Autor Wątek: Lust for Blood  (Przeczytany 7715 razy)

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #20 dnia: Stycznia 04, 2007, 07:32:21 pm »
Dzięki za poparcie Igni,właściwei z tąd brałam pomysł ;P(Soul Reaver się kłania XD).Jeśli chodzi o romantyzm....no cóż pewnie nie raz się jeszcze pojawi ;P.Dobra nie będe się bardziej rozpisywać,zamieszczam kolejny rozdział (znowu jakiś pokręcony,ale co tam przynajmniej będę miała co później wyjaśniać XD).

Noc pokryła już całe niebo, rozsypując za sobą miliardy gwiazd, okrągły księżyc był jej największym klejnotem. W tej chwili rozświetlał polanę, na której miała się odbyć walka dwóch sił, wampirzycy i łowcy. Dziewczyna utkwiła wzrok w postaci oczekując na kolejny cios. Miecz połyskiwał w świetle księżyca, rzeźbiąc delikatne łuny pod płaszczem zmierzającej w jej kierunku postaci. Ruda czekała, jej wzrok śledził najmniejszy jego ruch. Wiatr zawył, bez litośnie rozdmuchując leżące na polanie liście. Wampirzyca straciła go na chwile z oczu, lecz po sekundzie usłyszała świst zbliżającego się metalu. Instynktownie uniknęła pionowego cięcia uskakując w bok. Następny cios nadszedł z prawej, dziewczyna odtoczyła się kilka metrów dalej, natychmiast podnosząc się z ziemi, unikając tym samym pchnięcia w brzuch. Wilk był szybki, a jego ciosy zabójcze. Wcale nie uśmiechało się jej zostać przebitą tym żelastwem. Pionowe cięcie, uskoczyła na bok. Cień wykorzystał to i ciął z ukosa, ruda schyliła się, następne natchodziło z poziomu, omijając je upadła na plecy. Świst broni, zobaczyła jedynie błysk i potem już nic. Dziwne, nic ją nie bolało, czyżby umarła? Powoli otworzyła oczy, między bokiem, a ramieniem wystawało ostrze wbite w ziemię, przybijając jej kurtkę do podłoża. Nad nią stał wilk, zastygły w bez ruchu. W tym momencie wpatrywał się jej w oczy nawet nie drgnąwszy powieką. W jego oczach nie widziała, ani złości, ni drwiny, która wskazywała by na jego wygraną. Wydawały się jej takie bez uczuć, a zarazem pogrążone w smutku.
- Nie uważałaś. - powiedział w końcu, swoim chłodnym głosem.
- Ty także. - odrzekła uśmiechając się.
W ułamku sekundy naprężyła się niczym struna i odepchnęła go kopniakiem z obu nóg. Chłopak odleciał kawałek przewracając się, po chwili spróbował wstać trzymając się za klatkę piersiową łapiąc oddech. Ruda miała tylko chwilę by oderwać kurtkę od miecza i pozbierać się z ziemi.
- To nie sprawiedliwe, jestem bezbronna. - powiedziała oburzając się.
Cień już zmierzał w stronę wampirzycy z zamiarem uderzenia jej z pięści w brzuch. Ariena robiła co mogła by ominąć jego ciosy, w końcu zatrzymała się przy drzewie, opierając się o jego pień plecami. Ostatkiem sił wyminęła cios kierowany w twarz, który zatrzymał się na pniu. Chłopak nachylił się nad nią.
- Równie dobrze mogę walczyć bez ostrza. - mówiąc to wyrwał pięść z drzewa, zakręcił się w miejscu na jednej nodze i znów zadał cios mierzony w głowę.
Ariena schyliła się, słysząc jak drzewo pęka uciekła z pod wilka i rzuciła się pędem w las. Minęła kilka drzew, w końcu schowała się za jednym z nich i łapiąc oddech rozejrzała się w poszukiwaniu swojego przeciwnika.
- Długo zamierzasz bawić się w kotka i myszkę? - usłyszała za sobą głos.
Odwróciła się i widząc nadlatujący cios osłoniła twarz ręką zaciskając zęby. Uderzenie było tak silne, że musiała uklęknąć, czuła napierającą na nią siłę, której już dłużej nie mogła utrzymać. Ratując się rozwinęła skrzydła odrzucając oponenta kawałek dalej, śrubą wzleciała między drzewami, rozprostowała skrzydła i zawisła nad lasem. Oddychając ciężko spojrzała w dół, ale nie dojrzała tam swojego przeciwnika. Zaczęła gorączkowo rozglądać się w poszukiwaniu wilka, nigdzie jednak nie mogła znaleźć jego sylwetki, choćby najmniejszego śladu. Wzniosła się wyżej, chłodny wiatr owiał jej ciało. Dopiero teraz poczuła, że jest przemoczona do suchej nitki. Nie widząc dalszego sensu szukania cienia, ruszyła w kierunku zabudowań. Przeleciała nad kilkoma przecznicami i wylądowała w jednym z zaułków. Wyjrzała z za budynku i rozejrzała się po ulicy, nie widząc nikogo ruszyła na drugą stronę ulicy wchodząc do klatki. Wbiegła po schodach na samą górę i nie zastanawiając się długo weszła do mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz. Oparła zmęczone ciało o drzwi i opadła ciężko pod nimi. Zza progu wyjrzał kot spoglądając na nią swoimi świecącymi oczami. Ariena skierowała na niego swój wzrok, uspokoiła oddech i wstała mozolnie.  Ściągnęła buty w wąskim korytarzu, weszła do sypialni i zrzuciła resztę swojego przemoczonego odzienia na podłogę. Dopiero teraz zauważyła małą ranę koło lewej piersi, jak również dziurę w bluzce.
- Był bliski celu ... - powiedziała cicho.
Wygrzebała coś z szafy stojącej na przeciwko łóżka i ubrała się pospiesznie. Zebrała całe leżące na podłodze odzienie i wyniosła je do łazienki zabierając z tamtąd tylko ręcznik. W połowie drogi do pokoju zatrzymała się gwałtownie.
- Alastorze mógł byś wynieść się z mojego mieszkania, dzisiaj nie mam ochoty cię oglądać. - powiedziała z nieskrywaną złością.
- Długo cię nie było ... - odpowiedział nie zwracając uwagi na jej słowa.
- Mógł byś w końcu nauczyć się wchodzić drzwiami, chciała bym chociarz raz zatrzasnąć ci je przed twarzą ! - wrzasnęła podchodząc do niego, spoglądając mu prosto w twarz.
Wampir spojrzał na nią z nieskrywanym uśmiechem.
- Właśnie dlatego wymyślono okna. - zażartował, po chwili zmieniając temat - Jeśli szukasz chłopaka, którego dziś przyprowadziłaś, to wypuściliśmy go ... na jego własne życzenie. Poza tym nie był nam do niczego więcej potrzebny, wszystko już wiemy. - mówiąc te słowa skierował się w stronę balkonu - No to do jutra. - rzekł i zeskoczył znikając jej z oczu.
Dziewczyna podbiegła do barierki, ale wampira już nie było. Chłodny wiatr rozwiał jej wilgotne włosy dając nieprzyjemne uczucie rozchodzące się po całym ciele.

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #21 dnia: Stycznia 04, 2007, 10:11:49 pm »
hmm.... nawet ciekawe szczerze powiedziawszy, chociaż zawsze trochę wątpliwości wzbudzają we mnie postacie, które pojawiają się z nikąd, tak jak ten Wilk.... a co za dużo to nie zdrowo ;] No ale ogólnie czyta się całkiem dobrze, chociaż momentami przeginasz z poetyckoścą i romantyzmem ;]
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #22 dnia: Stycznia 31, 2007, 06:36:31 pm »
Wahahaha przyszła pora na kolejny rozdział XD.A tak mi się przy okazji przypomniało,nie wiem czemu czepiacie się mojego romantyzmu,w końcu to opowieść o wampirach,gdzie są pokazane uczucia i wcale nie musi się lać krew na lewo i prawo bez celu XD(tak by pewnie było,gdybym opisywała horror).No nic życze miłego czytania.

