Scena XVII
(las, aczkolwiek nie tak ciemny jak w scenie.... którejś tam)
Osoby: Cloud, Grzybek
(Cloud chodzi zniecierpliwiony dookoła i o czymś usilnie myśli; Grzybek siedzi na kamyku i obrywa płatki z kwiatków)
GRZYBEK: Długo jeszcze?
CLOUD: Nie przeszkadzaj... myślę.
GRZYBEK: I jak, podoba ci się myślenie?
CLOUD: No, nawet, nawet. A teraz mi nie przeszkadzaj.
GRZYBEK: Jak tam uważasz, ale myśleniem drechów nie pokonasz.
CLOUD: Zamknij się, powiedziałem chyba wyraźnie, co ??
GRZYBEK: Nie denerwuj się Cloud. Nie zawsze trzeba się przedrzeć przez legiony drechów by dotrzeć do celu...
CLOUD: Moja wina, że otoczyli Toruń 20 kilometrowym pasem? Już dawno takiego oblężenia nie było...
GRZYBEK: Ale babcie dadzą sobie radę?
CLOUD: Dadzą, dadzą. Moher jest z nimi. I łaska naszego pana, ojca dyrektora.
GRZYBEK: To fajnie. Tylko teraz niech ta łaska pomoże nam przebić się przez obóz drechów do ojca dyrektora....
CLOUD: Dlatego zamknij się, a ja coś wymyślę...
GRZYBEK: No, to myśl. Obudź mnie jak coś wymyślisz. Choć z twoim łbem to zdążę się porządnie wyspać i jeszcze pojechać do Katowic i spowrotem.
CLOUD: Mam!
GRZYBEK: Co masz?
CLOUD: Mam plan! Zrobimy podkop i dotrzemy tam pod obozem drechów.
GRZYBEK: Taaa, a jak zrobimy ten podkop? Plastikowymi łyżeczkami od herbaty?
CLOUD: Nie. Użyję mojego Buster Sworda. I okrutnej techniki, której nauczył mnie ojciec dyrektor - Moherslash!
GRZYBEK: Jestem ciekaw.... dawaj Cloudzik, dawaj!
CLOUD: A żebyś się nie zdziwił....
(Cloud wykonuje kilka gestów i zaczyna się Moherslash - powoli powstaje zalążek podziemnego tunelu do Torunia)
Scena XVIII
(lochy w twierdzy ojca dyrektora - cela Tanta)
Osoby: Tant
(Tant leży w celi na pryczy. Na brzuchu wesoło grasuje mu szczur, Tant bawi się z nim za pomca słomki. W pewnym momencie słychać klucz w drzwiach. Tant zrywa sięna równe nogi)
ANDERSEN(wchodzi): Jak tam Tant. Podoba ci się towarzystwo szczurów w celi?
TANT: Lepsze zawsze niż twoje Andersen...
ANDERSEN: Bardzo śmieszne Tant, bardzo śmieszne...
TANT: Hahaha! Dziękuje.
ANDERSEN: Co?
TANT: Jak się masz.
ANDERSEN: .... za dużo się Ani Mru Mru naoglądałeś chłopie... Ale my już zrobimy z toba porządek.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: ZAMKNIJ SIĘ CHOLERO JEDNA!!!!
TANT: Kocham cje.....
ANDERSEN: Przegiąłeś. Skoro nie chcesz po dobroci, to my cię weźmiemy siłą. WZT, Nathan, do mnie!
(wchodzą WZT i Nathan)
ANDERSEN: Zabrać to ścierwo przed oblicze ojca dyrektora. Już on sięz nim policzy... Zobaczymy komu będzie do śmiechu....
TANT: Nie, no chłopaki, czekajcie, ja żartowałem tylko, żart, luz, spox....
(WZT i Nathan biorą Tanta za nogi i ciągną po podłodze)
TANT: His, ratuuuunku!!!!!
Scena XIX
(stacja benzynowa gdzieś w okolicy Włocławka)
Osoby: Smog, Gladi, Glenn, S&S, Hisoka, Oceroberts, Demiforce, Musiol, Sephiroth, Tifa, Aeris, Yuffie.... kto da więcej?
(Tifa i Aeris tankują Ursusa do pełna i polerują szyby, reszta stoi nieopodal i się naradza)
SMOG: Oki, panowie i .... eee, panowie (nerwowo patrzy na His i Yuffie). Jaki mamy plan?
GLENN: Pierwsza sprawa - niech Demiforce odda mi summona.
DEMIFORCE: Jakiego summona?
GLENN: Bahamuta łapciuchu!!
DEMIFORCE: Kogo nazywasz łapciuchem, zakłuty łbie!!
GLENN: Ciebie leszczu!!
DEMIFORCE: A ty na głowe upadłeś!!
GLENN: A ty jeszcze niżej!! Oddawaj Bahamuta!!
DEMIFORCE: A co mi zrobisz !?
