streszcza nam jeden z głównych bohaterów. I kiedy to robi, my widzimy czarny ekran. Nic się nie wyświetla, przez bite pół minuty, a przecież mogliby te istotne dla fabuły wydarzenia zilustrować jakimiś cutscenkami. Inną rzeczą, która mi wyjątkowo działała na nerwy to fakt, że absolutnie nic nie jest w tej grze wyjaśnione. Konkretne zalety i wady danych formacji, jak działają zarzucane statusy, jak robić konkretne ataki, co dają wskazówki, jakie dajemy kompanom, czy co dają bonusy, które im rozwijamy. Nic nie wiadomo, a boli to w szczególności w grze, w której zbudowanie optymalnego składu zajmować może długie godziny. Zamiast tego skupili się na opisywaniu zdolności tego naszego nieszczęsnego pokemona-górnika Mr. Diggsa, który z samego design'u jest fajny, ale jeżeli chodzi o mechanikę, to wkurza mnie potwornie, bo cały jego "rozwój" można było rozwiązać jednym suwakiem albo olać w całości. A tak ten bonusowy stworek dostał oddzielną kategorię w menu.
Podsumowanie? TLR jest dobrym jRPG'iem, ale nie dla gracza niedoświadczonego w jRPG'ach. Docenić go mogą fani Front Missionów i starszych Finali, no i oczywiście fani serii SaGa, ale takich nie ma wielu. Trzeba podejść do tej gry z cierpliwością i wyrozumiałością, bo inaczej trafi nas szlag. Tak oczywiście być nie powinno i wszelkie te wkurzające czynniki to niedopracowania twórców. To mogła być faktycznie fantastyczna gra, gdyby tylko należycie ją dopracowano. Winę ponosi pewnie fakt, że produkcja była pośpieszana, żeby jak najszybciej wydać tą grę, która była promowana zupełnie tak, jakby była kolejną częścią Final Fantasy. Szkoda.
TL;DR - Last Remnant jest ok.
Jakie są wasze opinie? Jak graliście tyle co ja, to pochwalcie się co zrobiliście, a czego nie zrobiliście. Mnie trafił szlag jak się okazało, że nie mogę zrobić questa z Wyngalem, a drugi szlag mnie trafił jak przeczytałem co ten quest dawał.