Wąska uliczka zacieśniała się przed nią coraz bardziej. Biegła przed siebie ile sił miała w nogach, coraz szybciej tracąc dech w piersiach. Nie mogła się teraz zatrzymać. Słabe światło wydobywało się z końca niekończącej się wiekami alejki. Wiedziała, że może być już za późno, czuła to pod sercem, nieograniczony lęk już się tam zagnieździł, nie dając spokoju. Przyspieszyła, pot spływał po jej czole, przyklejając kosmyki włosów do twarzy. Nagle światło na końcu uliczki rozbłysło oślepiając dziewczynę. Odruchowo zasłoniła oczy ręką, po chwili czując, że zaczepiła o coś nogą. Potknęła się i upadła na kolana podpierając się rękoma, podniosła wzrok i nagle szybko wstała, ale zaraz upadła na czworaka, cofając się gwałtownie. Światło wróciło do normy ukazując coś dziwnego znajdującego się przed nią. Była to czyjaś głowa, miała otwarte oczy, które teraz wpatrywały się w nią pusto, z ust ofiary wypływała krew. Dziewczyna nie mogła rozpoznać rysów twarzy, choć z drugiej strony wydawały się jej one jakieś znajome. Powoli podeszła do głowy wyciągając w jej kierunku dłoń, lecz gdy tylko to uczyniła usłyszała przeraźliwy krzyk, dobiegający zewsząd. Wszystko wokół zczerniało i zniknęło.
Ariena leżała na łóżku wpatrując się pusto w sufit.
- Czy to był sen ? - pomyślała podnosząc się do pozycji siedzącej, ręcznik niedbale opadł jej z ramion spowrotem na pościel.
Usiadła na brzegu łóżka, kładąc ręce na kolanach. Zawsze uważała, że wampiry nie sypiają, ale jej wizje wydawały się takie dziwne, jakby naprawdę były snem. A może to wcale nie były sny, możliwe, że to się już kiedyś działo, w końcu od kiedy stała się wampirem nie pamiętała niczego ze swojej przeszłości, a może ... może to co widziała ma dopiero się wydarzyć? Nie wiedziała, nie mogła też przypuszczać. Powoli wstała i ruszyła w stronę szafy. Ubrała się pospiesznie spoglądając na zegarek.
- Znów się spóźnię ... - pomyślała wbiegając do łazienki.
Szybko przeczesała szczotką włosy, trzymając w zębach spinkę. Gdy spinała nią włosy poczuła lekkie szarpnięcie, a potem szczypanie z boku. Dotknęła bolące miejsce i przypomniała sobie wczorajszą walkę. Rana zaczęła się odzywać, ale w kródce się zagoii. Niezastanawiając się dłużej wróciła do pokoju i podniosła kurtkę z krzesła, po chwili jednak położyła ją spowrotem na miejsce, miała ona przecież nieładną dziurę, ale tym zajmie się później. Znów wróciła do szafy i jedyne co nadawało się na tą porę roku, to długi, czarny płaszcz. Wyciągnęła go i ubierając wyszła z domu.

Po długim korytarzu rozchodził się dźwięk kroków. Ciemnowłosa dziewczyna ubrana w fiolet, szła właśnie betonowym przejściem, gdy zaczepił ją Richard, jak zwykle nieogolony. Położył jej rękę na ramieniu mówiąc:
- Witaj Blaine, mam dzisiaj dla ciebie zadanie, widzisz tego chłopaka, oto nasz nowy towarzysz - wskazał blondyna stojącego za nim - Zackswell Alden.
- Yo ! Dla znajomych Zack. - uśmiechnął się do niej z za pleców Richarda.
- Pokarzesz mu to i owo, dobrze ? - poklepał ją po ramieniu i już miał zamiar ich opuścić, gdy wrócił się do wampirzycy i nachylił mówiąc jej coś do ucha.
Zack nie mógł niczego usłyszeć, ale zauważył jak dziewczyna spogląda na niego spod grzywki zimnymi, białymi oczami i uśmiecha się dziwnie.
- To do zobaczenia. - powiedział brunet i poszedł swoją drogą.
- No to gdzie najpierw ? - zapytał blondyn, zakładając dłonie na karku.

Ruda szła szybkim krokiem już dłuższy czas przez długi korytarz. Dźwięk jej obcasów uderzających o podłogę roznosił się po całej jego długości. Była spóźniona, od kiedy wyszła z domu minęła już ponad godzina, prawdopodobnie była by wcześniej, gdyby użyła swoich skrzydeł, ale o tej porze dnia było to totalnie wykluczone. Mogła jechać autobusem, gdyby oczywiście taki dojeżdżał do jej miejsca zamieszkania, w takim wypadku pozostało jej iść pieszo.
- Pani spóźnialska w końcu się pojawiła. - usłyszała za sobą znajomy, kobiecy głos i natychmiast się odwróciła.
Właśnie chciała wygarnąć coś Blaine, ale powstrzymała się widząc jej młodego towarzysza.
- A to kto ? - skierowała swój wzrok na blondyna.
Chłopak wyglądał na dość młodego, Ariena dała by mu koło dwudziestu lat. Jego blond czupryna była zaczesana do góry, przypominając trochę kaczy kuper. Na prawej stronie twarzy widniała nieduża blizna przecinająca brew, zaś na lewej znajdował się czarny tatuaż, zasłaniający większą część policzka. Ubrany był w stylu typowego luzaka. Ciemne, granatowe spodnie sięgające za kolana podtrzymywał na miejscu skórzany pasek, do którego przyczepiony był metalowy łańcuch, dyndający z lewej strony pasa, jedna nogawka była dłuższa od drugiej. Miał na sobie również czarną, przylegającą do ciała bluzkę z jakimś napisem, na nią miał zarzuconą ciemną kurtkę z czerwonymi wstawkami, z rękawami na trzy czwarte. Właśnie teraz szczerzył swoje białe zęby w jej stronę. Nie był wampirem, tego była pewna.
-  Jestem Zack, miło mi poznać. - podszedł do niej wyciągając rękę na powitanie.
Był niewiele wyższy od niej i w tej chwili przyglądał się jej, swoimi brązowymi oczyma.
- Nie bądź dla niego oschła - rzekła Blaine, przeczesując krótkie, czarne włosy - to nowy pracownik i twój dzisiejszy uczeń. - wykrzywiła czarne usta w uśmiech, po chwili ruszając swoją drogą.
- Hej ! Chwileczkę, a ty do kąt ? - próbowała się wybronić, ale było już za późno.
- Mam jeszcze kilka rzeczy na dziś, a ty, zdaje mi się, że nie masz nic do roboty. - powiedziała nie odwracając się - Powodzenia ! - dodała jeszcze na koniec i zniknęła za rogiem.
Ariena spojrzała na młodego niepewnie.
- No ładnie - pomyślała - dali mi uczniaka.

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #23 dnia: Stycznia 31, 2007, 09:56:32 pm »
hmm... co tu dużo mówić, tekst przyzwoity chociaż miejscami ortografy dają się we znaki. Weź sobie dziewczyno w końcu jakąś autokorektę spraw, co? ;]
Tak jak powiedziałem, rozdział przyzwoity, czyta się ciekawie, chociaż w sumie mogłabyś pomyśleć na dodawaniem dłuższych fragmentów.... hmmm.... może to tylko moje spostrzeżenie, ale postać zacka wygląda jak skrzyżowanie fajnalowego zella z tidusem ;]
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #24 dnia: Lutego 01, 2007, 12:04:54 pm »
Całkie nieźle się to czyta. Odrobina romantyzmu nigdy nie zaszkodzi.
Co do Zacka nie tylko tobie W_W skojarzył się z Zellem :)

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 03, 2007, 07:20:23 pm »
Z góry przepraszam,że tak długo nie pisałam XD,ponad miesiąc(tragedia),ale nawał obowiązków i ferie to nie był dobry czas na pisanie.Co do Zacka...hm można powiedzieć,że to jest taka mieszanka wybuchowa obu wymienionych panów :D ,zamieszczam nowy rodział i życzę miłego czytania XD.
Cytat: W_W
chociaż w sumie mogłabyś pomyśleć na dodawaniem dłuższych fragmentów....
No w sumie mogła bym,ale nie chcę zdradzać wszystkiego od razu,pozatym...coś mi się wydaje,że każdy nowy rodział jest dłuższy od poprzedniego XD.