GLENN: Użyję Black Materii i ... zaraz gdzie jest moja Black Materia?!
(oczy wszystkich wędrują w kierunku Yuffie)
SMOG: Yuffie, ty takiego dużego biustu nie miałaś....
YUFFIE: Gdzie sie patrzysz zboczylu?
SMOG: Patrzę i widzę, że że sobie stanik materią wypchałaś.
YUFFIE: ..... ech, z wami nic się nie da...(wyjmuje zza bluzki White i Black Materię i oddaje ją Glennowi) Masz...
GLENN: Dzięki. A na drugi raz urażaj, bo Smogu nie będzie taki miły.....
YUFFIE: Zawołać dziewczyny??
GLENN: Przepraszam, przepraszam! Nie mam ochoty na bieg na 500 kilometrów.
OCEROBERTS: Ech, Glenn, skaranie boskie z takim Materia Keeperem.... kto cię w ogóle nim mianował
GLENN: Tant...
OCEROBERTS: Wcale mnie to nie dziwi....
MUSIOL: Skończyliście? Tak? To dobrze. Musimy odbić Tanta, zapominacie się...
HISOKA: Nic nie musimy. Jak się dał złapać to niech sam se ucieka. ja tam idę, bo będzie wojna i masowa rzeź
OCEROBERTS: Będziemy Zabijać, plądrować i gw... a nieważne.
SMOG: Zboczyl.
MUSIOL: Cisza!!
HISOKA: Właśnie, cisza! Zapominacie się, że to ja tu rząde.
DEMIFORCE: To rozporządzaj waćpanna.
HISOKA: Te, mądrala, chcesz się przywitać z posadzką?
DEMIFORCE: Dla waćpanny wszystko.
(Demiforce zrobił unik i objął His lewa ręką)
DEMIFORCE: Waćpanna taka waleczna... lubię waleczne kobiety.. hihihi.... jeśli waćpanna z Tantem jest tak jak to mówią, to mamy ten sam gust.
HISOKA(wyrywa się):Łapy precz ode mnie zboczylu, bo zarwiesz, tylko od Glenna Black Materię pożyczę.
GLENN: Ja już nikomu materii nie pożyczam! Demiforce, ja nadal czekam na zwrot Bahamuta.
DEMIFORCE: A masz, weź go sobie (rzyca Glennowi materię). Ja mam teraz ważniejsze sprawy na głowie.
OCEROBERTS: Jak podrywanie pani szefowej?(Smog sztura go ramieniem w bok) Przepraszam, najmocniej, chciałem powiedzieć pana szefa oczywiście.
HISOKA: Wybaczam. A ty Demuś trzymaj łapska z dala ode mnie, bo ci kończyny powyrywam. Znaw wszystkie możliwe techniki sado i maso. Nie wyjdziesz z tego żywy.
DEMIFORCE: Założysz sięwaćpanna?
HISOKA: Ja już z nim nie mogę... Musiol, zrób z nim porządek.
MUSIOL: Tak jest szefowo... e szefie, znaczy się.
(Musiol summonuje w swych dłoniach potężny młot i wali nim Demiego przez łeb. Ten pada nieprzytomny)
MUSOL: załatwione. A więc na czym to stanęliśmy?
GLENN: Że musimy mieć plan.
MUSIOL: Świetnie. Ma ktoś pomysł?
HISOKA: Nie
SMOG: Ja też nie.
GLADI: Ani ja tak w ogólę myślę, że ktoś powinien z nas wrócić i może popilnować ruin Neo Midgar...? Tak na wszelki wypadek. (Gladi dał dyla)
SMOG: No ładnie. Nikt z nas nie ma żadnego pomysłu....
GLENN: Nom...
OCEROBERTS: A może Serdz nam coś powie? Bo siedzi cicho i cały czas z żólwiami gada....
HISOKA: Nom, dobry pomysł. Serdz, co ty na to?
S&S: "Zółwie mówią. Zółwie radzą. Żółwie zawsze pomoc dadzą. Tip dnia - jeśli chcecie uzyskać pomoc niezawodną udajcie się po radę do Gipsiego. on wam pomoże."[/i] Tyle mówią żółwie.
GLENN: Fajnie. A nie mówią, gdzie można tego Gipsiego znaleźć?
MUSIOL: Jak znam życie pewnie gdzieś w Japoni... siedzi pewnie i chleje z młodymi japończykami wina brzoskwiniowe....
GLENN: A ty skąd go znasz....
MUSIOL: A, dawne to czasy... Serdz, co mówią żółwie?
S&S: Żółwie mówią: Gipsi jest aktualnie niedaleko Czarnobyla na wycieczce japończyków w okolice reaktora. Aktualnie siedzi oparty o reaktor i popija wino brzoskwinowe z Gacktem....[/b] tyle mówią żółwie
MUSIOL: Dobre i to. Ale jak my się dostaniemy na tą Białoruś?
OCEROBERTS: Ukrainę Musiol, Ukrainę.....