Przed nimi rozpościerała się jedna z wielu uliczek tego brudnego miasta. Ruda szła pierwsza, za nią podążał posłusznie Zack z założonymi rękoma na karku. Wciąż zastanawiała się czyj to był pomysł, czyżby Blaine wywinęła się z obowiązku i zrzuciła go na nią, czy faktycznie to Richard zlecił jej zajmowanie się tym dzieciakiem. Gdy próbowała się tego dowiedzieć, Richarda nie było w biurze, z resztą nikt nie wiedział gdzie on się teraz podziewa. Pozostało jej tylko wykonanie tego przymusowego obowiązku. "Jak zwykle znika, kiedy jest potrzebny" pomyślała przerzucając oczyma. Przemierzali kolejną uliczkę, kiedy nagle ktoś przeszedł jej drogę. Właściwie nie zwróciła by uwagi na przechodzącego osobnika, gdyby nie poczuła znajomej energii. To był on, syn Rhayena, znów miał tą samą brązową kurtkę, kaptur zasłaniał mu twarz, ale w jakiś sposób wiedziała, że to on. Nie zauważył jej i szedł dalej swoją drogą, nawet pasowało jej to, przynajmniej dowie się do kąt zmierza, poza tym jej dzisiejszym zamierzeniem i tak było znalezienie tego chłopaka. Poczekała aż odejdzie na dogodną odległość, w tym samym czasie Zack zdążył już ją dogonić.
- Yo! Co jest grane? - powiedział stojąc za plecami dziewczyny.
- Cicho! - szepnęła - bo nas usłyszy. - skarciła go wzrokiem.
Chłopak odruchowo zatkał sobie usta dłonią.
- Widzisz tego tam - wskazała na oddalającą się sylwetkę chłopaka - idziemy za nim, ale tak by nas nie zauwarzył od razu, mam do niego parę pytań. - widząc, że ciemnowłosy skręca za róg, dała sygnał Zackowi by szedł za nią.
Minęli zakręt, który znów prowadził na prostą, po całej ciasnej uliczce walały się jakieś papiery, kartony i puszki, w połowie jej długości znajdowała się kolejna uliczka skręcająca w lewo, tuż koło wejścia do niej stał pod ścianą metalowy, ordzewiały pojemnik na odpadki, z pewnością dawno już zapomniany, o czym świadczył jego wygląd. Oboje postanowili podejść pod pojemnik, starając się nie narobić hałasu, gdy już się im to udało, schowali się czekają cierpliwie aż chłopak wyjdzie z uliczki.
- Właściwie kim on jest? Jakąś ważną osobistością, czy co, że go śledzimy? - zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi.
Teraz przed nimi rozpościerał się nieduży plac. Widząc, że chłopak zmierza na drugą stronę placu, Ariena postanowiła wyjść zza pojemnika i w tej chwili poczuła, że coś mocno łapie ją za bark, po czym wpycha na ścianę węższej uliczki, przyciskając do niej niemiłosiernie.
- Hej! Zostaw ją w spokoju! - usłyszała znajomy głos.
Powoli otworzyła oczy.
- Nie twoja sprawa szczeniaku, to się nie odzywaj ... - odpowiedział mu chłodno.
Mężczyzna był wyższy od niej o głowę i w tej chwili przyciskał ją przedramieniem prawej ręki do ściany. Ubrany był w długi, jasno brązowy płaszcz, o dość nietypowym kroju. Po bokach rękawów znajdowały się zamki sięgające całej ich długości, ułatwiające tym samym ich szybkie rozpinanie, gdzieniegdzie znajdowały się również metalowe wstawki. Rękaw u lewej reki w tej chwili był rozpięty, jednak zakrywał ją wystarczająco dobrze by nie móc zobaczyć co znajduje się pod materiałem. Zack stał z boku niewiele mogąc zrobić. Właśnie miał się zamierzyć na mężczyznę, gdy Ariena powstrzymała go.
- Nie podchodź! Załatwimy to polubownie ... - powiedziała spoglądając z ukosa na nieznajomego.
- Nawet nie próbuj, wystarczył by jeden ruch i zabił bym cię tam gdzie stoisz. - zagadał do blondyna - Dziewczyna dobrze mówi, powinieneś jej słuchać. - powiedział z lekką kpiną w głosie.
Chłopak zacisnął zęby, ale posłuchał i został na swoim miejscu.
- Czego chcesz Jared? - zapytała patrząc na niego wrogo.
Mężczyzna skierował na nią swój wzrok, przykryty ciemnymi, brązowymi kosmykami, świdrując ją na wylot. Jego oczy były przerażające, lewe wyglądało by prawie normalnie gdyby nie wieczna ciemność ukryta w samej jego głębi, prawe zaś było tak lodowate, że zwykły śmiertelnik nie wytrzymał by długo jego spojrzenia.
- Czego ja chcę? To chyba raczej powinno brzmieć ... -zastanowił się prze chwilę - "czego ty chcesz? ".  - zbliżył się do niej - Czego tu szukasz? Dlaczego śledzisz tego chłopaka? - mówiąc cedził każde słowo.
- Chciałam tylko porozmawiać ...
- I przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej o Rhayenie?
- Nie twoja sprawa! - syknęła, a jej oczy nagle pojaśniały.
- Doprawdy?
Ariena poczuła jak Jared napiera na nią mocniej, przyciskając ją coraz bardziej do ściany, pozbawiając ją oddechu.
- Czy on jest, aż taki ważny? Przecierz to tylko dzieciak ... nawet gdybym z nim porozmawiała, to czy to by coś zmieniło?
- To ja tu zadaje pytania, poza tym póki ja go pilnuję nie pozwolę ci się do niego zbliżyć. - wyszczerzył zęby w uśmiech.
- W takim razie co tu jeszcze robisz? - odgryzła się.
- O to się nie martw - z jego ust nie schodził szyderczy uśmiech - wysłałem za nim moje "oko", jeśli coś by mu groziło, już bym o tym wiedział. - po tych słowach odsunął się od wampirzycy pozwalając jej złapać oddech, odwrócił się jeszcze w stronę Zacka i powiedział do niego - Ty lepiej uważaj młody, nad pobudliwość i nieprzemyślane decyzje mogą cię kiedyś kosztować życie. - po tych słowach ruszył wolnym krokiem w stronę placu i po chwili zniknął im z oczu.
- Normalnie koleś prosi się o porządne lanie! -  wykrzyknął wkurzony Zack zaciskając dłonie w pięści.
- Nie miał byś z nim żadnych szans, uwierz mi ... - spojrzała na niego próbując złapać głębszy oddech - prawdopodobnie zabił by cię jednym cięciem.
Blondyn spojrzał na nią pytająco.
- Pod płaszczem nosi dwa ostrza, których szczerze mówiąc nie chciała bym nigdy zobaczyć. Wszystkim, którym się to udało nie przeżyli.
Chłopak gwałtownie przełknął ślinę na te słowa.
- Nie wyglądał na zbyt silnego ... - powiedział nerwowo.
- I to jest właśnie jego atut, jak już zapewne zdążyłeś zauważyć, Jared nie jest człowiekiem, a raczej był nim, ale to było dawno temu. U nas nazywają go eksperymentem, mutantem albo "jedynym, który przeżył". - mówiąc ostatnie słowa skierowała swoje kroki w stronę, z której przyszli.
Chłopak ruszył żwawo za nią, przysłuchując się uważnie.
- Kiedyś był seryjnym mordercą, lubił sobie pozabijać dla zabawy, dostał krzesło elektryczne. Niestety w ostatniej chwili uratowali go naukowcy, którzy, jakby to powiedzieć ... - zamyśliła się na chwilę szukając odpowiednich słów - potrzebowali królika doświadczalnego. Było ich wielu, ale tylko Jared przeżył wszystkie katusze związane z eksperymentami. Naukowcy zrobili z niego broń doskonałą, wszystkie testy wypadły pomyślnie ... - spojrzała na Zacka, z ironią mówiąc - nie można go zabić w żaden sposób. Próbowali wszystkiego, od odcinania kończyn, do palenia żywcem, przez rozpuszczanie w środkach chemicznych, nawet gdy odnosił ciężkie rany, goiły się one bardzo szybko. Na szczęście naukowcy wcześniej wyprali mu mózg, niestety żądza mordu pozostała, dlatego jest tutaj, zabija na zlecenie, lub jak widzisz pilnuje ważniejszych ludzi. Szczerze - skierowała rozbawiony wzrok na młodego towarzysza - nie chciał byś mieć z nim na pieńku, wystarczy, że ja mam. - uśmiechnęła się do blondyna - Z resztą to nie pierwszy facet, z którym mam ... - pomyślała.

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 04, 2007, 10:25:18 am »
Poza jednym małym błędem nie dostrzegłam niczego, czego można byłoby się czepiać. Dość szybko uporałam się z tym kawałkiem i przyznam, że czytało się miło.

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #27 dnia: Czerwca 22, 2007, 09:34:15 pm »
Trochę się rozleniwiłam ;/,ale nadrabiam straty nowym rozdziałem ;P.

Ciemne chmury malowniczo poruszały się po niebie zasłaniając wciąż wiszące nad miastem słońce. Jego promienie przeszywały niebo, spadając słupami światła w dół jak świetliste sztylety. Wiatr zatrzepotał długim płaszczem postaci znajdującej się na jednym z wyższych budynków. Owa postać siedziała na krawędzi gzymsu, przypominając jednego ze strażników - gargulców, dekorujących ten budynek. Jedną nogę miała spuszczoną w dół, drugą zaś zgiętą w pół podpierając o nią rękę, po chwili materiał powoli opadł, ponownie zakrywając całe jej ciało. Wilcze oczy spoglądały teraz w dół wypatrując swojej ofiary. Na drugim końcu gzymsu pojawiła się czarna mgiełka, rozmazując się zaraz po tym, gdy wyłoniła się z niej postać odziana w czarny skórzany płaszcz i właśnie teraz kierowała swe kocie kroki ku siedzącej postaci. Zatrzymała się przy mężczyźnie poprawiając rękawiczki, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Wzrok przybyłej również spoglądał teraz w dół.
- Karas - w jego uszach zabrzmiał delikatny, kobiecy głos- znów ci się nie udało ...
- To był ostatni raz pani. -odrzekł sucho nadal nie odrywając wzroku od celu.
- To nawet zabawne -zaśmiała się cicho- kiedy on za każdym razem nam przeszkadza ... poza tym taki jest nasz plan.
- Tak, ale ... -zawahał się
- Wiem -powiedziała stanowczo- w końcu uda nam się do niej dotrzeć, na razie -spojrzała na niego- to dla niej dobry trening, przed tym co ją czeka.
Chłopak kiwnął głową, zmrużył oczy i spojrzał na kobietę. Wiatr znów dął rozwiewając długie, czarne włosy z twarzy dziewczyny, ukazując białą maskę z czarnymi wzorami zasłaniającą twarz.
- A co z "nim"?
- Na razie nie mamy do "niego" dostępu, póki kręci się przy nim pan z brzytwami. Zostawimy go na inną okazję.
Karas spojrzał na swój cel, po czym przytakując, rozpłynął się pozostawiając po sobie krucze pióra. Dziewczyna w masce zaśmiała się cicho i zamykając oczy, również zniknęła w czarnej mgiełce zaraz po swoim towarzyszu.

Stado spłoszonych ptaków nagle zerwało się do lotu, gołębie zakołowały kilka razy w powietrzu i usiadły na pobliskim dachu. Ariena obejrzała się gwałtownie.
- Coś się stało? -zapytał Zack zatrzymując się kawałek dalej.
Dziewczyna rozejrzała się, wzrokiem śledząc każdy najdrobniejszy ruch wokół niej, po chwili pokręciła przecząco głową i ruszyła w stronę Zacka.
- Nie, nic tylko ... wydawało mi się, że ktoś nas obserwuje ... -po chwili dodała- ale to chyba tylko moje przewrażliwienie.
Machnęła ręką i oboje ruszyli swoją drogą.

Odgłosy rozmowy stawały się coraz głośniejsze, gdy oboje szli korytarzem mijając kolejne zamknięte pomieszczenia, zmierzając do drzwi na wprost. Ta część "bazy" nie wyglądała tak strasznie jak korytarz, w którym ruda miała zaszczyt poznać Zacka. Tu podłoga wyłożona była płytami o szacie zdobionej na podobieństwo wzoru marmuru, ściany pomalowane były na biało, a każde drzwi podpisane wywieszkami o swoim przeznaczeniu. Właśnie w tej chwili ruda stanęła przed drewnianymi drzwiami z chropowatą szybą i złoconą, okrągłą klamką z napisem "Sala obrad". Zaczesała kosmyk włosów za ucho i otworzyła drzwi, pchając je lekko. Na środku pokoju znajdował się okrągły stół z migoczącymi monitorami komputerów. Przy jednym z nich siedziała Blanie odwrócona do niej tyłem, naciskając rytmicznie guziki klawiatury. Po prawej stronie czarno włosej stał, oparty rękoma o blat biurka Richard patrząc w monitor. W tej chwili mówił coś do niej, widać w końcu się znalazł. Z boku przyglądał się im Alastor z założonymi rękoma na wpół stojąc, na wpół siedząc na biurku. Miał na sobie czarną koszulę rozpiętą do połowy, oraz jasne brązowe, luźne spodnie ze sztruksu. Długie czarne włosy spięte w luźny ogon, spływały mu po ramieniu. Po chwili spojrzał w jej kierunku spod czarnej grzywki, wąskimi, złotymi oczami i posłał dziewczynie uśmieszek. Ariena spojrzała na niego z irytacją, przypominając sobie ostatnią niemiłą sytuację z nim związaną i weszła w głąb pomieszczenia. Szerokim łukiem ominęła Alastora, podeszła do jednego z biurek i zabrała krzesło po czym postawiła je pod ścianą i usiadła.
- No to co macie? - zapytała podpierając podbródek na dłoni.
- Na razie czekamy, aż wszyscy się zjawią, wtedy będziemy mogli uzgodnić co robić dalej. -odpowiedziała Blaine nie odrywając wzroku od monitora - Widać nie tylko ty lubisz się spóźniać. -odwróciła się do niej z uśmiechem na twarzy.
Ariena westchnęła cicho, rozsiadając się wygodnie na krześle i rozejrzała się po sali. Od jej prawej, po drugiej stronie sali, stał wysoki mężczyzna o ciemnej karnacji skóry, ubrany w spodnie moro i zieloną kamizelkę. Miał krótko przystrzyżone czarne włosy i jasno brązowe oczy, które w tej chwili tkwiły wbite w przeciwległą ścianę. Euravel, od kiedy go znała zawsze miał wyraz tęgiej miny, jak gdyby wciąż był na czymś skupiony, a może to jego praca tak na niego działała, w końcu zajmował się produkcją broni i jej późniejszymi efektami. Dalej pod oknami stała para młodych ludzi. Surien niewysoka, długonoga dziewczyna o zgrabnej figurze, którą podkreślała błękitna sukienka. Kasztanowe, proste włosy sięgały jej do pasa, a bystre niebieskie oczy wpatrywały się w rozmówcę. Ze swoja pomysłowością i bystrością przydzielono ją do wydziału śledczego od znajdywania najdrobniejszych szczegółów związanych z przestępcami, morderstwami i podobnymi rzeczami. Oraz wyższy od niej o głowę Kris, "pan - poważny" jak większość o nim mówiła. Ariena nigdy nie widziała, by na jego twarzy zagościł uśmiech, stąd jego przezwisko. Mozolnie przeczesał swoje czarne, krótkie włosy i oparł się o krawędź parapetu, spoglądając na Surien ciemnymi oczami. Ruda musiała przyznać, że Kris był jednym z przystojniejszych facetów, jakich widziała w swoim życiu. Wysoki, szczupły i do tego nie przeciętnej urody, mógł nawet zostać modelem, gdyby nie mankament w postaci blizny przechodzącej przez prawy policzek, kończącej się dopiero gdzieś w połowie szyi. Dalej idąc wzrokiem na lewo zatrzymała się na Richardzie. Stał tak samo od kąt weszła, wpatrując się w monitor. Ubrany był w ten sam służbowy strój, co zawsze, pochylając się rozmawiał o czymś z Blaine, gestykulując przy tym jedną ręką. Wampirzyca natomiast, siedziała z nogą założoną na nogę, podpierając podbródek na złożonych dłoniach, przytakując mężczyźnie co jakiś czas. Fioletowa bluzka na ramiączkach skutecznie uwydatniała jej kształtny biust, natomiast długie biodrówki w tym samym odcieniu podkreślały jej zgrabne nogi. Dalej stał Alastor wpatrujący się w Arienę od samego początku kiedy tylko znalazła się w sali. Dziewczyna spojrzała na niego przelotnie i skierowała swój znudzony wzrok na Zacka. Chłopak siedział okrakiem na krześle, oparciem skierowanym do przodu, na którym podpierał ramiona. Widać było, że nie może usiedzieć w miejscu, był bardzo podekscytowany całą sytuacją. Wampirzyca zastanawiała się czy przypadkiem Richard znowu nie przydzieli jej do niańczenia tego chłopaka. Nagle ktoś otworzył drzwi z zawrotną prędkością mało nie wyrywając ich z zawiasów.
- Przerpraaaaszam za spóźnienie! -wysapała wpadając do środka.

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #28 dnia: Czerwca 24, 2007, 10:07:10 am »
Trochę trzeba było czekać, ale rozdział moim zdaniem udany, chociaż wiekszość zeszła na opisie zebranych niż na akcji.

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #29 dnia: Lipca 05, 2007, 04:54:09 pm »
Pod wpływem fali natchnienia napisałam kolejny rozdział,wiem,że znów skończyło się na opisach,ale postaram się w następnym dodać trochę akcji ;P.

Oczy wszystkich zebranych skierowały się w stronę wejścia, na podpierającą się o drzwi dziewczynę. Po chwili jednym ruchem podniosła się odrzucając blond loki do tyłu. Weszła do środka kocim krokiem stukając czerwonymi, wysokimi szpilkami i usiadła na jednym z biurek, zakładając nogę na nogę, jedną rękę opierając na kolanie niczym top modelka. Rozejrzała się szybko po sali  poprawiając kusą sukienkę na ramiączkach w kolorze czerwonego wina.
- A gdzie Jared? - zapytała, spoglądając na Richarda i Blaine.
- Jared nie bierze udziału w tej akcji... - odpowiedział jej lekko zakłopotany Richard.
- Nie powiedział ci? - zapytała Blaine, spoglądając zza pleców bruneta, szczerząc przy tym swoje kły .
 Dziewczyna wydęła tylko dolną wargę w niezadowoleniu, co nadało komicznego wyrazu jej twarzy.
- No tak, przecież ma tego chłopaka na głowie... - pomyślała ruda - z resztą nawet nie wiem jak on ma na imię. - przerzuciła oczami.
- No to słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzał dwa razy. - odwrócił się do wszystkich zebranych przodem, po czym zaczął - Udało nam się zlokalizować miejsce pobytu Cedrika.
- No to mamy w końcu jakieś dobre wieści. - przerwała mu entuzjazmem Surien, podskakując.
- Tak, ale jest jeden problem - zagadnęła Blaine zaczesując włosy za ucho - nie możemy się do niego bezpośrednio zbliżyć. Ma własną obstawę, pilnującą go dwadzieścia cztery na dwadzieścia cztery godziny.
W tym momencie Blaine ugasiła jednym chlustem zapał dziewczyny.
- Wiadomo kto go pilnuje? - mówiąc to ruda podparła brodę na dłoni.
- Najgorsze szuje... - powiedział Alastor wyliczając - Mugetsu, Kaleda, Echidna, Kou i Cross.
- Czyli całe zgromadzenie "Srebrnych wilków"... - stwierdził Kris, zakładając ręce na krzyż - świetnie.
- Wracając do tematu. - odezwał się Richard - Cedric chyba nie przejął się za bardzo ostatnimi wydarzeniami i postanowił się trochę zabawić, urządzając jutro imprezę w jednym z najdroższych klubów.
- Niech zgadnę ...- wtrąciła się blondyna, pokazując swoje białe zęby - "Nightmare"?
- Bingo - odpowiedział jej Richard po czym mówił dalej - Oczywiście mogą tam wejść tylko większe szychy i bez specjalnych zaproszeń nie da rady dostać się do środka.
- Więc jak się tam dostaniemy? - zapytała Ariena, znudzona już tą całą grą Richarda, który najwidoczniej dobrze się bawił - No i najważniejsze, kogo macie zamiar posłać?
- Blaine się już tym zajęła. A pójdziesz oczywiście ty, Alastor, Kris, Melinda, Suri i Zack. - odpowiedział jej, po czym wampirzyca zaczęła rozdawać każdemu fałszywe wejściówki.
- Ale czy to dobre rozwiązanie by młody szedł razem z nami? - zapytał Kris z lekkim powątpiewaniem, spoglądając na zaskoczonego Zack'a, trzymającego dokument w rękach.
- Myślę, że to dobry pomysł, w końcu będzie się mógł czymś wykazać. - powiedział Richard, klepiąc młodego po ramieniu - Poza tym pamiętajcie, że to misja zwiadowcza, więc macie się wmieszać w tłum i nie narobić kłopotów. Na razie nie możemy tknąć Cedrika, póki jest przy nim jego obstawa. No i przy okazji może dowiemy się czegoś więcej o jego ciemnych interesach. - mężczyzna odruchowo przetarł dłonią po brodzie - Jutro stawcie się o wyznaczonej godzinie po potrzebny sprzęt i resztę informacji. - po chwili zaczął kierować się w stronę drzwi, lecz zatrzymał się jeszcze na chwilę zanim opuścił pomieszczenie - Aha i nie zapomnijcie o strojach wizytowych, musicie wyglądać elegancko, tak by nikt niczego nie podejrzewał.
Po chwili wszyscy się rozeszli, zostawiając Arienę w tyle. Dziewczynie wcale się nie spieszyło, poczekała aż wszyscy wyjdą, odstawiła krzesło i pogrążona w swoich myślach opuściła salę.
- Stroje wizytowe... - pomyślała kwasząc się na samą myśl, spoglądając na wejściówkę - ja już dobrze wiem co Richard miał na myśli... - westchnęła cicho - trzeba będzie wsiąść skądś kieckę.
Myślami przerzuciła wszystkie ubrania w swojej szafie, ale niczego nie mogła sobie przypomnieć, w jej garderobie nie istniało pojęcie "sukienka". Z rozmyślań wyrwała ją Blaine podchodząc do wampirzycy, wręczając tajemniczą karteczkę.
- Wystarczy, że "ją" jutro odbierzesz, na kartce masz adres sklepu. - wykrzywiła czarne wargi w uśmiech - Przypuszczam, że będziesz jej potrzebować. - po czym odwróciła się kierując swoją drogą - Aha ...  i nie musisz mi dziękować. - po chwili zniknęła rudej z pola widzenia.
Dziewczyna popatrzała jeszcze z niedowierzaniem w stronę gdzie zniknęła wampirzyca, po czym uważniej przyjrzała się karteczce.
- "Blossom Rose" - powiedziała półszeptem.
Znała ten sklep, jedno z ulubionych miejsc Blaine, uśmiechnęła się krzywo na samą myśl, lecz nie miała innego wyjścia, jutro będzie musiała się do niego udać. Nie zdążyła przejść większego odcinka ulicy, gdy zaczepił ją Zack, podbiegając.
- No to do kąt idziemy? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- "Idziemy"? My? - spojrzała na niego, mrugając z  niedowierzaniem powiekami.
- Pomyślałem, że moglibyśmy... - nie dokończył, gdyż dziewczyna natychmiast zripostowała jego odpowiedź
- To źle myślałeś, ja nie jestem twoją niańką i poza tym... - spojrzała na jego wyraz twarzy i poczuła się dziwnie.
Jego szczerzący się uśmiech gdzieś zniknął, a na twarz wkradł się przygnębiający smutek. W tej chwili stał przed nią, trzymając ręce w kieszeniach, ze spuszczonym wzrokiem. Wyglądał jak smarkaty szczeniak czekający na porządny lincz od własnej matki. W końcu zdecydował się przerwać trwającą w nieskończoność ciszę.
- Chciałem tylko pogadać ... w końcu to moje pierwsze, poważniejsze zadanie...i... - złapał się za kark, czując narastające skrępowanie.
Ariena poczuła się strasznie głupio, młody chciał tylko porozmawiać, a ona od razu miała ochotę się go pozbyć. Zauważyła, że robiła tak z każdym facetem, który próbował się do niej za bardzo zbliżyć, chyba nawet zaczęło jej to wchodzić w nawyk. Po chwili namysłu, złapała chłopaka za nadgarstek i pociągnęła za sobą.
- He - hej chwileczkę! - lekko spanikowany podążał za nią, nie wiedząc co robić.
- Chciałeś porozmawiać, tak? - chłopak niepewnie potrząsnął głową twierdząco - Znam dobre miejsce, gdzie można w spokoju pogadać. - uśmiechnęła się lekko.