MUSIOL: Whatever...
HISOKA: proponował(a)bym jakimś pojazdem. Tylko można by nie tym Ursusem, ale czyms większym....
DEMIFORCE(ocknął się i podnosi się z bólem głowy): Możemy jechać do Płocka. Tam porzucilismy mojego Fiata 125p.
HISOKA: Czy ja czasem nie powiedziałem(am) - "czymś większym" ... ?
GLENN: Pewnie do tej pory i tak drechy go ukradły.
YUFFIE: Te, Demio, to może udamy się po Cida i pożyczymy Highwinda?
DEMIFORCE: Tak też można. I miałaś nie mówić do mnie Demuś. Miałaś udawać twardą laskę. Zapomniałaś?
YUFFIE: Ups, sorki...
MUSIOL: HĘ?! Łoda !@#$%^&*
DEMIFORCE: Spokojnie. To co o nich powiedziałem to prawda. Ale dla mnie one są niespotykanie miłe. Więc spokój. Grzeczny Musiol.
MUSIOL: Oż ty !@#$%^&*
SMOG: To co robimy?
HISOKA: Ktoś się uda po Highwinda, a reszta zostanie ru i zaczeka.
GLENN: To może His ustalisz skład, co?
HISOKA: Ok. Po Highwinda idzie Musiol, Glenn, Demiforce, Smog Oceroberts i ja. Reszta czeka tutaj.
WSZYSCY: Tak jest towarzyszko... ee, towarzyszu dowódco.
HISOKA: Przyjąłem(am). Odmaszerować. Do wykonania zadania.
Scena XX
(droga niewiadomo dokąd)
Osoby: Hisoka, Demiforce, Glenn, Smog, Oceroberts, Musiol
HISOKA: Dobra panie śliczny. Dokąd teraz mamy się udać, aby znaleźć tego Cida i zdobyć Highwinda?
DEMIFORCE: Hmm... niech pomyślę. A co mi za to dasz zacna pani?
HISOKA: Pozwalam ci żyć nędzna istoto... czyż to nie jest wystarczająca nagroda?
DEMIFORCE: Uwielbiam w waćpannie tę nieuzasadnioną agresję...
SMOG: Skończyliście? Na romanse pora przyjdzie później. Teraz mamy ważniejsze sprawy.
GLENN: Właśnie. Gadaj Demiforce, gdzie znajdziemy Cid'a?
DEMIFORCE: Jest w Rocket Town, a gdzieżby indziej...
GLENN: Że jak?
MUSIOL: A gdzie to jest?
DEMIFORCE: Na północ od Nibelheim....
MUSIOL: Panie, jak chcesz pan dotrzeć do Nibelheim?
DEMIFORCE: Mam swoje sposoby waćpan. Np. znam takie zaklęcie, że mogę nas przenieść...
SMOG: A do Czarnobyla nie możesz nas nim przenieść ??
DEMIRORCE: Teoretycznie tak waszmość. Ale w praktyce Czarnobyl jest otoczony silną barierą magiczną, która powstała po wybuchu reaktora..... Powiadają, że widziano tam wtedy jakiegoś murzyna z gnatem zamiast ręki i spedalonego blondyna w fioletowym wdzianku i że to oni zniszczyli reaktor. A co do podróży magicznej - dostać to byśmy się dostali waszmośc, ale raczej na pewno w kilku osobnych kawałkach....
MUSIOL: A to taka droga odpada.
OCEROBERTS: Już skończyliście? Tak? To dobrze. Demiforce odpalaj portal i jedziemy, skopiemy im tyłki i takie tam. Szybko bo mi się do Torunia spieszy. By palić, grabić i gw.... a nieważne.
MUSIOL: Zboczeniec
OCEROBERTS: Przygarniał kocioł garnkowi....
HISOKA: Jak już skończycie przepychanki, to powiedzcie, a przeniesiemy się do Nibelheim.
SMOG: A Czemu nie od razu do Rocket Town?
HISOKA: Bo ja tak chcę, jasne?
SMOG: Tak, tak, przepraszam, że zapytałem szefo... eee..szefie.
HISOKA: Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy.
DEMIFORCE: Wszyscyście azali gotowi?
OCEROBERTS: Tak Demiś.... dawaj. I skończ z tą pedalską gadką....
DEMIFORCE: Waćpana nie pytałem zawżdy o to czy waszmości się podoba styl moich wypowiedzi...
MUSIOL: Dokończycie tE rozmowę w Nibelheim. Wskakujcie w ten portal, co go Demiforce zaraz otworzy.
(Demiforce rysuje pentagram kredą na ziemi i wypowiada zaklęcie; w miejscu pentagramu powstaje magiczny portal. wszyscy w niego weszli; na końcu Demiforce)
DEMIFORCE: Ciekawe, czy mam przy sobie zwój odesłania aby wrócić z powrotem... a potem to sprawdzę. Teraz jazda (wskakuje w portal i znika)