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #30 dnia: Lipca 07, 2007, 02:33:03 pm »
Czyta się przyjemnie. Co do opisów nie przejmuj się one też gdzieś muszą być, a tu akurat powiedziałabym, że jest raczej pół na pół :) Tylko ten tekst w jednym miejscu brzmi nieco dziwnie:
Ma własną obstawę, pilnującą go dwadzieścia cztery na dwadzieścia cztery godziny.
Chyba, że jest to zabieg celowy związany ze specyficznym sposobem wysławiania się rozmówcy.

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #31 dnia: Lipca 14, 2007, 05:07:40 pm »
Dobrze zrozumiałaś,Blaine właśnie tak miała to powiedzieć ;P,bo przecież mogłam napisać "na dobę",ale właśnie o to mi chodziło,by każda postać w jakiś sposób trochę inaczej i specyficzniej się wysławiała.
No dobra co to ja chciałam...ah no tak zapraszam do czytania kolejnej części...szkoda tylko,że tak mało osób czyta,wiedziała bym czy robię jeszcze jakieś błędy heh,no cóż nie można mieć wszystkiego ;/.

Castel de la silence, klub położony w cichszej i bardziej spokojnej części miasta. Zawsze gdy nie miała większych zajęć i czas do stracenia, lubiła tu przychodzić by się zabawić i posłuchać dobrej muzyki. O tej porze nie było tu wielu gości, knajpka dopiero ożywała późnym wieczorem, gdy większa populacja ludzi, którzy nie postradali rozumu by szwendać się po nocy dawno spała w swych łóżkach. Oboje usiedli przy stoliku na przeciwko baru, od razu usłyszeli głos młodej dziewczyny wołający zza baru.
- Podać to co zwykle? - zapytała ciemno skóra dziewczyna.
Ariena pokręciła tylko głową i rzekła do niej.
- Nie dziś Scarlet. - wskazała na Zack'a.
Dziewczyna spojrzała na niego niebieskimi oczami, odgarniając ciemne loki z twarzy.
- Okey, jak będziecie czegoś potrzebować jestem do usług. - uśmiechnęła się i wróciła do swoich zajęć.
Zack rozsiadł się wygodnie rozglądając po klubie. Urządzony był w stylu gotyckim, czerwone obicia z zamszowego materiału i zasłony tego samego koloru nadawały mu zamkowego klimatu. Stoły z ciemnego drewna były utrzymane w należytym porządku. Oczy Zacka po chwili powędrowały na dziewczynę przy barze, w tej chwili stała do niego bokiem i wycierała szklanki. Musiała wyczuć jego wzrok ponieważ po kilku sekundach spojrzała w jego stronę. Speszony od razu odwrócił wzrok, jego spojrzenie natychmiastowo wylądowało na rudej, siedzącej na przeciwko niego. Zasłaniała twarz splecionymi dłońmi opartymi o blat stołu, jednak ujrzał jak mimowolnie kąciki jej ust podnoszą się lekko do góry.
- Widzę, że koleżanka się podoba. - wskazała wzrokiem na Scarlet - Poza tym wydaje mi się ... że chyba zbyt dużo okazji styczności z kobietami nie miałeś?
Zack nie wiedział co powiedzieć, poczuł się bardzo nieswojo, a jego pewność siebie natychmiast zniknęła. Dopiero po dłuższej chwili udało mu się wykrztusić kilka słów.
- No - no dobra! Tu mnie masz! - podparł brodę na dłoniach zrezygnowany z oburzoną miną - Jesteś pierwszą dziewczyną, która nie wyśmiała mnie po pięciu minutach rozmowy ze mną ... - rozsunął łokcie tak szeroko, że mógł dosięgnąć brodą stołu - w moim poprzednim dziale większość płci przeciwnej uważała mnie za totalnego kretyna ...
- Ciekawe dlaczego? - zapytała raczej z grzeczności, niż z ciekawości.
Zack spojrzał na nią, ale nie zauważył w wyrazie twarzy dziewczyny drwiny, przez chwilę nawet zastanawiał się czy udawała, czy naprawdę była zainteresowana tym co chce jej właśnie powiedzieć. Założył ręce na krzyż i mówił dalej spoglądając przez okno.
- Najprawdopodobniej dlatego, że za wszelką cenę chciałem być najlepszy, nie licząc się z konsekwencjami. Poprzednio zajmowałem się robotą papierkową, sprawdzaniem zgodności raportów i innymi duperelami. Dość często zdarzało mi się siedzieć po nocach w biurze z kilkoma litrami kawy w ręku, aż w końcu się doigrałem. - spojrzał na nią poważnie - Za dużo kofeiny, za mało snu ... groził mi zawał z wycieczenia. - uśmiechnął się ironicznie, ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy - Brakowało tylko tego bym wyleciał z roboty, jednak siły wyższe były na tyle wyrozumiałe, że postanowili mnie przenieść tutaj, do trochę mniej stresującego i "wymagającego" działu.
Ruda nabrała powietrza spoglądając na niego.
- Mam nadzieję, że nam nie będziesz próbował pokazać jaki to jesteś najwspanialszy?
Na te słowa chłopak się rozweselił.
- Nieeeee - powiedział śmiejąc się - uwierz mi, jeden błąd w życiu mi do szczęścia wystarczy.
Ariena również się uśmiechnęła.
- A tak poza tym muszę ci się do czegoś przyznać - nachylając się w jej kierunku zasłonił ręką twarz z jednej strony i szepnął do wampirzycy na odległość - strasznie się denerwuję jutrzejszą akcją.
Na te słowa dziewczyna uśmiechnęła się szerzej, sama czuła lekkie zdenerwowanie, jednak dobrze to ukrywała. Niby to miała być zwykła misja zwiadowcza jak każda inna, ale zwykle w najmniej oczekiwanych momentach może się wydarzyć coś niespodziewanego.
- No i sam nie wiem jak mam się zachowywać ... - splótł dłonie i zaczął przebierać kciukami - nigdy nie byłem na podobnej imprezie. - podrapał się nerwowo po karku.
Ruda uspokoiła go, odruchowo dotykając dłoni chłopaka.
- Wystarczy, że będziesz dżentelmenem i oczywiście nie będziesz rozmawiał z kobietami. - zażartowała.
Po chwili cofnęła dłoń zastanawiając się czemu właściwie ją wyciągnęła. Może chciała go w ten sposób pocieszyć? A może po prostu miała dość facetów typu natręt Alastor i totalny świr Jared? Sama do końca nie wiedziała, przecież nie był on taki zły, chociaż miał zbyt duże wymagania dla siebie. Minęło kilka chwil zanim wampirzyca zorientowała się, że Zack dziwnie na nią spogląda.
- Emm ... mam coś na twarzy, czy jak? - zapytał w końcu, przerywając ciszę.
Dziewczyna ocknęła się jak ze słodkiego snu, uświadamiając sobie, że właśnie zagapiła się na blondyna.
- Tak! - wykrzyknęła entuzjastycznie - Oczy, nos i usta. - zażartowała śmiejąc się przy tym nerwowo, jednak wyraz twarzy młodego wskazywał na to, że nie zrozumiał dowcipu - Nieważne ... - powiedziała uspakajając się.
Chciała jeszcze coś dodać, ale Zack niespodziewanie podniósł się z siedzenia.
- O matko! Jak późno! Spóźnię się na pociąg ... matka mnie zabije .... - powiedział, po czym spojrzał na zaskoczoną Arienę - wybacz muszę lecieć...
- Nie nic nie szkodzi, właściwie też miałam już wychodzić. - wstała i zaczęła zbierać się do wyjścia.
- Dzięki za poświęcony czas.
Dziewczyna chciała odpowiedzieć "nie ma za co", ale poczuła, że ktoś ją obejmuje. Przez chwile stała nieruchomo jak słup soli,  po czym Zack puścił ją i skierował się pospiesznie w stronę wyjścia. Opadła na siedzenie zrezygnowana, spoglądając na drzwi wyjściowe.
- To co zwykle. - powiedziała do Scarlet.
Kolejna noc, którą spędzi tylko w swoim własnym towarzystwie.

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #32 dnia: Lipca 14, 2007, 09:10:14 pm »
Tym razem wyjątkowo dość szybko doczekasz się mojego komentarza, a co do innych może jeszcze się ktoś w końcu obudzi i nadrobi zaległości w czytaniu :)

Według mnie całkiem dobry rozdział. Dopatrzyłam się tylko jednego powtórzenia, które dość odstaje podczas czytania zwłaszcza, że zdanie to pełni formę narracji.   
Oboje usiedli przy stoliku na przeciwko baru, od razu usłyszeli głos młodej dziewczyny wołający zza baru.

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #33 dnia: Sierpnia 04, 2007, 09:07:49 pm »
Aw no mogłam napisać inaczej Tamaya,heh niedopatrzenie XD.Na razie zapraszam do przeczytania nowego rozdziału (mam nadzieję,że więcej takich niedopatrzeń nie będzie ;P).Trochę akcji zabrakło,ale przyrzekam,że w następnym będzie jej sporo.

Noc przypełzła niespodziewanie, siejąc na niebie miliony gwiezdnych kwiatów. Kobieca postać biegła przed siebie nie znając celu, instynktownie zmieniając co jakiś czas kierunek. Przyspieszyła i nagle ostro skręciła w lewo. Wąska i długa uliczka rozpostarła przed nią swoje ramiona. Nie zmieniając tępa, biegła przed siebie, widząc nikłe światło na jej końcu. Czuła jakiś nieograniczony strach przed czymś lub może raczej przed kimś. Łapiąc łapczywie powietrze w płuca obejrzała się na chwile, niestety ta akcja kosztowała ją bolesny upadek. Trzymając za głowę i siedząc już na ziemi obejrzała się na przedmiot, o który się potknęła i ze strachem w oczach podniosła szybko, opierając plecami o pobliską ścianę. Przed dziewczyną leżała ludzka głowa, wbijająca w nią pusto swoje ślepia, z jej wykrzywionych w agonii ust wypływała struga krwi. Dziewczyna z obrzydzeniem ominęła ją, idąc jak najbliżej ściany. Twarz nieszczęsnej ofiary wydawała się jej znajoma, choć niewiele mogła zobaczyć w tym świetle, jednak na pewno była to głowa jakiegoś mężczyzny. Nie zwlekając dłużej ruszyła w stronę końca uliczki, nim jednak dobiegła usłyszała przeraźliwy krzyk. Od wyjścia dzieliło ją kilka metrów, przyspieszyła i wybiegła, po chwili zatrzymując się gwałtownie. Wokół przytłaczały ją ścian pobliskich budynków, na środku niedużego placu przyklękała postać ubrana w czerń. Obok niej znajdowało się ciało bez głowy, owa postać wyglądała jakby rozpaczała nad poległym mężczyzną. Dziewczyna powoli podeszła do niej, lecz nagle wszytko zaczęło wirować i zlewać się w jedno. Zewsząd dopadł ją głos krzyczący "to twoja wina ... to ty jesteś wszystkiemu winna!". Głos odbijał się echem w jej głowie stając się coraz bardziej nieznośny. Nagle wszystko wokół przyspieszyło, głos zrobił się natarczywie piskliwy. W ułamku sekundy wszystko zniknęło pochłonięte przez ciemność.

Trwającą cisze przerwał krótki kobiecy krzyk. Ariena siedziała podparta rękoma za plecami na łóżku ze spuszczoną głową, dysząc ciężko. Ogniste włosy luźno opadły jej z przodu, chowając strach wymalowany na twarzy wampirzycy. Znów ten sam sen, choć tym razem różnił się odrobinę od poprzedniego. Kim był człowiek bez głowy i tamta oskarżająca ją postać w czerni? Co najważniejsze, czy to na pewno był sen ... wydawał się taki realistyczny. Myśląc o tym, odruchowo objęła ramiona kuląc się na boku. Instynktownie skierowała swój wzrok w stronę otwartych drzwi. Zobaczyła tam stojącego Dantego, kot patrzał na nią zielonymi oczami i po chwili przekrzywił głowę na bok jakby chciał jej coś powiedzieć. Ariena podniosła lekko głowę spoglądając na zegarek, leżący na stoliku nocnym, widząc która to już godzina wstała mozolnie. Rozciągnęła się siedząc jeszcze chwile na brzegu łóżka, po chwili zwróciła się do kota.
- Głodny jesteś, co? - zapytała, a sierściuch od razu udał się do kuchni mrucząc.
Ruda również poszła w ślad za nim, stanęła przed szafką i sięgnęła z niej whiskas. Nachyliła się i wsypała ocierającemu się o jej nogi kotu, suchą karmę, ten od razu rzucił się do miski. Odstawiła karmę na miejsce, w połowie drogi jej wzrok powędrował w stronę okna. Zza firanek nieśmiało wychylały się promienie słońca, wróg numer jeden dla młodych wampirów. Skierowała oczy prosto w ognistą kulę gazów, dawno zapomniała o szkodliwym działaniu promieni UV, co najwyżej po zbyt długim przebywaniu w blasku promieni słonecznych odczuwała lekkie zmęczenie, nic poza tym. Niezastanawiając się dłużej ruszyła w kierunku łazienki, na miejscu nachyliła się nad zlewem obmywając twarz. Po krótkiej chwili podniosła wzrok, jej oczy rozszerzyły się gwałtownie widząc w lustrze coś jeszcze prócz własnego odbicia. Obróciła się spoglądając za siebie, jednak postaci w czerni, którą dojrzała w lustrze nie było. Odruchowo spojrzała po raz drugi w lustro, nikogo tam nie było oprócz jej własnej twarzy.
- Czyżby zły sen nawiedzał mnie jeszcze za dnia? - pomyślała z niesmakiem wchodząc do sypialni.
Z szafy wyciągnęła parę ubrań rzucając je na łóżko. Wzięła do ręki kilka z nich i stając przed dużym, rzeźbionym lustrem zaczęła dobierać swój strój. Nie spieszyło się jej wcale, miała przecież dużo czasu zanim będzie musiała stawić się w "agencji", oczywiście nie mogła zapomnieć o sukience, o którą tak bardzo postarała się dla niej Blaine. Przez chwilę nawet zastanawiała się dlaczego wampirzyca "coś" dla niej zrobiła, w końcu nie były ze sobą w zbyt dobrych relacjach, z resztą chyba u wszystkich miała trochę przeskrobane. Prawdopodobnie winą tego wszystkiego był jej zmiennych nastrojów charakter. Przerzucając kolejne ubrania, w końcu zdecydowała się na ciemne, dopasowane jeansy spinając je czarnym paskiem z ćwiekami i czarną bluzkę z długimi, wiązanymi po boku rękawami oraz okrągłym dekoltem. Nagą szyję ozdobiła zielonym kamieniem zawieszonym na złotym łańcuszku, który zawsze nosiła, natomiast, zagarniając część włosów z góry głowy, spięła je wysoko spinką w kształcie wachlarza, pozostałą cześć puściła luźno, zostawiając dwa krótsze pasma włosów po bokach twarzy. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze po czym stwierdzając, że dobrze wygląda ruszyła do korytarza. Ubierając wysokie buty na koturnie powiedziała jeszcze "bądź grzeczny Dante" i wyszła z mieszkania zakluczając drzwi z zewnętrznej strony. Schodząc powoli po schodach natknęła się na starszą panią, ta wyrzuciła na nią oczy, wpatrując się w Arienę z dziwną ciekawością i tęgą miną. Dziewczyna minęła starszą kobietę nie zwracając na nią większej uwagi, machając kluczami. Kobieta zamruczała coś pod nosem o dzisiejszej młodzieży i zniknęła za zakrętem.
- Oj kobieto, żebyś ty wiedziała ile ja mam lat. - pomyślała ruda z nieskrywanym uśmiechem na twarzy.
Wychodząc z klatki rozejrzała się przed ulicą i przeszła na drugą stronę. W cieniu, z dala od ludzkiego wzroku, spoglądały na nią z góry wilcze oczy, śledzące jej każdy najmniejszy ruch.

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #34 dnia: Sierpnia 04, 2007, 10:12:14 pm »
Ogółem rodział całkiem dobry. Ten wątek ze snem budzi zaciekawienie.

 
Co do szczegółów zwracaj uwagę na powtórzenia, np:
Cytuj
Nagle wszystko wokół przyspieszyło, głos zrobił się natarczywie piskliwy. W ułamku sekundy wszystko zniknęło pochłonięte przez ciemność.
Cytuj
Nachyliła się i wsypała ocierającemu się o jej nogi kotu, suchą karmę, ten od razu rzucił się do miski. Odstawiła karmę na miejsce, w połowie drogi jej wzrok powędrował w stronę okna.
Cytuj
Po krótkiej chwili podniosła wzrok, jej oczy rozszerzyły się gwałtownie widząc w lustrze coś jeszcze prócz własnego odbicia. Obróciła się spoglądając za siebie, jednak postaci w czerni, którą dojrzała w lustrze nie było. Odruchowo spojrzała po raz drugi w lustro, nikogo tam nie było oprócz jej własnej twarzy.

Cytuj
Trzymając za głowę i siedząc już na ziemi obejrzała się na przedmiot, o który się potknęła i ze strachem w oczach podniosła szybko, opierając plecami o pobliską ścianę.

Wydaje mi si, że "trzymając się za głowę" zabrzmiałoby trochę spójniej.
Cytuj
Nachyliła się i wsypała ocierającemu się o jej nogi kotu, suchą karmę, ten od razu rzucił się do miski.

Cytuj
Niezastanawiając się dłużej ruszyła w kierunku łazienki, na miejscu nachyliła się nad zlewem obmywając twarz.

Myślę, że po słowie "karma" i " łazienka" mogłyby być kropki za miast przecinków i nowe zdanie.

W poniższych zdania wyszzcególnione sformułowania brzmią nieco dziwacznie:
Cytuj
Prawdopodobnie winą tego wszystkiego był jej zmiennych nastrojów charakter.

Może "skłonność do zmiennych nastrojów", albo po prostu "zmienne nastroje" czy coś w tym stylu.
Cytuj
Ubierając wysokie buty na koturnie powiedziała jeszcze "bądź grzeczny Dante" i wyszła z mieszkania zakluczając drzwi z zewnętrznej strony.

Może "przekręcając klucz w zamku", czy "zamykajac drzwi" brzmiałoby jaśniej.
Cytuj
Schodząc powoli po schodach natknęła się na starszą panią, ta wyrzuciła na nią oczy, wpatrując się w Arienę z dziwną ciekawością i tęgą miną.
Lepszym odpowiednikiem wydaje się "wytrzeszczyła oczy" lub "wlepiła w nią oczy", "zmierzyła wzrokiem".

To tyle jakby chodziło o stronę techniczną. :)

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #35 dnia: Grudnia 19, 2007, 11:46:28 am »
Cóż trochę zajęło mi napisanie nowego rozdziału,aż wstyd,ale wszystko przez pracę i chroniczny brak czasu oraz natchnienia.Żałuję też że jest taki krótki...no ale to zawsze coś.Życzę miłego czytania...

Ciepły wietrzyk delikatnie smagał jej twarz, odgarniając na boki ogniste kosmyki włosów. Przemierzała kolejną ulicę niespecjalnie się spiesząc, miała jeszcze sporo czasu. Stojąc na światłach wsadziła ręce w kieszenie spodni, z zniesmaczoną miną spoglądając na czerwonego ludzika stojącego na baczność. W tej chwili wolała by użyć swoich skrzydeł niż iść na piechotę, ludzie zawsze lubili utrudniać sobie życie znakami, zakazami i nakazami. Z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos.
- Cześć! - krzyknęła radośnie - A ty co tutaj robisz?
- A ... Scarlet, mogła bym cię zapytać o to samo. - powiedziała zaskoczona, spoglądając na ciemno skórą dziewczynę, idącą w jej kierunku.
Scarlet uśmiechnęła się lekko, zaczesując ciemny kosmyk włosów za ucho.
- Mam wolne hehe. Więc dowiem się w końcu do kąt idziesz? - spojrzała na nią z ukosa.
- Mówi ci coś nazwa "Blossom Rose"? - powiedziała od niechcenia.
Niebieskie oczy dziewczyny rozszerzyły się odruchowo.
- Nie mów! Stać cię na ten sklep?!
W tej chwili światło na przejściu zmieniło się na zielone, Ariena niezastanawiając się długo ruszyła przed siebie, Scarlet przyspieszyła kroku doganiając ją.
- To nic wielkiego ... z resztą mam tam tylko odebrać sukienkę ...
- Sukienkę? - ciemno skóra podeszła do niej bliżej, uśmiechając się zuchwale - Nie mów idziesz na jakąś randkę? Kto jest tym "szczęśliwcem"?
- Nikt ... poza tym to, hm ... sprawy służbowe. - starała się zbyć jej pytanie.
- Ty zawsze jesteś taka tajemnicza .... - odgarnęła ręką włosy - nawet nie wiem gdzie pracujesz, a w końcu jesteśmy przyjaciółkami.
- Jakbym ci powiedziała i tak byś nie uwierzyła. - ruda uśmiechnęła się pod nosem - No to jesteśmy na miejscu. - mówiąc spojrzała na neonową reklamę widniejącą nad białymi drzwiami z miedzianą klamką.
Na wystawie wyginały się w różnych pozach, porcelanowo białe manekiny, ubrane w wymyślne stroje prosto z wybiegu dla modelek. Ariena niepewnie podeszła do drzwi i pchnęła je do środka, gdy tylko to zrobiła po jasnym i przestronnym  pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka umieszczonego nad nimi. Obie nieśmiało weszły do środka rozglądając się dookoła. Owo pomieszczenie wyglądało na dużo większe niż wydawało by się to z zewnątrz. Na obu bocznych ścianach znajdowały się stroje zawieszone na wieszakach pod sufitem i manekiny ubrane w kolorowe, eleganckie ubrania. Ariena poczuła się nieswojo, nigdy nie interesowało ją gonienie za modą, wolała raczej typ ubierania się "po swojemu", dlatego ten cały przepych i elegancja ją przytłaczały. Na końcu sklepu wyróżniała się z daleka biała lada, przy której po chwili znalazł się sprzedawca wyłaniając się z zaplecza. Był to wysoki i chudy mężczyzna o pociągłej twarzy. Jego wąskie oczy spoglądały teraz na przybyłe klientki, świdrując je chłodnym spojrzeniem. Ubrany w białą koszulę i czarną kamizelkę, oraz tego samego koloru spodnie na kant, podszedł wolnym krokiem do dziewcząt.
- W czym mogę pomóc? - zapytał swoim niskim głosem.
- Miałam tu odebrać sukienkę ... - zaczęła ruda, ale zaraz się speszyła, widząc jak sprzedawca unosi lekko jedną brew.
Mężczyzna zamyślił się na chwile po czym odrzekł:
- Ah ... pewnie chodzi o tą, którą zamówiła panna Blaine - sprzedawca odwrócił się ruszając w stronę zaplecza - wspominała o pani. Za chwilę przyniosę sukienkę. - powiedział i znikając w małym pomieszczeniu.
Wampirzyca odetchnęła w duchu.
- Strasznie sztywny ten facet, co on kij od miotły połknął? - szepnęła do niej Scarlet.
Ariena w odezwie tylko się uśmiechnęła pod nosem. Po chwili chudy mężczyzna wrócił, trzymając w jednej ręce sukienkę na wieszaku, przewieszając jej spód przez drugą by nie ciągnąć materiału po podłodze.
- Wow! - krzyknęła w zachwycie Skarlet podchodząc bliżej, by przyjrzeć się strojowi.
- Musi ją pani przymierzyć, bym mógł ocenić czy odpowiednio leży. - zwrócił się do Arieny na swój sposób.
- Nie trzeba ... myślę, że jest dobra. - odpowiedziała wymijająco, ale Scarlet nie dawała za wygraną.
 - Ariiiiii, nie daj się namawiać - zachęcała ją, popychając dziewczynę w stronę przebieralni - Też chcę zobaczyć jak będziesz wyglądać!
Wampirzyca z niechęcią weszła do małego pomieszczenia zasłaniając za sobą wejście, rzucając jeszcze na odchodne "tylko żadnego podglądania". Dziewczyna zaczęła ściągać z siebie ubrania i kiedy w końcu udało jej sie wśliznąć w sukienkę, mogła się przejrzeć w lustrze. Czarny, zamszowy materiał delikatnie opływał jej zgrabne ciało. Grube paski wstawione zamiast rękawów odkrywały ramiona, a trójkątny dekolt uwydatniał lekko biust. Z lewej strony sukni było rozcięcie sięgające aż do biodra odsłaniając długie nogi. Ariena zdecydowała się pokazać i wolnym krokiem wyszła z przebieralni.
- Wyglądasz bosko!!! - krzyknęła w zachwycie Scarlet, klaszcząc w dłonie.
- Miała pani rację - odpowiedział mężczyzna, nie wkładając w słowa ani krzty emocji - jednak nie trzeba będzie robić poprawek. Niech się pani przebierze,a ja zaraz spakuję sukienkę. - mówiąc to skierował kroki w stronę lady.
- Tylko się pospiesz - szepnęła do Arieny - jeszcze minuta dłużej z tym sztywniakiem i chyba stąd ucieknę.
Ruda tylko uniosła wzrok wbijając go w sufit w dezaprobacie.

emiel_

  • Gość
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #36 dnia: Grudnia 19, 2007, 01:26:17 pm »
Poza kilkoma błędami, nie będę się czepiał.Piszesz fiki w swoim stylu, od których czuć kobiecość.Niestety - można też wyczuć brak czasu i zmęczenie...Yuz, może w okresie świątecznym przysiądziesz i napiszesz coś więcej? Pozdrawiam :)

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Lust for Blood
« Odpowiedź #37 dnia: Czerwca 19, 2008, 03:23:17 pm »
Ciekawe czy w ogóle ktoś to jeszcze czyta XD,zebrało mi się po ponad pół roku ehh...no cóż miłego czytania.

Stukot obcasów odbijał się echem po pomieszczeniu, niknący gdzieś w głośnych rozmowach obecnych. Ubrana w czarną suknię, powoli zeszła po schodach w towarzystwie młodego blondyna, trzymając go pod rękę. Dziś wyglądał zupełnie inaczej. Miał na sobie wytworny garnitur z krawatem oraz spodnie na kant. Włosy zaczesane zostały do tyłu, jednak niewielka ich część opadała z przodu, przykrywającą lekko twarz. Czuła jak jego serce bije oszalałe, pompując krew w żyłach, rozchodząca się po całym organizmie. Uśmiechnęła się lekko po czym przechyliła głowę w jego stronę, szepcząc coś do ucha.
- Nie denerwuj się tak, to nie zawody w biegu na przełaj.
Chłopak spojrzał na nią, starając się ukryć zaskoczenie i zmieszanie. Zaczesał nerwowo grzywkę do tyłu, która po chwili wróciła na swoje dawne miejsce.
- Wiem, że to twój pierwszy raz, ale opanuj się trochę, musimy wyglądać naturalnie. - dodała
Zack kiwnął tylko lekko głową. Oboje znajdowali się teraz w wielkiej, białej sali, przypominającą bardziej jedną z piękniejszych pałacowych komnat, zupełnie nie pasującej do nazwy lokalu. W tej chwili wypełniona była po brzegi gośćmi. Na środku sali znajdował się parkiet z jasnego marmuru. Bardziej w kącie z prawej strony, umiejscowiony został nakryty syto stół, oblegany przez większość znajdujących się tu osób. Jednak tym, którym znudziły się rozmowy i tańce dano jeszcze jedną, dodatkową atrakcję. Nad głowami przybyszów umieszczono szklaną kopułę, przez którą można było podziwiać gwiazdy, dzisiejszego wieczoru niezwykle piękne.
- Ari rozejrzyj się trochę, chce namierzyć nasz cel. - dziewczyna usłyszała znajomy, damski głos w słuchawce i jak na komendę poruszyła głową w lewą stronę, po chwili Cedric był już w zasięgu jej wzroku.
- Dobrze, widzę go. - usłyszała odpowiedź.

Nieznośne pikanie komputerowych urządzeń, przyczepionych na ścianach Vana, przerywał co jakiś czas odgłos równomiernych kroków. Mężczyzna chodził niespokojnie po samochodzie w tę i z powrotem, masując swój porośnięty krótkim zarostem podbródek lub przeczesując ciemne włosy.
- Richard, mamy go. - powiedziała Blaine, spoglądając w jego kierunku.
Na te słowa odwrócił się na pięcie i podszedł do niej opierając rękoma o blat. Przed nim znajdowało się sześć monitorów.
- Wszystkie kamery, mikrofony oraz słuchawki działają bez zarzutów.
- Dobra, przybliż mi obraz z kamery Arieny.
Blaine wcisnęła kilka przycisków na klawiaturze i obraz w lewym górnym monitorze przybliżył się.
- Proszę - powiedziała spoglądając w ekran.

Cedric rozsiadał się wygodnie na sporym krześle, obitym czerwonym materiałem. Jedną ręką podpierał głowę, wyglądając na trochę znudzonego. Drugą zaś trzymał na poręczy, przyozdobionej podobizną głowy strażnika zaświatów - Cerberusa. Po jego obu stronach stała dwójka dziwnie wyglądających osobników. Wysoki brunet z założonymi rękoma rozglądał się beznamiętnie, najwidoczniej znudzony całą sytuacją. Na jego torsie, ramionach, szyi oraz czole znajdowały się tatuaże. Ubrany był w czarną kamizelkę i spodnie moro z kieszeniami. Nie wyglądał groźnie, jednak jego towarzysz, wcale nie sprawiał wrażenia "przeciętnego". Nosił długi, ciemny płaszcz. Z prawego przedramienia zwisał długi łańcuch, obwiązany wokół ręki. Jego piękna twarz, przykryta z lewej strony blond kosmykami nie wyrażała żadnych emocji. W tej chwili jego lazurowe oczy przewiercały każdego, badając uważnie najmniejszy ruch. Stał wyprostowany, gotowy w każdej chwili zaatakować.
 - Tylko dwójka... - pomyślała Ariena - reszta musi być gdzieś w tłumie...
Rozejrzała się ukradkiem, ale w pomieszczeniu było zbyt wiele osób, by wypatrzyć pozostałą trójkę.

W rogu gdzie znajdowały się przystawki stał Alastor wraz z Surien, dziś jednak nosili imiona Sin i Naomi. Dziewczyna wyglądała na przygnębioną, spoglądając w stronę parkietu, gdzie Kris lawirował w tańcu z Melindą. Poruszał się z gracją łabędzia. Brunetka nie przypuszczała nawet, że ON potrafi tańczyć.
- Wolała byś być na jej miejscu, co? - szepnął jej do ucha, kładąc rękę na ramieniu.
Surien od razu spojrzała na niego zarumieniona. Kąciki warg wampira odruchowo uniosły się.
- T-to nie tak ... ja go tylko bardzo lubię, to wszystko. - odwróciła wzrok
- Przepraszam - przerwał im czyjś głos.
Wysoka kobieta w różowej sukni do ziemi podeszła do nich z gracją, zatrzymując się obok Surien. Na ramionach miała zarzucone coś na podobieństwo puszystego szala. Niestety nie mogli dostrzec jej twarzy, gdyż zasłaniała ją zdobionym wachlarzem. Dojrzeli jednak, że ma lawendowe oczy wyróżniające się na tle ciemnej skóry, oraz czerwone włosy spięte w dwa rogi.

- Dobrze się bawisz? - zapytała blond włosa, uśmiechając się ukradkiem do swojego partnera.
- Nie specjalnie - rzekł chłodno, obracając ją w tańcu.
Ciemnoskóra zignorowała jego odpowiedź, zmieniając temat.
- I kto by pomyślał, że jesteś taki rozrywkowy.
- Może lepiej skup się na tym co masz do wykonania Zita. - odpowiedział jeszcze chłodniej niż poprzednio.
- O to się nie martw - puściła mu oczko - wiem co mam robić Daren - odsunęła się od niego wolnym krokiem - a teraz pozwól że cię opuszczę, mam nadzieję że nie uschniesz z tęsknoty.
Na twarzy Krisa zakwitła irytacja, którą z całej siły próbował ukryć.
- Dlaczego musiałem trafić akurat na nią ... - pomyślał, jednak chwilę później ktoś mu przerwał
- Czy mogę z tobą zatańczyć? - usłyszał delikatny kobiecy głos
Dziewczyna o bladym licu i czarnych jak noc włosach opadających na ramiona, przyglądała mu się niepewnie. Ubrana była w ciemno zieloną, długą suknie. Jej dłonie, aż po łokcie zakrywały czarne rękawiczki. Kris miał ochotę załamać ręce, w końcu udało mu się pozbyć Melindy, a teraz przyczepiła się do niego jakaś inna dziewczyna. Wolał jednak nie wzbudzać w niej podejrzeń, a i tyle z tego dobrego, że będzie mógł się rozejrzeć.
- Oczywiście - wyciągnął w jej stone dłoń
Tańczyli przez chwilę, gdy nagle nieznajoma odezwała się.
- Naprawdę masz talent ... szkoda, że będzie musiał się zmarnować. - uśmiechnęła się lekko
Kris spojrzał na nią zdumiony, jednak po chwili było już  za późno.

- W czym możemy pomóc? - zapytała lekko zaskoczona
Kobieta w różowej sukni przymknęła oczy, podchodząc bliżej niczego nieświadomej Surien. Nachyliła się w jej stronę spoglądając w oczy Alastora.
- Wystarczy, że nie będziecie robić żadnych głupich rzeczy.
Dziewczyna nadal nic nie rozumiała, jednak po chwili poczuła zimną stal na swojej tali.
- Nie ruszaj się, a nic ci nie będzie. - powiedziała półszeptem prosto do ucha brunetki
- To pułapka. - pomyślał wampir zaciskając zęby, spojrzał jeszcze ukradkiem w stronę znikającego w tłumie Krisa - Niech to szlag...